Po odejściu z Razem będzie pani chciała wejść do Nowej Lewicy?

- Moim celem zawsze była budowa szerokiej platformy osób, które w Krakowie i Małopolsce działają w imię lewicowych wartości. Chcę współpracować z Nową Lewicą, partią Razem i dziesiątkami osób, które działają w Krakowie, Małopolsce, podzielają te wartości, ale system partyjny nie jest dla nich dobry.

Pozostanie pani bezpartyjna do końca kadencji?

- Do końca kadencji są trzy lata, więc wiele się może wydarzyć. Póki co nie wybieram się nigdzie. Chcę wspierać dobre inicjatywy.

Ma pani żal do byłych kolegów z Razem, że opuścili klub Lewicy i przeszli do ław opozycji?

- Nie. Życzę im wszystkiego dobrego. Oby ta strategia była dla nich dobra. Ważna jest jednak współpraca. Zadaniem polityków w tak podzielonym społeczeństwie jest pokazywanie, że możemy współpracować. Decyzja o założeniu osobnego koła była dla mnie bardzo problematyczna.

Ale też politycy Razem weszli do parlamentu z listy Lewicy. To co dzisiaj robi ta część Razem, to jest taki polityczny foch?

- Nie. Nie chcę tak opisywać działań kolegów i koleżanek. Różni nas strategia, sposób podejmowania decyzji. Naszym zadaniem jest w tej kadencji wprowadzenie dobrych zmian, realizowanie naszego programu wyborczego. Nie da się tego zrobić w opozycji, w kontrze do wszystkich. To nas różni. Nie uważam, że obywatele i obywatelki powinni czekać kolejne trzy lata, bo potem partia Razem może będzie miała większość lub większy wpływ. Działamy w tej rzeczywistości. Ona jest ograniczona. Rząd Donalda Tuska nie jest rządem moich marzeń i nigdy tego nie ukrywałam. Lewica może jednak zrobić więcej, pod warunkiem współpracy.

Jak to jest w Krakowie? Razem to jest zaplecze dla Łukasza Gibały, dla Klubu Kraków dla Mieszkańców. Jest radna z Razem. Pani pozostanie w tym zapleczu teraz czy nie?

- Ani Razem nie byłoby zadowolone z nazwania zapleczem Łukasza Gibały, ani Łukasz Gibała. Liczę na współpracę ze wszystkimi siłami w Radzie Miasta. Oby klub Łukasza Gibały działał na rzecz mieszkańców. Współpraca? To pytanie do partii Razem, Aleksandry Owcy i Łukasza Gibały. Ja będę wspierać tych, którzy w Radzie Miasta chcą coś zrobić. W moim podejściu do polityki nic się nie zmieniło.

Czyli tutaj drogi lokalne się nie rozeszły? To słowo „zaplecze” nie było najszczęśliwsze, ale chodziło o środowisko związane z Łukaszem Gibałą.

- Perspektywa lokalna jest w pewnym sensie wolna od pewnych ruchów partyjnych. To dobrze. To widać w Radzie Miasta.

Rozłam w Razem przekreśla jednocześnie Magdalenę Biejat jako kandydatkę Lewicy w wyborach prezydenckich?

- Niczego nie przekreśla. Nie było tak, że to stanowisko jest elementem dealu politycznego. Lewica podejmie decyzję, kogo wystawi na prezydenta Polski. Zobaczymy, jak będzie wyglądał proces decyzyjny. Oby ta osoba reprezentowała wszystkie ważne dla mnie wartości.

Kto jest dzisiaj na tej krótkiej liście?

- Wiem, że to emocjonuje. Są nazwiska Agnieszki Dziemianowicz-Bąk i Magdaleny Biejat, ale żadna z nich się jeszcze nie zgłosiła. To spekulacje.

Dla pani Magdalena Biejat albo Agnieszka Dziemianowicz-Bąk to tak, jak pytanie, kogo wolisz - tatusia czy mamusię?

- To taka sytuacja, w której z chęcią wesprę obie polityczki. Są zdolne, odpowiedzialne, mogą realizować program Lewicy.

Na ile to jest prawdopodobne, że środowiska lewicowe będą miały dwójkę kandydatów, że będzie kandydat Nowej Lewicy i kandydat partii Razem? Na przykład Adrian Zandberg spotka się z Magdaleną Biejat?

