Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką Lewicy Razem Darią Gosek-Popiołek.

W najnowszym badaniu Kantar Lewica z 10% poparciem wskakuje na podium. Może to być efekt obecności na niedzielnym marszu?

- My konsekwentnie prowadzimy kampanię, jesteśmy aktywni. Mamy jasny program, który odpowiada na potrzeby obywateli i obywatelek. To efekt naszej pracy. Nie otwieramy jednak szampanów. Jest 9 dni kampanii, wiele do zrobienia. Spróbujemy poprawić ten wynik.

Mówię o marszu i wystąpieniu wicemarszałka Czarzastego, który w ocenie wielu komentatorów najlepiej wykorzystał tę sytuację.

- Marszałek Czarzasty powiedział, że Polska powinna być równa, świecka, przyjazna. Tego oczekują Polacy. To było bardzo dobre przemówienie. Ono przekazało w pigułce, co my mówimy od 4 lat. Słusznie został doceniony. Pojedynczy sondaż jest ważny, tendencje ważniejsze. One nam sprzyjają. Nie cieszmy się jednak za wcześnie.

To ważne w pani przypadku. Jest pani druga na liście. Są pytania, czy uda się obronić dwa mandaty. Obecny sondaż daje 46 mandatów przy 49 mandatach sprzed 4 lat. A Kraków?

- Żaden sondaż nie obejmuje podziału mandatów w okręgach. To poziomy poparcia dla partii w kraju. 4 lata ciężko pracowałam. To najważniejsze. Jestem aktywna na spotkaniach z mieszkańcami. W tych wyborach zdecydują kobiety. Apeluję do nich. Często rezygnujecie z oddania głosu. Nie róbcie tego. Politycy interesują się wami, nawet jak wy się polityką nie interesujecie. Pozwólcie Lewicy wejść do Sejmu, my zadbamy, żeby żadna z was nie musiała się już bać.

Marszałek Czarzasty mówił o wspólnym rządzie opozycji po wyborach. Jakby to miało wyglądać? Były apele o pakt sejmowy. Co dla Lewicy, jeśli opozycja by przejęła władzę?

- Mamy kilka kluczowych spraw do załatwienia. To prawa kobiet, program mieszkaniowy, walka z wykluczeniem transportowym i zielona, bezpieczna transformacja. Pomysły kładziemy na stół, chcemy rozmawiać. Mam nadzieję, że będzie chęć do rozmowy i wypracujemy porozumienie programowe. Podział stołków nie jest ważny, ważna jest realizacja dobrego programu.

Czyli edukacja, prawo pracy, polityka społeczna?
- Tak. Jest wiele do zrobienia. Chcemy wzmocnić PIP. Pracownicy muszą mieć narzędzia do walki z mobbingiem.

Powraca pomysł 35-godzinnego tygodnia pracy. Nie za wcześnie?

- Nie. W wielu firmach są takie pilotaże. Niektóre państwa w to wchodzą. We Francji tak jest. Pracujemy najdłużej w Europie, mamy najniższy udział płac w PKB. Pracownicy przepracowani powinni korzystać. Widzimy, ze przepracowanie przekłada się na większą absencję, co jest realną stratą dla pracodawców. Nasz program jest konserwatywny, nie zakłada zmiany z dnia na dzień. Donald Tusk kiedyś coś mówił o krótszym tygodniu pracy. Mam nadzieję, że uda się to wprowadzić.

To propozycja dla tak zwanych Zetek?

- Dla wszystkich. Czasu wolnego potrzebują kobiety i ojcowie, wszyscy. W pogoni za pieniędzmi brakuje przestrzeni do budowania relacji. Zmienia się rynek pracy, wchodzi automatyzacja. Widzimy, że to się musi przełożyć na zmiany w organizacji pracy. Nie udajemy, że żyjemy w latach 80. i 90. Chcemy iść z czasem.

