Czy Krakowowi są potrzebne igrzyska olimpijskie?

Trudne pytanie. Na pewno z perspektywy krakowianina, jeżeli już wydatkujemy środki publiczne na tę imprezę, to fajnie ją mieć u siebie. To zawsze jakiś strumień pieniędzy, który spłynie do Krakowa.

Ale kiedyś mieszkańcy Krakowa powiedzieli igrzyskom olimpijskim „nie”.

Tak. I to byłby dobry argument. dlaczego potencjalnie byśmy tego w Krakowie nie chcieli. Natomiast to jest zawsze dyskusja o tym, kto finansuje. Możemy nie chcieć tych igrzysk. Natomiast jeżeli one już się odbędą, to lepiej, żeby część tego tortu do nas trafiła.

Zapytam w takim razie, czy na organizacji igrzysk olimpijskich da się zarobić?

I to jest bardzo dobre pytanie, na które jest typowo akademicka odpowiedź. To zależy. Zależy od tego, jak my to policzymy, bo jeżeli popatrzymy stricte na samą imprezę, to odpowiedzią jest zdecydowanie „nie”. Impreza jest droższa w organizacji niż sama w sobie wygeneruje nam zysku. Natomiast diabeł tkwi w szczegółach. Inną perspektywą byłaby korzyść ekonomiczna dla kraju. I tutaj sytuacja zaczyna się bardzo komplikować, bo ekonomiści lubią takie zdarzenia, które są masowe, które można porównać między sobą. Było mnóstwo obserwacji, z których coś wynika. W kwestii igrzysk mówimy o jakichś bardzo pojedynczych wydarzeniach. Trudno się liczy takie rzeczy. Natomiast takie szacunki były robione. I znowu, żeby jeszcze bardziej sytuację skomplikować, to te szacunki są bardzo różne w zależności od tego, o jakim kraju konkretnie mowa.

Patrząc na te ostatnie igrzyska, czy są jakieś miasta, które ekonomicznie zarobiły? Czy to tylko jest wizerunkowa korzyść i nic więcej? Pamiętamy między innymi Ateny i późniejsze problemy finansowe całej Grecji.

Znowu, dyskusja jest o tyle skomplikowana, że na problemy Grecji czy na sukces Barcelony, który akurat się w kontekście igrzysk zawsze przywołuje, wpłynęło wiele innych czynników, które też determinowały sytuację ekonomiczną kraju itd. Problem polega na tym, że trzeba umieć wyizolować wpływ tej imprezy spośród tych innych czynników. Tak jak powiedziałem, to wszystko zależy od tego, jak my to policzymy. Takim najprostszym sposobem, który zwykle się pokazuje, jest liczenie jak ta impreza wpłynie na PKB kraju, na zatrudnienie. I tutaj nie ma siły, zawsze wyjdzie korzyść, bo jeżeli się wpakuje dużo publicznych pieniędzy do gospodarki, to oczywiście, że produkt krajowy urośnie. Natomiast zawsze jest pytanie o koszt alternatywny, czyli na co można było te środki przeznaczyć, zamiast na imprezę.

Zobaczmy w takim razie przykład Paryża. Tam okazało się, że koszt samej organizacji imprezy nie jest duży, ale Paryż był przygotowany, jeżeli chodzi o areny, dostępność stadionów, całej infrastruktury sportowej. A czy Polska jest gotowa już teraz? Czy przez to, że na przykład nie mamy takiego stadionu w Warszawie, który mógłby być główną areną, nie musielibyśmy dużo więcej pieniędzy zainwestować w organizację takiej imprezy?

Oczywiście, że byśmy musieli. Ale można też szukać społecznych korzyści, zupełnie nieekonomicznych. Takie rzeczy też są wyceniane w jakiś sposób i jak się to uwzględni, to zwolennicy mają tutaj argumenty, że to niekoniecznie jest korzyść w takim mierze czysto ekonomicznym, ale społeczne korzyści przewyższają koszty. Natomiast wracając do pytania, które pan zadał, oczywiście, że to jest koszt infrastruktury sportowej. Tylko to jest zawsze pytanie, jakiej infrastruktury. Jeżeli mówimy o dużych stadionach, to już mamy dowód po Euro 2012, że najczęściej ta infrastruktura jest po prostu mocno przeskalowana. Natomiast ta dyskusja jest tym trudniejsza, że my ciągle nie znamy szczegółów, jaką konkretnie infrastrukturę potencjalnie musielibyśmy sobie ufundować.

Budżet paryskich igrzysk sięgnął blisko 9 miliardów euro. W przeliczeniu to jest około 40 miliardów złotych. Natomiast to były w miarę budżetowe igrzyska. Polska pewnie zapłaciłaby więcej. Kraków przymierza się między innymi do metra, które ma dokładnie tyle samo kosztować, około 30-40 miliardów, do Centralnego Portu Komunikacyjnego za 130 miliardów złotych. Patrząc na te liczby, czy nie obawia się pan, że będzie też jakiś sprzeciw społeczny?