- W pewnym sensie byłoby to niefortunne z uwagi na dzielenie się wyborców Lewicy na dwa bloki. To jednak decyzja partii Razem. Ona zdecyduje, czy chce wystawić kogoś, przyglądać się z boku, brać udział? Jak chcą brać udział, to na kogo postawią?

Jak pani przyjęła te apele szefa PSL o jednego kandydata? Apel potem wycofany.

- Nie wiem, czemu szef PSL stawia się w takiej pozycji, kiedy liderzy innych ugrupowań go blokują. Może emocje wzięły górę? Nie wydaje mi się, że to działa na korzyść Kosiniaka-Kamysza. Jak to jest gra PSL, żeby podkreślić otwartość, chęć wycofania się, może ma to sens?

Poprze pani propozycję zgłoszoną przez minister Dziemianowicz-Bąk, by Wigilia Bożego Narodzenia była dniem wolnym od pracy? Dla wszystkich pracowników? Słyszeliśmy, żeby to był dzień wolny od pracy, ale żeby sklepy były otwarte.

- To projekt większej grupy posłów. Bardzo dobry projekt. Mówi się o tym od lat. Oczywiście to poprę. Wigilia to specjalny moment, bez znaczenia czy ktoś wierzy, czy czas chce spędzić po prostu z rodziną. To projekt dla milionów rodzin. Wiem, jak to wygląda. Niektórzy pracodawcy skracają godziny pracy, czasem pracownicy ustawiają sobie dyżury, na kogo w tym roku wypadnie. Są pracownicy handlu, którzy na wigilię przyjeżdżają o 20, bo sklep jest czynny do 13, ale zanim go zamkną, spiszą stany magazynowe i dojadą do domu, to trwa. Polacy pracują bardzo dużo. Stać nas, żeby dać przestrzeń na odpoczynek, przygotowanie się do Wigilii i Świąt w mniej nerwowy sposób.

Czyli dla wszystkich, łącznie z handlem i z bardzo ograniczoną komunikacją zbiorową?

- Komunikacja zbiorowa i tak jest ograniczona. Trzeba patrzeć, jak ją zorganizować, żeby ludzie mogli dojechać do domów. To kwestia gmin. Na poziomie lokalnym będzie to decydowane.

35-godzinny tydzień pracy, to jest aktualny postulat? To postulat na tę kadencję?

- Mam nadzieję, że tak. Trwają prace w Ministerstwie Polityki Społecznej. Zobaczymy, czym się skończą. Kibicuję temu. Tej zmiany sami posłowie nie przeprowadzą. Musi być wsparcie ministerstw, muszą być uzgodnienia międzyresortowe. Widzimy kierunek na zachodzie Europy. To chyba nieuniknione.

Reforma Państwowej Inspekcji Pracy to kolejny temat podnoszony przez Lewicę, przez panią w szczególności.

- Tak. Tym musimy się zająć w kwestiach mobbingu. Często interweniuję w tych kwestiach. Reforma PIP musi polegać na wzmocnieniu finansowym. Inspektorzy muszą mieć możliwość interwencji. To duże zadanie. To zadanie, które zrealizuje tylko silna Lewica w rządzie. Dlatego strategia dzielenia w kontekście tych wyzwań nie jest dobra.

Reforma Państwowej Inspekcji Pracy to większe finansowanie. Druga rzecz, czyli inspektor mógłby zamienić umowę cywilno-prawną na umowę o pracę. Mógłby również ocenić, czy doszło do zachowań związanych z mobbingiem. Co jeszcze?

- Na pewno przyjrzenie się, jak działają Sądy Pracy. To wąskie gardło dla pracowników. To duży projekt. To decyzja, czy reformujemy PIP krok po kroku, czy nie lepiej od razu wprowadzić wielką reformę? To jest do przedyskutowania.

To jest kolejny postulat lewicowy. Jeśli weźmiemy do tego zablokowanie kredytu 0%, no to być może te diagnozy Partii Razem i Adriana Zandberga, że Lewica nie ma wpływu na to, co się dzieje dzisiaj, no nie są trafione?

- Cieszy nas, że kredyt 0% jest wstrzymany. Polska 2050 zmieniła zdanie, mamy sprzeciw ministrów Lewicy. W Ministerstwie Rozwoju toczą się prace nad innymi aspektami mieszkalnictwa, między innymi o rynku najmu krótkoterminowego. Najbliższe lata to będzie trudna praca. Jakbym chciała być komentatorką, próbowałabym się zatrudnić w rozgłośni radiowej lub telewizji. Ja w polityce chciałam zmieniać rzeczywistość.