Panie profesorze, od soboty stawiamy sobie pytanie - jak na ataki Iranu odpowiednie Izrael. Czy Stany Zjednoczone mogą zostać wciągnięte do wojny w tej części świata?
Oczywiście, że mogą, chociaż na pewno ani same Stany Zjednoczone, ani świat nie chciałby, żeby do tego doszło. Stany Zjednoczone za sprawą prezydenta Joe Bidena, ale także Antony’ego Blinkena, czyli sekretarza stanu wyraźnie mówią swoim sojusznikom z Izraela, że należy się powstrzymać od ewentualnego ataku odwetowego. Byłoby normalną praktyką w sytuacji takiego napięcia militarnego, jakie istnieje pomiędzy Iranem a Izraelem, że jak jedna strona atakuje, to druga odpowiada. To właśnie zrobił Iran, tylko skala odpowiedzi irańskiej była poniekąd niewspółmierna z tym, czego dokonał Izrael. Z drugiej strony jeżeli weźmiemy to, co Izrael miał na celu, czyli zlikwidowanie kluczowych postaci ze strony armii irańskiej, to znowu można powiedzieć, że do pewnego stopnia próba akcji adwentowej po stronie Iranu była paralelna, czyli kompatybilna z tym, co zrobił wcześniej Izrael. Teraz jakiekolwiek boksowanie się pomiędzy tymi dwoma krajami byłoby z pewnością poważnym zagrożeniem nie tylko dla samego regionu, który i tak ma dosyć swoich problemów i bez tego, tylko zagrożeniem o zdecydowanie szerszym kontekście.
Izrael chciałby takiego zaangażowania Stanów Zjednoczonych w tej części świata?
Izrael potrzebuje oczywiście wsparcia ze strony Stanów Zjednoczonych. I Izrael i Stany Zjednoczone wyraźnie mówiły o tym, że Stany Zjednoczone udzieliły swojego wsparcia jednoznacznego, ale także techniczno-militarnego w momencie ataku strony irańskiej. Stany Zjednoczone współdziałały z Izraelem w przygotowaniu obrony przed atakami irańskimi, więc Stany Zjednoczone z jednej strony absolutnie Izraela nie zostawią, z drugiej strony absolutnie nie zależy Amerykanom na eskalowaniu konfliktu. Dlaczego? Ewentualna konieczność zaangażowania Stanów Zjednoczonych we wspieranie Izraela oznacza konieczność osłabienia wspierania Ukrainy, z którymi i tak jest problem ze względu na Izbę Reprezentantów, Johnsona prawda i większości republikańskiej, która od miesięcy zastanawia się jak sformułować ustawę tak, żeby wesprzeć Izrael i Ukrainę, ale jednocześnie żeby było jednoznaczne, że co do wspierania Ukrainy oni mają zastrzeżenia.
Joe Biden apeluje do Izraela o spokój. Czy Izrael posłucha Wuja Sama tych okolicznościach?
Pod rządami innego premiera byłbym zdecydowanie pewniejszy, że by posłuchał, ale Benjamin Netanjahu zachowuje się w sposób emocjonalny, czyli nie do końca racjonalny. Stany Zjednoczone już napominały Izrael, że akcja wymierzona w przeciwko Hamasowi w Strefie Gazy jest niewspółmierna do tego, czego dokonał Hamas w Izraelu oraz do zysków, jakie osiąga Izrael w stosunku do strat po stronie ludności cywilnej. Izrael prowadzi negocjacje, one też trwają tygodniami, jest mowa o rozejmie, nie o zakończeniu konfliktu. Widać, że naciski Stanów Zjednoczonych nie do końca zadziałały tak, jakby Stany Zjednoczone swoje życzyły w odniesieniu do Strefy Gazy. To, co się dzieje w Strefie Gazy, sugeruje, że może się zdarzyć, że Izrael uzna, że koniecznie musi zademonstrować swoją siłę i przeprowadzić jakieś uderzenie militarne, bezpośrednio wymierzone w Iran.
Słyszymy, że ten odwet mógłby polegać na uderzeniu na przykład na Irańczyków, ale na terenie Syrii, żeby złagodzić tę akcję odwetową.
To byłoby łagodną formą, tylko że Izrael tak naprawdę nieustająco prowadzi jakieś akcje, o których my w mniejszym lub większym stopniu wiemy, wymierzone przeciwko obecności irańskiej w Syrii i to musiałoby być coś spektakularnego, żeby mógł także premier pokazać swojemu społeczeństwu, że podjął jakieś działania, które są odpowiedzią na to, co zrobił Iran.
Jak niebezpieczny dla architektury bezpieczeństwa całego świata jest to, co dzieje się teraz na Bliskim Wschodzie?
Tu jest porównanie odległe o ponad 100 lat. Przed wybuchem I wojny światowej wydawało się, że Bałkany to taka jedna wielka dziura i wiocha, która w żaden sposób nie może zatrząść posadami świata i Europy. Okazało się, że spory, które niejednokrotnie na terenie Bałkanów były sporami o to, która część ulicy powinna do kogo należeć, potrafiły pchnąć cały świat w stronę wojny, zmierzającej w stronę zagłady. Tutaj może być dokładnie tak samo. Tym bardziej że problemem nie jest to, że to jest konflikt pomiędzy Iranem i Izraelem, ale mamy sojuszników Iranu - bardzo mocno wspierającą Rosję i mamy sojuszników Izraela - nie tylko Stany Zjednoczone, ale zasadniczo całe NATO. Jest też wielu polityków, reprezentujących państwa należące do Paktu Północnoatlantyckiego jasno dających wyraz swojemu oburzeniu na te ataki i wyrazy wsparcia udzielane Izraelowi.
Czyli nie będzie przesadą jeśli powiemy, że jeden z kluczy także do naszego bezpieczeństwa leży obecnie na Bliskim Wschodzie?
Zdecydowanie tak i nie chodzi tylko o bezpieczeństwo na przykład połączeń handlowych, które i tak jest już mocno nadwyrężone ze względu na działania, które są prowadzone w Jemenie i zagrożenie dla szlaków handlowych przebiegających przez Morze Czerwone i Kanał Sueski, który utrudnia połączenia kontakty handlowe pomiędzy Europą a Azją południowo-wschodnią. Wojna domowa w kraju, o którym dla wielu z nas w Polsce nie ma żadnego znaczenia i w ogóle z niczym się nie kojarzy, tak naprawdę pośrednio oddziałuje na rzeczy, z których możemy sobie nie zdawać sprawy czyli ceny niektórych produktów artykułów rosną dlatego, że szlaki handlowe się wydłużyły, to więcej kosztuje, dłużej trwa i większe są koszty. To w jakiś sposób na nas w Polsce już teraz się to odbija, a zwiększenie intensywności konfliktu na Bliskim Wschodzie na pewno rozlałoby się być może nie falą bezpośredniego oddziaływania, ale na pewno rozlałoby się na Europę.