Marszałek Czarzasty mówił, że 30 lat temu pracował po 16 godzin. Miejsce, w którym jesteśmy, Polacy zawdzięczają swojej ambicji, pracowitości…

- Tak, ale pracowitość nie oznacza wyzysku. Pracownicy nie powinni brać dwóch zmian. Trzeba pracować mądrzej. To się przełoży na zwiększanie wydajności, lepszą obsługę klienta. To wielka zmiana. Trzeba ją zacząć wprowadzać w życie.

Eksperymentowaliśmy z pracą zdalną. Nie było tak źle.

- Nawet wiele osób sobie to ceni. Pracownicy mówią jednak o kolejnych problemach. Praca zdalna sprawiła, że szef się przyzwyczaił do dzwonienia w godzinach popołudniowych. W naszym programie jest prawo do odłączenia się. Szef nie może dzwonić o 22 w poniedziałek. Tak jest we Francji. Polska na mocy dyrektywy unijnej powinna to wprowadzać. PiS się boi. My chcemy dać ludziom przestrzeń do życia.

Jeden z punktów programowych Lewicy to projekt mieszkaniowy. Jakim impulsem pro popytowym będzie obniżka stóp procentowych o 25 punktów bazowych?

- To korekta. Jako Razem z wieloma progresywnymi ekonomistami od zawsze mówimy, że inflacja miała charakter marżowy. Rząd nie zadziałał. Nie wprowadzał podatku od nadzwyczajnego zysku. Orlen miesiącami gromadził wielkie zyski. Bali się tego podatku, przed wyborami są korekty. Widać to w działaniach Orlenu.

Wracając do rynku mieszkaniowego, tuż po pandemii większość transakcji to były transakcje gotówkowe. Teraz połowa to kredyty. Widać, że to działa. Kredy 2% działa i obniżka stóp. Pani pewnie powie, że rosną jednak ceny mieszkań...

- Rosną ceny mieszkań. Taki jest ten program. Problem wciąż w tym, że nie mamy nic do zaoferowania rodzinom, których na kredyt nie stać. Nie ma impulsu dla deweloperów, żeby schodzili z marży. Państwo i samorządy mieszkań nie budują. Trzeba wprowadzić porządny program mieszkaniowy, jak w Wiedniu. To mieszkania o stabilnym czynszu. Przyjęło się, że państwo pomaga tylko najuboższym, ale klasa średnia tu też potrzebuje pomocy.

Gdzie w Krakowie mogłyby powstać mieszkania na tani wynajem?

- Rok temu składaliśmy z Łukaszem Gibałą uchwałę, która ograniczała wyprzedaż pustostanów, gminnych działek. Ten program chcemy realizować w nawiązaniu do tej uchwały. Można znaleźć działki miejskie, gdzie można budować. Chcemy uniknąć błędów Mieszkania Plus. Skutecznie będziemy przejmować grunty podmiotów państwowych. Przy Mieszkaniu Plus się to nie udało. Poczta Polska wolała sprzedać grunty deweloperom, nie przekazać na program mieszkaniowy PiS. My widzieliśmy te błędy.

Czyli dogęszczanie miasta, nie jego rozlewanie?

- Rozlewanie się miasta nie jest dobrym pomysłem.

Betonowanie?

- Nie. Mówimy o dobrze zaprojektowanych osiedlach z błękitną i zieloną infrastrukturą. Da się to zrobić. Nie jest tak, że będzie Avia, albo brak mieszkań. Wiemy, jak postawić na komfort i jakość życia.

Nawiązuje pani do postulatów Miejskiej Agendy Parlamentarnej, która wczoraj przed Sejmem złożyła swoje postulaty ws. jakości życia w miastach?

- Tak. To ważna agenda. Jestem pod wrażeniem pracy ruchów miejskich z Łodzi, Bydgoszczy i Krakowa. Akcja Ratunkowa dla Krakowa miała tu swój udział. To bardzo ważne. Pokrywa się to z naszymi postulatami. Jest pora na inwestowanie w jakość życia, dobry transport, dostępną zieleń, projektowanie z myślą o przyszłość. To proste rozwiązania, ale do tej pory miasta nie korzystały z tych możliwości. Jestem pewna, że to powinna być mapa drogowa dla opozycji teraz i dla przyszłego Sejmu, jak należy zmieniać nasze miasta.