Wracamy do tego głównego wątku, od którego zaczęliśmy. To jest koszt alternatywny, czyli środki, które mamy do wydania na potencjalnie igrzyska. To jest kwestia priorytetów, czy te środki nie są jednak bardziej potrzebne w innych miejscach, o których pan wspomniał. Natomiast druga sprawa jest taka, że rzeczywiście na przestrzeni ostatnich lat widać drastyczną zmianę podejścia społecznego do organizacji tego typu imprez. Tu akurat historia jest bardzo prosta. Stosunek ludzi do organizacji tego typu imprez jest warunkowany postrzeganymi korzyściami, które oni w tym widzą. Raczej tych korzyści nie widzą. W większości miejsc, gdzie były organizowane referenda, chociażby w dużo bogatszym od nas Oslo, ludzie nie chcieli tego typu imprez.

Olimpijskie igrzyska to dużo więcej niż sport. Świat doskonale to rozumie Olimpijskie igrzyska to dużo więcej niż sport. Świat doskonale to rozumie

Czy przed igrzyskami olimpijskimi musi być referendum?

Obowiązku nie ma, nikt nas nie musi pytać o zdanie. Natomiast myślę, że obaj spodziewamy się, jaki byłby wynik takiego referendum.

Jakie potencjalne korzyści i straty mógłby odnieść Kraków? Patrząc na przykład na igrzyska europejskie, wszyscy są zgodni: skorzystaliśmy. Infrastruktura drogowa m.in. w Krakowie, w niektórych częściach miasta rozwinęła się przez organizacje igrzysk europejskie.

Znowu to jest pytanie, z której kieszeni to będzie finansowane. Jeżeli pieniądze będą szły z budżetu centralnego, a bazując na wczorajszej wypowiedzi ministra Nitrasa, takie jest założenie, to dla nas to jest korzyść, bo po prostu spływa dodatkowy strumień kapitału do stolicy Małopolski, którego potencjalnie by nie było. Tym bardziej że zakładam, że nie jesteśmy główną areną zmagań. Tutaj pieniądze będą głównie iść na renowację ośrodka na ulicy Kolnej, który zresztą zdaje się i tak tej renowacji wymaga. Nie widzę dużych zagrożeń z perspektywy Krakowa.

Igrzyska Olimpijskie w Krakowie? Nie wyklucza tego minister sportu i turystyki Igrzyska Olimpijskie w Krakowie? Nie wyklucza tego minister sportu i turystyki

Czyli jeżeli mamy gościć tylko jedną czy dwie dyscypliny, to jak najbardziej na tak, jeżeli jest to z budżetu państwa?

Tak, bo my za to nie ponosimy dodatkowych kosztów. Natomiast jeżeli tak sobie zdefiniujemy problem, jeżeli zakładam, że Polska i tak zorganizuje te igrzyska, to lepiej, żeby jakaś część tych środków, które na tę organizację muszą pójść, trafiła też do Krakowa.

Może nie tylko kajakarstwo górskie, a jeszcze jakieś inne dyscypliny widziałby pan w Krakowie?

To teraz wchodzimy w fantastykę. Pewnie na Tauron Arenie można coś zorganizować. To jest infrastruktura, która już jest. Natomiast przypuszczam, że mamy tak dużo hal sportowych w tym momencie w kraju o podobnym profilu, że może być trudno, żeby akurat coś jeszcze do Krakowa trafiło. Natomiast jeżeli mówimy o infrastrukturze, to tu nie ma żadnych zagrożeń.

Jak pan widzi te igrzyska olimpijskie w 2040 lub 2044, bo o takich datach się mówi? To mogłaby być tylko Warszawa? Czy my jako państwo musimy zaangażować również inne miasta, bo sama Warszawa na przykład nie da rady, nie będzie miała na tyle infrastruktury, żeby wszystkie dyscypliny sportowe się tam rozgrywały?

To nigdy nie będzie tylko Warszawa. To jest ogólnie przyjęty model, że jest jedno miasto, które występuje jako to miasto-gospodarz, natomiast imprezy prawie zawsze, odbywają się też w okolicznych miejscowościach. W przypadku Paryża to nawet były miejsca bardzo dalekie od stolicy kraju. Zdaje się, surferzy rywalizowali na wyspie Tahiti, która jest gdzieś na Oceanie Spokojnym. To jest zdecydowanie dalej niż z Krakowa do Warszawy. Jeżeli to się odbędzie w Warszawie, to się odbędzie w Warszawie i bardzo szeroko rozumianych okolicach.