Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką Lewicy z partii Razem, Darią Gosek-Popiołek.
Robert Biedroń przekonuje, że jego kampania to próba policzenia się Lewicy. Jednak to liczenie wychodzi lepiej bez Roberta Biedronia, który ma gorsze notowania niż cały blok. Jaki wynik wyborczy państwa zadowoli?
- My idziemy po to, żeby wygrać. Po to się startuje. Póki piłka w grze, wszystko może się wydarzyć. Kampania po dołączeniu do niej Agnieszki Dziemianowicz-Bąk i zluzowaniu przez rząd restrykcji jeśli chodzi o zgromadzenia publiczne, rusza z nową parą. Wierzymy, że tylko Robert Biedroń jest przedstawicielem liberalnej, progresywnej Polski. Dla niego sprawiedliwość nie jest hasłem raz na 4 lata przed wyborami, jak robi to PO. Ten polityk zapewni nam równość i walkę z dyskryminacją. Żaden z kandydatów tak jasnych równościowych poglądów nie ma.
Nowe otwarcie kampanii Roberta Biedronia miało nastąpić dwa tygodnie temu. Nie widać, żeby w ciągu tych dwóch tygodni wiele się zmieniło.
- Mieliśmy udaną wizytę w Pabianicach. Odwiedzamy mniejsze miasta. One zdecydują. Przez ostatnie kilkadziesiąt lat polskie rządy zapominały o ludziach z takich miast jak Olkusz, Pabianice. Wierzymy, że ta strategia przyniesie skutek.
Wejście do gry Rafała Trzaskowskiego zmieniło wszystko, nawet działania Zjednoczonej Prawicy. Wotum zaufania dla rządu było przygotowywane z myślą o zastopowaniu Trzaskowskiego.
- Tak. Wczorajsze kuriozalne obrady Sejmu… Ten wniosek złożony z inspiracji prezydenta o wotum zaufania dla premiera to była farsa. Obrady nad działalnością ministra Szumowskiego pokazują, że PiS traktuje Sejm instrumentalnie. Ważniejsze od wspierania obywateli jest pokazywanie, że team Duda-Morawiecki-Kaczyński działa. To było nieautentycznie. Nagle Andrzej Duda stoi za wszystkimi działaniami rządu. My powiedzieliśmy „sprawdzam” prosocjalnym działaniom PiS. Poprawki Lewicy, które zwiększały zasiłek dla bezrobotnych, zostały odrzucone. To fasadowe wsparcie, które dla Polaków nic nie zmienia.
W II turze dla wyborców Lewicy Rafał Trzaskowski będzie lepszym kandydatem do zaakceptowania od Małgorzaty Kidawy-Błońskiej lub Władysława Kosiniaka-Kamysza?
- Jak będzie II tura, będziemy to rozważać i komunikować nasze decyzje.
Tarcza 4.0 została przyjęta. Kto na niej straci? Kto zyska?
- To po raz kolejny moment, kiedy trzeba się zastanowić, kogo chroni Tarcza. Są zapisy o wsparciu związków wyznaniowych i instytucji kościelnych przy wynagrodzeniach. Żeby otrzymać takie wsparcie, organizacje pozarządowe muszą udowodnić spadek obrotów i trudności. Nie ma równości. Ta Tarcza jest skierowana w stronę pracodawców, którzy chcą zmniejszać pensje, likwidować fundusze socjalne. To jest przerzucanie kosztów na pracowników. To pokazywanie, że najsilniejsi mają dostęp do pana premiera. Oni szepczą mu do ucha. Taki przykład. Podnosimy to na Lewicy od drugiej Tarczy. Jeśli osoba wykonuje gdzieś pracę na umowę-zlecenie, żeby otrzymać wsparcie, musi poprosić zleceniodawcę i wsparcie idzie przez tę osobę. Są sygnały, że zleceniodawcy nie chcą o to występować. Jaka jest odpowiedź PiS? Idźcie do sądu cywilnego. Mamy niedziałające sądy, ludzi, którzy z dnia na dzień tracą wszystko, a byli zatrudnieni na śmieciówkach z pogwałceniem kodeksu pracy. Pracodawcy odmawiają wypełnienia obowiązków. Rząd mówi – idźcie do sądu cywilnego.
Są też inne rozwiązania, jak przedłużenie zasiłku opiekuńczego do 28 czerwca. Zapytam jednak o rozwiązania dla samorządów. Zawieszenie janosikowego na 2 miesiące, poluzowanie reguły finansowej, przesunięcie pieniędzy na walkę z Covid-19. Jak pani to ocenia?
- Tu samorządy potrzebują wsparcia systemowego. Wiemy, że samorządy same próbują wesprzeć przedsiębiorców, twórców. Współpraca rząd-samorząd musi być. Wszelkie ulgi w stronę samorządów są dobre.
Jak pani ocenia zapis uniemożliwiający przejęcie polskiej firmy przez podmiot spoza UE?
- Część tych zapisów budzi wątpliwości. Trzeba się zastanowić nad sposobem ich powstawania. Nie rozumiemy kilku zapisów. To pokazuje, jak pracujemy nad Tarczą. To jest wrzucane bez konsultacji. Pracodawcy dostają je na ostatnią chwilę. Trudno jest poruszać się w tej rzeczywistości PiS. Ona jest chaotyczna. Nie można wypracować wspólnie rozwiązań. Teraz jest moment, kiedy musimy stawać ponad podziałami i rozmawiać o dobru Polek i Polaków.
Co powinien zmienić Senat?
- Na pewno antypracownicze zapisy, które ułatwiają zwalnianie. To jest bardzo pilne. Senat powinien popatrzeć, jak można jeszcze ulżyć samorządom, wesprzeć je. Samorządy poniosą koszty związane z faktem, że wpływy z podatków będą o wiele mniejsze. Senat powinien zadziałać. Liczę, że uda mu się szybko poprawić tę ustawę. Będziemy kibicować. Nasi lewicowi senatorowie to wesprą.
Jest też prezydencki podatek solidarnościowy. Lewica kręciła nosem, ale ostatecznie zagłosowała za, ponieważ podobne rozwiązanie sama wcześniej przygotowała.
- Tak. Jasno powiem. Jeśli chodzi o dobre projekty PiS, które podnoszą zasiłek dla bezrobotnych, umożliwia jego dłuższe wypłacanie, wprowadzają dodatek solidarnościowy… W tym momencie nie możemy pozwolić Polakom wpaść w zadłużenie, tracenie domów. Te rozwiązania są dobre. Problemem tej Tarczy i ustawy jest to, że ona wyklucza wiele Polek i Polaków. O zasiłek nie mogą się ubiegać osoby na śmieciówkach. Po 3 miesiącach schodzi to do poziomu 36% pensji minimalnej. To bardzo mało, to tyle procentowo, ile za czasów PO wynosiła ich wypłata zasiłku dla bezrobotnych. To lekka waloryzacja, nie jest to jednak podniesienie wskaźników. To jednak krok w dobrym kierunku. Zgadzamy się, że te kwoty należy zmieniać.