Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką Lewicy z partii Razem, Darią Gosek-Popiołek.

 

Kandydat Lewicy na prezydenta - Robert Biedroń – ma za sobą pierwszą konwencję. Jak to jest, że tyle trwało szukanie kandydata Lewicy, a potem się okazało, że wybór jest oczywisty. Robert Biedroń nie miał sobie równych?

- Rozmawialiśmy długo. Rozmowy trwały, bo były związane z tym, jaką strategię przyjmiemy, o czym będziemy mówić. Stwierdziliśmy, że Robert Biedroń, który urodził się w Krośnie i wyprowadził drogę polityczną z trudnej sytuacji rodzinnej, reprezentuje nasze wartości i historię. Kampania powinna oscylować wokół życia Polaków, miast, które nie są metropoliami. Ważne są domy, szkoły. To nas dotyka. Robert Biedroń w Słupsku pokazał, że może być skuteczny, dokonał kilku ważnych ruchów. On ma lewicową wrażliwość. Była abolicja związana z długami w czynszach. Ludzie nie muszą się martwić, mogą zacząć na nowo.

 

Jakim obciążeniem będzie dla Robert Biedronia niedotrzymanie obietnicy, że złoży mandat europosła. Będą zarzuty, że wybrał wysokie uposażenie. To nie jest wygodny temat dla kandydata Lewicy.

- Mamy kilka miesięcy, żeby pokazać, iż Robert Biedroń jest dobrym kandydatem. To co się wydarzyło podczas wyborów europarlamentarnych jest czymś, o czym trzeba dyskutować. Mamy jednak wielu polityków, którzy obiecywali, że nie pojadą do Europy, ale pojechali. Jesteśmy bogatsi o doświadczenia. Jako formacja umiemy mediować, dochodzić do konsensusu. Na to liczą Polacy. To się sprawdzi.

 

Jaki wynik Roberta Biedronia będzie sukcesem dla Lewicy?

- Na pewno II tura i walka z prezydentem Dudą. To nasz cel. Potem wygrana. Pora na lewicowego, wrażliwego społecznie prezydenta.

 

Ale realnie. Ile procent w I turze dal Roberta Biedronia? To też pytanie o to, jaka jest potrzeba dzisiaj zmian światopoglądowych.

- Potrzeba jest bardzo duża. Pokazują to wyniki i codzienne rozmowy, które prowadzimy z obywatelami. Oni przychodzą do nas ze swoimi sprawami. 30% w I turze. Potem będzie tylko lepiej.

 

Jeśli mniej niż 30% to będzie to klęska Lewicy?

- Musimy przestać myśleć w kategorii klęska/wygrana. Idziemy, żeby pokazać Polakom, że jest siła lewicowa, że nie trzeba wybierać między PO i PiS. Prezydent może być kimś więcej, może mieć wizje, zdanie, może być skuteczny. Nie musi tylko jeździć na nartach. To ważny element życia publicznego. Trzeba rozmawiać o prezydenturze.

 

Start kampanii, której formalnie jeszcze nie mamy, zaczyna się od ataków na neoliberałów z PO, których Lewica obwinia między innymi o likwidację połączeń autobusowych.

- Jeżeli chodzi o likwidację połączeń autobusowych i kolejowych, po roku 1989 każda ekipa ma wiele na sumieniu. My połączeń kolejowych i autobusowych właściwie nie mamy. Trzeba to odbudować. To nie atak. To stwierdzenie faktu. PiS obiecywał miliony na połączenia, nie wywiązał się z tego. Elementem naszej kampanii jest to, co powinno zostać zrobione. Walczymy o to. Mówimy o stanie zastanym. My nie boimy się mówić, co nie zostało zrobione dobrze przez ostatnich kilkadziesiąt lat.

 

W Krakowie Lewica krytykuje szefa resortu szkolnictwa wyższego za pomysł klauzuli wolności, która ma być częścią Konstytucji Dla Nauki. Przedstawiciele Lewicy zapowiadają własne pomysły na zwiększenie autonomii uczelni. Na czym by te pomysły miały polegać?

