Czy jako osoba zajmująca się tematyką spalania odpadów od 30 lat budowałby pan w stutysięcznym Tarnowie spalarnie śmieci, czy nie?
Tak, budowałbym zdecydowanie. Podpisanie przetargu na budowę tej instalacji po prawie siedmiu latach starań związanych z całą procedurą pozyskania akceptacji społecznej i uzyskania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach to jest dobra decyzja. Aby ją uzasadnić, można przywołać dwa kluczowe dokumenty, które na szczeblu Unii Europejskiej obowiązują nas, Polskę, a przenosząc dalej lokalnie poszczególne gminy. To jest tak zwana gospodarka o obiegu zamkniętym w gospodarce odpadami, w której do roku 2035 musimy uzyskać 65-procentowy recykling. To jest absolutny priorytet i według mnie najistotniejsze nasze działanie, ale pozostaje 35%, z których 10 teoretycznie możemy składować w formie przetworzonej, a 25 musi być przetworzone termicznie, bo innego sposobu nie ma. W tej chwili mamy niemal 10 tego typu obiektów w dużych miastach. Największy jest w Krakowie, działa od czerwca 2016 roku. W tej chwili uruchomione są tego typu instalacje w Gdańsku, Olsztynie, lada moment i w Warszawie. To daje, zakładając jeszcze, że można te odpady współspalać w przemyśle cementowym dla wypalania klinkierów, około 2,5 miliona ton potencjału. Na rok 2035 mamy lukę inwestycyjną rzędu 2 milionów. Stąd pomysł, aby pogodzić jeszcze jeden problem. Mianowicie w wielu gminach istnieją tak zwane RIPOK-i, czyli instalacje przetwarzające odpady, w których pozostaje odpad energetycznie wartościowy, którego zagospodarowanie jest bardzo drogie, obciąża kosztami mieszkańców. Jeżeli będzie na tym terenie instalacja, która będzie mogła go energetycznie wykorzystać, tak jak w przypadku Tarnowa, to to jest rozwiązanie bardzo dobre. W tym możemy pozyskać energię z tych odpadów. Możemy zlikwidować istniejące węglowe instalacje, które dla środowiska są nieporównywalnie bardziej szkodliwe niż instalacje oparte na spalaniu odpadów, gdzie standardy emisyjne są wielokrotnie bardziej zaostrzone.
Prof. Tadeusz Pająk
Jeżeli plany budowania spalarni się spełnią, to w 2035 roku będziemy mieli ich w Polsce kilkadziesiąt. Ekolodzy tymczasem mówią, że powinniśmy stawiać na recykling, na te tańsze instalacje. Twierdzą, że jeżeli będziemy budować te spalarnie, no to zaraz nie będziemy mieli tam czego spalać.
Nie. Może ekolodzy twierdzą, że jeżeli będziemy w nadmiarze budować tego typu instalacje, to wtedy nie będzie co recyklować. Recykling pozostaje priorytetem. W tej chwili jest na poziomie około 40% w roku, czyli mamy jeszcze powiedzmy 11 lat, żeby go zdecydowanie przyspieszyć, uzyskać to 65%. Ale pytanie, co z pozostałością? Mówimy tylko o tych odpadach, które już nie mają żadnych cech recyklingowych, są poza recyklingiem, a nie można ich składować, a mają wartości energetyczne, mogą zastąpić inne paliwa. Paliwa kopalne są dużo mniej emisyjne, wprowadzają do środowiska znacznie mniej zanieczyszczeń, nieporównywalnie mniejszy ślad węglowy od palenisk węglowych.
Będę mówił jeszcze o tych wątpliwościach ekologów, którzy twierdzą, że budowa spalarni nie jest wcale taka ekologiczna, bo po spaleniu odpadów zostaje nawet 30% tak zwanego żużla, z którym nie do końca jest co zrobić. Czy pan podziela tę opinię?
Częściowo to się zgadzam. W każdym rodzaju paliwa stałego jest pewna część, która się nie spali. Nie jest to 30%. W krakowskim przypadku, gdy spalamy tak zwane już odpowiednio przetworzone odpady, a tak będzie również w Tarnowie, jest to tylko 22%, czyli w Tarnowie będziemy mieć rocznie około 9-10 tysięcy ton żużla. Jest to odpad nie niebezpieczny. Po odpowiedniej przeróbce może w zupełności zastąpić, prawo polskie to dopuszcza, kruszywo naturalne. Zatem będzie to również forma recyklingu. Do środowiska czy gospodarki o obiegu zamkniętym trafi kruszywo, które pochodzi właśnie ze spalania odpadów, z tej części niepalnej, mineralnej i zastąpi kruszywo do budowy dróg.
Czyli samorządy sobie z tym radzą. Ekolodzy, przeciwnicy mówią, że później nie wiadomo, gdzie to trafia tak naprawdę.
Na to jest zbyt. Krakowska spalarnia z tym nie ma najmniejszego problemu. Jest to odbierane, trafia to do budowy dróg, do wszelkiego rodzaju prac budowlanych. Jak powiedziałem, jest to odpad nie niebezpieczny. W przypadku tarnowskim będzie to jedna ciężarówka dziennie do zagospodarowania. Tak czy owak, ona musi wyjechać z Krakowa i z tego co wiem, to w przypadku tarnowskim będzie to przerabiać firma, która ma dużo doświadczenia, krakowska firma Madrohut. Oczywiście potem ten żużel zostanie wykorzystany do celów budowlanych.
To już ostatnia wątpliwość ekologów, a także mieszkańców Tarnowa, którzy obawiają się, że będą uciążliwości dla mieszkańców. Chodzi między innymi o zapach.
Chętnie bym zaprosił mieszkańców, oni zresztą już byli w Krakowie. Czy na którymkolwiek etapie zwiedzania tej krakowskiej, największej w Polsce instalacji, odczuli jakiekolwiek uciążliwości zapachowe? Nie. Powietrze potrzebne do procesu spalania jest zasysane ze zbiornika, w którym magazynowa są odpady, zwanego bunkrem, i kierowane pod ruszt do spalania. Wszelkiego rodzaju złowonne substancje, odory będą w ten sposób unieszkodliwiane.
Skupmy się na oszczędnościach, które może generować i pewnie będzie generować ta spalarnia. Jak będą wyglądać ceny śmieci, ceny energii? Jakiego rzędu mogą być obniżki?
Mogę odpowiedzieć wykorzystując przykład mieszkańców miast polskich innych niż Kraków, w których te spalarnie są: w Poznaniu, w Szczecinie, w Białymstoku, w Bydgoszczy, Koninie, Rzeszowie, jak już mówiłem Gdańsku, Olsztynie, lada moment w Warszawie. W Warszawie koszty ponoszone przez mieszkańców są w tej chwili bardzo wysokie. Niewątpliwie spadną, kiedy będzie już zastosowane spalanie odpadów. W Krakowie są jedne z najniższych opłat ponoszonych przez mieszkańców, dlatego że do tej spalarni trafia paliwo, odpad, który my opłacamy. Nie ma tak jak np. przy spalaniu węgla, że eksploatator musi za niego zapłacić. On na samej bramie już ma wliczony dodatkowy zysk, ale to obniży koszty opłat ponoszonych na rzecz odpadów, które obowiązują wszystkich mieszkańców.