Czy i dlaczego Strefa Czystego Transportu w Krakowie powinna zacząć obowiązywać?
Maciej Sergiusz Piotrkowski: Strefa Czystego Transportu w Krakowie powinna zacząć obowiązywać po pierwsze dlatego, że tak nakazuje przyjęty przez nas Krajowy Program Odbudowy, tak mówi uchwała Sejmiku Małopolskiego, nawet dwie uchwały dotyczące czystego powietrza, a po trzecie i to jest chyba najważniejsze - chodzi o wprowadzenie takiego narzędzia, które zdecydowanie poprawi jakość powietrza w Krakowie, a co za tym idzie, wpłynie na poprawę z jakości życia i zdrowia mieszkańców.
Radosław Zając: Z naszej perspektywy wprowadzenie Strefy Czystego Transportu w takim zakresie terytorialnym jest nieuzasadnione i bardzo utrudni funkcjonowanie mieszkańcom. Przerzuci na nich ogromne koszty. My, reprezentując ludzi z obszaru pasjonatów samochodów trochę środowisko uczelniane, trochę biznesowe, od samego początku komunikowaliśmy, jeszcze w 2021 roku, że gdyby na przykład strefa była w obrębie pierwszej lub drugiej obwodnicy, to nie będzie to dla nikogo kłopotem. Z punktu widzenia formalnego wypełnienia regulacji prawnych można to byłoby w ten sposób zrobić. Plus ewentualnie abolicja dla mieszkańców dla już posiadanych samochodów.
Niektórzy eksperci mówią o tym, że te najstarsze samochody i tak niebawem będą niezdatne do użytku, czeka je tak zwana naturalna śmierć techniczna, w związku z czym, po co w ogóle wprowadzać takie regulacje?
Radosław Zając: Mieliśmy przyjemność z panem Sergiuszem spotkać się w na okrągłym stole w lutym i wtedy proponowaliśmy, jako przedstawiciele społeczności akademickiej i analitycy zajmujący się procesami biznesowymi, żeby pozyskać dane faktyczne dotyczące samochodów - ile tych samochodów jest zarejestrowanych, ile jeździ w Krakowie, jakie mają przebiegi. Wtedy możemy zbudować sensowny model tak, żeby nikogo nie krzywdzić takimi przepisami.
Wspomniał pan o wykluczeniu, chciałabym przywołać słowa wojewody Krzysztofa Klęczara, który zwraca uwagę na to, że Strefa Czystego Transportu mogłaby być utrudnieniem szczególnie dla osób spoza Krakowa, które chciałyby dotrzeć do obiektów użyteczności publicznej. Czy Kraków jest na to gotowy, żeby przepisy wprowadzić od razu dla całego miasta?
Maciej Sergiusz Piotrkowski: Ten pomysł nie jest wcale oryginalny. Mogę podać przykład Stuttgartu, Paryża, chociaż tu jest strefa od poniedziałku do piątku, Londynu. Chodzi o to, że w odróżnieniu od pyłów zawieszonych, które mogą się koncentrować, niejako zbierać w tej słynnej niecce, problem zanieczyszczenia tlenkami azotu dotyczy dróg i bezpośredniego ich sąsiedztwa. Jak pokazały badania profesor Ewy Czarnobilskiej, chodzi o mniej więcej do 200 m od każdej drogi, na której jest duży ruch. Dlatego bez względu na to, czy mówimy o ulicy Dietla, Zakopiańskiej, Nowosądeckiej, wszędzie tam miejscowo to zanieczyszczenie jest przekraczane. Chcielibyśmy objąć strefą całe miasto ze względu na to, żeby każda ulica i osoby, które chodzą wzdłuż tych ulic byli tak samo chronieni.
Radosław Zając: Jakie są poziomy przekroczenia dobowe i średnia roczna zanieczyszczenia tlenkiem azotu?
Maciej Sergiusz Piotrkowski: Średnie przekroczenia były około 60 mikrogramów na metr sześcienny w miejscach wskazanych przez Krakowski Alarm Smogowych.
Radosław Zając: Norma unijna to jest 40 mikrogramów średniorocznie na metr sześcienny i 200 mikrogramów na metr sześcienny godzinowo. Holendrzy pokazali na podstawie badań i w Europie i w Stanach, że stężenie zarówno tlenków jak i dwutlenku azotu w kuchniach gazowych wynosi od 200 do 400. Czyli w kuchniach trujemy się dużo bardziej.
Maciej Sergiusz Piotrkowski: Jest też kwestia czasu ekspozycji. Jak spacerujemy, to spędzamy więcej czasu narażeni na tlenki azotu, gotując nie wentylujemy się tymi tlenkami.