Ministerstwo Klimatu i Środowiska ogłosiło pierwsze lokalizacje, w których mają powstać lasy społeczne, czyli bardziej otwarte dla mieszkańców. Są to Bydgoszcz, Toruń, Warszawa, Wrocław, Katowice i Kielce, a Krakowa nie ma. Dlaczego?
Myślę, że najpierw warto powiedzieć niezależnie od tego, czy krakowskie lasy znajdują się na tej liście, czy nie, że krakowskie lasy, szczególnie te nadleśnictwa wokół Krakowa, cały czas pełnią funkcję lasów społecznych. Krakowianie korzystają cały czas z Puszczy Niepołomickiej, Nadleśnictwa Krzeszowice, Nadleśnictwa Miechów, czy gościnności Nadleśnictwa Myślenice i z tej infrastruktury, która dla nich została zrobiona. Natomiast faktycznie na tej pierwszej liście ogłoszeń Krakowa nie ma. Trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć dlaczego, bo na pewno głosy są różne. Aktywiści chcieliby, żeby było ich więcej i pewnie dlatego nie zostało to ogłoszone. Jednak prace zespołu zostały zakończone. Raport został przesłany do wojewody, a wojewoda przesłał go do ministerstwa. Efektem tego sumarycznie jest około 16% powierzchni tych czterech nadleśnictw, na terenie których moglibyśmy ogłosić powstanie w przyszłości tych lasów społecznych, bo nad nimi jeszcze prace będą trwały: nad legislacją, nad określeniem dokładnie co się kryje za tą nazwą, bo na razie rozmawiamy o czymś, co jest przedmiotem prac ministerstwa. Natomiast ja cały czas mam nadzieję, że dojdzie do tego, że te lasy społeczne również w tej nowej formie zostaną ogłoszone w tym miejscu, które zostało wynegocjowane.
Zostało wynegocjowane? Strona społeczna, aktywiści mówią, że tak naprawdę nie doszło do porozumienia.
Myślę, że tutaj trzeba byłoby przede wszystkim rozgraniczyć: strona społeczna czy grupa organizacji, która tam jest zrzeszona, to jest chyba dziesięć organizacji, jest niezadowolona, że lasów jest tak mało, natomiast część innych organizacji, która również znalazła się w tym zespole z ramienia Ministerstwa Klimatu i Środowiska była tak samo jak Lasy Państwowe stroną. Ja też z całą stanowczością mówię, że to nie my organizowaliśmy proces, tylko ministerstwo. My staraliśmy się go zrealizować jak najlepiej. Wspólnie z wojewodą, bo wojewoda, czy minister za pośrednictwem wojewody, nadzorował ten proces. Warto też podkreślić, bo często o tym zapominamy przy tej dyskusji, że w tym zespole do spraw lasów społecznych znajdowali się nie tylko społecznicy, nie tylko Lasy Państwowe jako instytucja, ale również Instytut Badawczy Leśnictwa, znajdowało się Biuro Urządzania Lasu, znajdowali się przedsiębiorcy, którzy na co dzień w lesie pracują. Mimo wszystko to 16% zostało również przez nich poparte. Mam nadzieję, że to są argumenty, które przekonują tych nieprzekonanych. Oczywiście chciałoby się pewnie więcej, jeśli jest przez nich ta mapa przygotowana, ale myślę, że społecznicy muszą też zrozumieć, że dlatego ten proces został tak zaprojektowany przez ministerstwo, tak szeroko, jeżeli chodzi o interesariuszy, którzy tam są, że są różne potrzeby związane z tymi lasami i różne ograniczenia, które z tego wynikają. Myślę, że będzie łatwiej, jak będziemy już dokładnie wiedzieć, co kryje się za tym określeniem lasów społecznych.
Jak pan rozumie lasy społeczne w takim razie?
Myślę, że przede wszystkim ramy prawne, które obowiązują w tej chwili, określają czym jest las wokół miast. To są lasy ochronne, gdzie są ograniczone zabiegi. Zabiegi, które prowadzą czy nadzorują leśnicy, są podporządkowane trwałości, ale również udostępnianiu tego lasu. Wystarczy spojrzeć na Puszczę Niepołomicką i zobaczyć, jak dużo jest infrastruktury, która tam się znajduje, nowych ścieżek rowerowych, które w tej chwili są robione. Ja tak pojmuję las społeczny.