- Musimy jasno powiedzieć, że celem uczelni nie jest głoszenie prywatnych poglądów wykładowców, ale tworzenie nauki. To jak wygląda stan nauki jest najważniejsze. Próby ministra Gowina zmiany tego, oznaczają, że na uczelniach będą wykłady, gdzie porównuje się feministki do faszystów, gdzie mówi się o szczepionkach kłamstwa. Wolność do głoszenia poglądów jest czymś innym niż rzetelna nauka. Dla niej jest miejsce na uczelni. Próby wprowadzenia bocznymi drzwiami stowarzyszeń typu Ordo Iuris w świat nauki, nie są dobrym pomysłem.

 

Lewica też zapowiada, że wprowadzi dodatkowe rozwiązania. Nasze uczelnie w ogóle potrzebują dodatkowych rozwiązań związanych z wolnością i autonomią? Przypominają państwo, że na UJ kształcenie odbywa się zgodnie z ideami humanizmu, tolerancji, w duchu szacunku dla prawdy, poszanowania praw i godności człowieka, demokracji, patriotyzmu i tak dalej. UJ potrzebuje dodatkowych rozwiązań związanych z obroną autonomii uczelni?

- Ogólnie uniwersytety potrzebują dodatkowych rozwiązań, jeśli chodzi o ich autonomię.

 

Także UJ?

- Tak. W ustawie Gowina autonomia nie jest w pełni zrealizowana. Ta ustawa zaczyna demontować system świata uniwersyteckiego. Trzeba o to zadbać. Próby wykładów polityków – Patryka Jakiego, Beaty Szydło - na uczelniach pokazują, że pewną tendencję wprowadzania ideologii na uniwersytety mamy. Wszystko co sprawi, że uczelnie przestaną być miejsce politycznych tarć, jest dobre. My będziemy swoje pomysły mocno konsultować ze środowiskiem uniwersyteckim. Zależy nam na wypracowaniu wspólnych rozwiązań.

 

Choć przypomnę, że jeden ze wspomnianych przez panią polityków nie dostał zgody na udział w konferencji na UJ, ale dostał zgodę na innym krakowskim uniwersytecie.

- Może to dyskusja, jak powinniśmy tę kwestię regulować.

 

Brała pani udział w okrągłym stole wokół hutnictwa. Hutnicy i firmy współpracujące z hutą wymagają instytucjonalnej pomocy?

- Tak. Zdecydowanie nie tylko pracownicy huty, ale też spółek zależnych, firm współpracujących… Z tego spotkania wynikało, że huta nie jest w stanie podać konkretnej liczby osób zatrudnionych w spółkach zależnych. Związkowcy mówią nawet o 6000 osób. Pracownicy huty są w trudnej sytuacji. To jak działa przemysł w Polsce i na świecie to złożona sprawa. Trzeba mówić o ekologii, ale trzeba wiedzieć, że wyrzucenie produkcji poza Europę oznacza wzrost emisji. Na stal jest wielkie zapotrzebowanie. Będzie to robione na przykład w Brazylii, która nie ma żadnych norm środowiskowych. Do tego dojdzie emisja z transportu. Potrzeba wizji tego, jak będzie wyglądał przemysł w Europie. Nowy zielony ład trzeba przyjąć. Trzeba o tym rozmawiać. To jest związane z tym, jak my będziemy funkcjonować. Wysyłanie emisji poza Europę nic nie zmieni.

 

Co w Krakowie mam robić? Czekać na decyzję ArcelorMittal Poland?

- To moment, w którym rząd powinien się włączyć. Minister Emilewicz obiecała, że na szczycie w Davos premier będzie rozmawiał o Nowej Hucie. Trzymam za słowo. My mocno musimy zwracać uwagę też na te tereny. Nowa Huta nie korzysta ze wszystkich tych terenów. Jak ten teren zagospodarować? Co z jego skażeniem? Mówimy o tysiącu hektarów. To olbrzymi teren. Mieszkańcy muszą mieć wpływ na to, co tam się stanie.

 

Czyli przyszłość huty krakowskiej jest w zasadzie przekreślona, skoro już musimy się zastanawiać, jak wykorzystać te tereny?

- Teraz huta nie wykorzystuje wszystkich terenów. One i tak będą przejmowane. Bez znaczenia na wielki piec, tereny zostają, będzie to przejmowała Nowa Huta Przyszłości lub KPT. Trzeba rozmawiać. Mam nadzieję, że miejsca pracy zostaną i pracownicy huty będą mieli gdzie pracować.