Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką Lewicy z partii Razem, Darią Gosek-Popiołek.

 

Koronawirus jest w Polsce. Potwierdził to minister zdrowia. Co teraz?

- Nic wielkiego się nie stało. Wiem, że to brzmi kontrowersyjnie, ale wiedzieliśmy, że przypadki w Polsce będą. Wirus jest w całej Europie, przekracza granice, w USA też jest. Teraz trzeba zachować spokój, nie panikować i przestrzegać podstawowych zasad. To mycie rąk, monitorowanie swojego stanu, nieprzebywanie w otoczeniu osób chorych. Jak mógł być kontakt z zarażonymi, trzeba się zgłaszać. Trzeba uważać na siebie. Osoby starsze są bardziej narażone.

 

System działa w pani ocenie?

- Mam nadzieje, że tak. Pierwsze dwa tygodnie były nerwowe. Były opowieści osób, które nie były należycie traktowane, chociaż było podejrzenie zarażenia. Mam nadzieję, że to był początek. W Sejmie przyjęliśmy ustawę, która nas przygotowuje na wypadek pogorszenia się sytuacji. Minister zapewniał, że w tym wypadku procedury zostały zachowane, osoby, które miały kontakt są w kwarantannie domowej. To najlepszy sposób. Trzeba badać, z kim osoba zarażona mogła mieć kontakt. W Singapurze tak się dzieje. Tam jest to lepiej kontrolowane przez system kwarantanny domowej.

 

Wspomniała pani o specustawie. W piątek posiedzenie Senatu. Senat powinien wprowadzić jakieś zmiany? Tam większość ma opozycja.

- Wydaje się, że na teraz kompromis poniedziałkowy pozwolił stworzyć niezłą ustawę. Na początku pewne zapisy budziły kontrowersje. Udało się to usunąć. To co w ustawie powinno być zmienione to kwestia zabezpieczenia osób, które pracują na umowę-zlecenie. Ta ustawa określa kwestię umowy o pracę i zasiłki dla tych osób. W tej ustawie do końca nie ma bezpieczeństwa lekowego. Większość substancji czynnych produkowana jest w Chinach. Nasza niezależność jest mocno organiczna. Tego nie zrobimy w pół roku. Bezpieczeństwo lekowe musi być. Substancje czynne powinny być produkowane u nas.

 

W związku z pojawieniem się koronawirusa posiedzenie Senatu powinno odbyć się jak najszybciej? A może przeciwnie, może do piątku sprawdzimy, jak system działa i Senat będzie mógł nanieść ewentualne zmiany?

- Nie wiem, czy można jeszcze szybciej zwołać. W poniedziałek było to ekspresowo. Każdej ustawie musi się przyjrzeć biuro legislacyjne sejmowe i senackie. Jak w piątek Senat ustawę poprawi, przyjmie i ona trafi na biurko prezydenta, będzie to optymalny czas.

 

Pani nie ma wątpliwości co do niektórych zapisów tych regulacji? Na przykład obowiązkowa kwarantanna. Było często podnoszone, że nie wiadomo jak to narzędzie będzie wykorzystywane.

- To jest potrzebne. W poprawce jest to, że ustawa ma ograniczony czas obowiązywania. To bodajże 180 dni. Potrzebujemy narzędzia związanego z kwarantanną. Na teraz mamy jeden przypadek. Miejmy nadzieję, że kwarantanny domowe będą skuteczne. Musimy być jednak przygotowani na różne przypadki. Rozumiem obawy, ale ustawa ma ograniczony czas funkcjonowania. Zachowajmy spokój.

 

Jak pani ocenia zaangażowanie samorządów? Co samorządy mogą więcej zrobić? W Krakowie pojazdy MPK są dodatkowo myte.

- Podstawową kwestią jest zabezpieczenie szkół, przedszkoli w środki czyszczące. W szkołach różnie z tym bywało. Rodzice nieraz samodzielnie kupowali mydła. Wiem o takich przypadkach. Muzeum Narodowe wprowadza procedury. Pewnie pójdą za tym kolejne instytucje. To ważne. Drugim naszym wrogiem jest panika. Ona nie jest wskazana nigdy. Problem w tym, że państwo musi stanąć na wysokości zadania. Minister Adamczyk mówił, że przeszkolono drużyny konduktorskie. One jednak nie dostały maseczek i rękawiczek. Mam nadzieję, że te niepokojące sygnały zostaną wyjaśnione i instytucje zostaną zabezpieczone w podstawowe środki.

 

Jak koronawirus wpłynie na kampanię wyborczą?

- To pytanie otwarte. Wiele zależy od kandydatów. Trzeba mówić o ochronie zdrowia, bezpieczeństwie lekowym. To było zaniedbane. Kolejne rządy oddały to w ręce korporacji. To źle jeśli wypuszczamy strategiczne elementy bezpieczeństwa. Leki są kluczowe. Mam nadzieję, że nie będziemy wzbudzali paniki, ale rozmawiali o zdrowiu, bezpieczeństwie. Zwracam uwagę na GIS, który jest bardzo ważny. Teraz to widzimy. Inspektorów jest za mało, nie są odpowiednio finansowani, a teraz pracują pewnie 24 godziny na dobę.

 

Co ze spotkaniami z wyborcami, z konwencjami?

- Zobaczymy, jakie będą wytyczne GIS. Lewica się dostosuje. Chcemy współpracować. Jeśli będzie zalecenie ograniczenia imprez masowych, dostosujemy się.

 

Pani jest zadowolona z konwencji kandydata Lewicy? Jak się wydaje wcześniejsze konwencje Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i Władysława Kosiniaka-Kamysza przyćmiły konwencję Lewicy.

- Konwencja Lewicy była ważna. Ona nie była duża. To był zjazd działaczy związanych z Robertem Biedroniem. Chodziło o poznanie się. Nie zależy nam na wielkich wydarzeniach medialnych teraz. Tworzymy społeczność. Działaczki z Warszawy poznały te z Zakopanego. Chciałyśmy stworzyć wspólnotę. Na wielkie konwencje będzie czas. Trzeba budować kampanię w całej Polsce wśród obywateli.

 

Wychodzi jednak Włodzimierz Czarzasty i kradnie show Robertowi Biedroniowi.

- Mamy trzech mocnych liderów. Włodzimierz Czarzasty był tego dnia w specyficznej formie. Nam to nie przeszkadza. Gramy zespołowo na jednego lidera. Staramy się tak budować naszą kampanię.

 

Na konwencji padła zapowiedź budowy miliona tanich mieszkań na wynajem. Kto powinien je zbudować?

- Deweloper państwowy. Nie tak jak proponuje to teraz PiS. Oni zrzucają obowiązek na barki deweloperów. Bezpieczeństwo mieszkaniowe to klucz. Młodzi muszą gdzieś mieszkać. Państwo zapewni dobrze zagospodarowaną przestrzeń. Prywatny sektor buduje osiedla bez zieleni, infrastruktury. Kiedyś dbano o wszystkie potrzeby. Funkcja państwa jest potrzebna. Oni nie będą się kierować zyskiem, ale będą inwestować w przestrzeń. Ona tworzy społeczeństwo.

 

Choć dzisiaj prywatny sektor, wie jak budować bloki i osiedla. On ma ten know-how.

- Nie. Prywatny sektor chce zarobić. Jedźmy na Czyżyny. Zobaczmy, jak wygląda deweloperka. Nie zgodzę się. Mamy przykłady z Niemiec, Austrii jak wygląda budownictwo społeczne państwa. To wzór.