Jeżeli mamy takie lasy, to po co było przystępować tak naprawdę do tych dyskusji o lasach społecznych? Nie można było powiedzieć od razu: „mamy taką infrastrukturę, która odpowiada też potrzebom turystycznym, nie rozmawiajmy o lasach społecznych”?
Na tym etapie trochę zapomnieliśmy o tym, co było na samym początku przy tej dyskusji. To był pilotaż i tak też cały czas było to przedstawiane. Pracujemy nad tym, które tereny powinny być w tej pierwszej kolejności na nowo zdefiniowane jako lasy społeczne, co w nich będzie można, czego nie można, jak podporządkować gospodarkę leśną, która tam jest prowadzona temu, żeby jak najlepiej korzystać z tych terenów. Ten proces jest procesem ciągłym, co ministerstwo cały czas zapowiadało. Przecież nic nie stoi na przeszkodzie, żeby rozmawiać o lasach społecznych wokół Tarnowa czy Nowego Sącza, czy w innych miejscach. Zobaczymy, jak ten pilotaż, który jest wykonywany, który już na przykład we Wrocławiu jest chwalony przez stronę społeczną, ale również akceptowany przez stronę Lasów Państwowych czy przedsiębiorców, będzie funkcjonował. Myślę, że po prostu musimy przyzwyczaić się do nowych zasad, gdzie gospodarka leśna wokół miast jest podporządkowana tym właśnie potrzebom społecznym, głównie chyba mieszkańców dużych miast, bo w całej tej dyskusji samorządowcy są bardzo ostrożni, podobnie do Lasów Państwowych.
Aktywiści, między innymi z Akcji Ratunkowej dla Krakowa, podkreślają, że tak naprawdę nigdy nie było wytyczonej konkretnej mapy, gdzie mogłyby powstać te lasy społeczne, że Lasy Państwowe w Krakowie nie przygotowały tak naprawdę konkretnych miejsc, gdzie mogłyby one być.
Monika Konieczna z Akcji Ratunkowa dla Krakowa mówi: „Pytało nas ministerstwo, czy ta propozycja od cyrkla to jest anegdota, czy to jest prawdziwa sytuacja. To jest prawdziwa propozycja jednej osoby, która stwierdziła, że rysując kółko od cyrkla jesteśmy w stanie wyznaczyć lasy społeczne, co jest absolutnie niezgodne z wytycznymi Ministerstwa Klimatu i Środowiska”.
Rzeczywiście rysował ktoś od cyrkla?
Jeden z przedstawicieli strony społeczne rzeczywiście zaproponował takie rozwiązanie. Warto w tym miejscu, niezależnie od słów oburzenia, które teraz płyną od strony społecznej, przypomnieć, że podczas tych obrad nawet ich ekspert, pan dr Parusel, mówił, że pewnie, gdy jest bardzo trudno o kompromis, czasem trzeba sięgać po jakieś niekonwencjonalne metody. I rzeczywiście być może to jest niekonwencjonalna metoda: wyznaczenie jakiegoś promienia wokół miasta, który w pewnym sensie pokazuje, czym jest las społeczny wokół Krakowa i wtedy koncentrowanie się na modyfikacjach, ograniczeniach gospodarki leśnej, dostosowywania właśnie w tych miejscach. Być może jest to rozwiązanie. Takie zostało akurat przez Kraków zaproponowane. Czy ono jest złe? Nigdzie nie było napisane też, że tak nie można. To też jest proces, którego się trochę uczymy i myślę, że po prostu wyciągamy wnioski.
Mieszkańcy i aktywiści z Krakowa mówią, że dostęp mieszkańców miasta do lasów jest zbyt mały względem innych miast.
Monika Konieczna mówi: „W Krakowie mamy bardzo niską lesistość w porównaniu do innych miast Polski, zaledwie 5%. Stąd te nasze oczekiwania w stosunku do lasów społecznych dookoła Krakowa były też pewnie większe niż w innych aglomeracjach”.
Można stworzyć lasy społeczne bliżej Krakowa?
Myślę, że jednym z elementów, na który zwracali uwagę samorządowcy, również reprezentanci samorządu krakowskiego w zespole ds. lasów społecznych, było to, żeby znaleźć takie rozwiązanie prawne, które pozwalałoby finansować, czy to z Funduszu Leśnego, czy z jakichś innych źródeł, być może Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, wsparcie dla gmin takich jak Kraków, które mają przygotowany program zwiększenia lesistości. To jest trudny program, bo samorządowcy zawsze mają niewiele w kieszeniach, żeby można było coś jeszcze dodać i wydać. Mają bardzo duże potrzeby związane z bieżącą infrastrukturą, jak chodniki, drogi, a wykup terenów pod lasy, posadzenie tam lasu, to jest naprawdę inwestycja dopiero dla naszych dzieci, czy dla naszych wnuków. Naprawdę jest bardzo trudno znaleźć te środki. Jeśli będą środki dedykowane, to naprawdę warto starać się przede wszystkim o taki program, który wzmocni takie gminy, bo warto podkreślać: Kraków jest chyba jedyną taką gminą w Polsce, która ma program zwiększania lesistości, który został przyjęty przez Radę Miasta Krakowa, który jest bardzo ambitnym programem, ale na który Krakowa po prostu w tej chwili nie stać. Jeżeli wesprzemy go, czy wesprze go ministerstwo, albo znajdzie taką metodę, to rzeczywiście to jest odpowiedź na potrzeby mieszkańców Krakowa.
To chyba nie będzie powrotu do dyskusji o lasach społecznych w aglomeracji krakowskiej.
Czekamy na decyzję. My jesteśmy gotowi do rozmów, w każdej chwili.
Zaproponuje pan więcej niż 15-16% lasów społecznych?
Warto zwrócić uwagę też na to, co wydarzyło się podczas Ogólnopolskiej Narady o Lasach i deklarację dyrektora Kossa o wyłączeniu z gospodarki leśnej 8% powierzchni lasów państwowych w Polsce i objęciu różnymi modyfikacjami 9%. Mówimy w sumie o 17%. Spora część również leży na terenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krakowie. Warto spojrzeć na te mapy teraz w trochę inny sposób niż do tej pory, bo sporo terenów wokół Krakowa również, może nieco dalej od Krakowa, również znajduje się na tych nowych mapach, które zostały przez pana dyrektora Kossa przedstawione. Pewnie to w jakimś sensie uzupełnia ofertę miejsc, w których naprawdę bez obaw możemy przebywać, jeśli ktoś obawia się prowadzenia jakiejkolwiek gospodarki leśnej.
Czy nowe rezerwaty przyrody powstaną również w Małopolsce?
Tak, to jest naprawdę historyczny moment w Krakowie, w Regionalnej Dyrekcji. Przez ostatnie 20 lat powstał jeden rezerwat przyrody. Średnio w dziesięcioleciach ubiegłych powstawały po 4-5. Teraz naraz powstają 4. Uzupełniamy te miejsca, w których rzeczywiście mówimy o reliktowych terenach związanych z Puszczą Karpacką, w Nadleśnictwach Łosie, gdzie mamy drzewostany, które naprawdę są wyjątkowe, bardzo wartościowe. To też wielki ukłon dla załóg nadleśnictwa, dla leśniczych. Przez wiele lat dbali o to, przygotowując dokumentację. Przy doskonałej współpracy z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska udało się tego dokonać w bardzo krótkim czasie, bo to jest naprawdę rekordowy czas, żeby w 6 miesięcy powstały 4 rezerwaty przyrody. Było pełne wsparcie Rady Ochrony Przyrody przy regionalnym dyrektorze.
Gdzie w Małopolsce znajdują się te rezerwaty przyrody?
Przede wszystkim Nadleśnictwa Łosie i Gorlice. To są 4 rezerwaty, które obejmują przede wszystkim tereny leśne. Jeden bardzo ciekawy rezerwat związany z cisami. Warto je odwiedzić. Warto zajrzeć na strony RDOŚ i Regionalnej Dyrekcji, zobaczyć, w którym miejscu odwiedzić te miejsca i zobaczyć, że leśnicy to przyrodnicy, a nie, jak czasem stereotypowo się mówi, nieprzyrodnicy. Zdecydowanie jesteśmy przyrodnikami, czego dowodem są te rezerwaty przyrody.