Krakowskie Stowarzyszenie Obrony Zwierząt kolportuje ulotkę, która ma zniechęcić do korzystania z dorożek w Krakowie. ”Nie korzystaj z dorożek, nie krzywdź koni” czytamy w niej. Druga jest w pięciu językach, ma trafić do zagranicznych turystów.

Czy konne dorożki powinny zniknąć z Krakowa? Czy konne dorożki powinny zniknąć z Krakowa?

Koń a Arabia Saudyjska

Czy koniom na Rynku Głównym dzieje się krzywda?

- Od kilkunastu lat wszyscy krzyczymy „Nie krzywdź koni”, a niekrzywdzenie koni to, między innymi, umożliwienie im pracy. Koń to zwierzę wymagające ruchu i pracy. Raczej nie lubi małych pastwisk, takich, które są dostępne w okolicy Krakowa. Mamy więc mały zasób trawy, pastwisk czy wybiegów dla tych koni.

Rynek Główny to jest dobre miejsce? W tym betonie, upale?

- Jeżeli porównamy temperaturę w Krakowie z temperaturą w Arabii Saudyjskiej, no to chyba…

Tam chyba inne konie pracują?

- Nie, nie, nie. Nie możemy rozróżniać, że to koń pociągowy, sportowy, rekreacyjny. Ich fizjologia jest bardzo podobna.

Ale ważne jest przyzwyczajenie konia do klimatu.

- Koń potrzebuje około dwóch tygodni, żeby przyzwyczaić się do jakiejś temperatury. Jeżeli zmieniają się temperatury w mieście, to koń dużo szybciej się dostosowuje się do zmian niż człowiek. Ale taka praca w dorożce to nic fajnego, jeżdżą w kółko tymi samymi ulicami, ja bym się po prostu się nudził.

Czyli konie bardziej się nudzą niż przepracowują?

- Tego nie wiem, bo nie rozmawiałem z nimi na ten temat, ale na pewno mają jakąś rozrywkę. Są z człowiekiem, gdzieś się poruszają, a więc układ mięśniowy też pracuje, co stymuluje zwierzę. Stymuluje też psychicznie, więc myślę, że to można…

Koń a nauka

Dużo dookoła się dzieje, jest dużo ludzi - to jest ta stymulacja, tak?

- Oczywiście mówimy o koniach, które przeszły taki trening. Koniach, które są przez właścicieli w sposób prawidłowy przyzwyczajane do ruchu, do tego, co się dzieje wokół nich. Jeżeli przyjrzymy się w ogóle koniom, to te, które boją się otoczenia, miały wcześniej bardzo rzadki - albo zerowy - kontakt z człowiekiem, te uciekają. Te, które są na Rynku, właściwie śpią przez większość dnia.

Fundacja Viva twierdzi, że połowa koni, która pracowała w latach 2019-2022 nie wróciła już do dorożek w następnych latach. To oznacza, że konie są zmuszane do wyczerpującej pracy, a biznes jest niedostatecznie pilnowany przez urzędników. Fundacja twierdzi, że konie się przepracowują, nie nudzą.

- Takie hasła bardzo działają na wyobraźnię. Kiedy media mówiły, że padł koń na trasie do Morskiego Oka, to potem okazywało się, że nie padł, ale się potknął. To dość ciekawe, że na tematy tak bardzo specjalistyczne wypowiadają się osoby, które nie mają kierunkowego wykształcenia. Tak, jakby jakiś elektryk czy politolog wypowiadał się na temat fizjologii zwierząt. To samo dzieje się w Austrii, to samo dzieje się w innych krajach. Jest jakaś taka dziwna tendencja do nadawania cech ludzkich zwierzętom, co łączy się z nieznajomością ich potrzeb, fizjologii. Do mnie przemawia Mickiewiczowskie „mędrca szkiełko i oko”, a nie czucie i wiara. Powinniśmy trzymać się nauki, nie odczuć.

Wiceminister sportu i turystyki: Wiceminister sportu i turystyki: "Zaczarowana dorożka to taki symbol Krakowa. Nie jestem za likwidacją tego w Krakowie i na Podhalu"

Według innego raportu, również publikowanego przez Fundację Viva, konie, które pracują na drodze do Morskiego Oka, żyją średnio dziewięć lat. Koń, który nie pracuje w taki sposób, dożywa 30-35 lat.

- 35 lat dożywają rekordziści. Koń pracuje w parach - na Podhalu są fasiągi, na Rynku dorożki. Nawet jeżeli jesteśmy w pracy i pracujemy biurko w biurko, to nie zawsze nam się udaje charakterologicznie dopasować. I tak samo dzieje się ze zwierzętami. Jeżeli fiakrzy kupują konie, a to jest bardzo trudny zakup, bo koń musi mieć mnóstwo ważnych cech, a fiakrzy przywożą konie czasami z bardzo daleka, to konie muszą się ze sobą zgrać. Nie zawsze się to udaje i wtedy taki koń jest odsprzedawany.

A fundacja, różne stowarzyszenia, twierdzą, że koń krótko pracował. Rzeczywiście krótko pracował, ale to dlatego, że nie było szans na to, żeby pracował w sposób bezpieczny - dla siebie, otoczenia. Mówię o koniach w Morskim Oku, ale w Krakowie jest dokładnie tak samo. Taki koń musi być jeszcze spokojny, musi dobrze znosić ruch miejski. W Zakopanem on idzie jedną trasą - w górę, w dół.

Koń a krajobraz

Ruch miejski może koniom nie odpowiadać

- Nie tyle nie odpowiadać, co być dla nich niebezpieczny. Nie wszystko da się przewidzieć. Są też sytuacje, kiedy samochody taranują te dorożki. Incydenty związane z koniami są niesamowicie rzadkie. Trzeba pamiętać o tym, że w Krakowie jest około 150 koni, w Zakopanem ponad 300, w sumie około 500. Jeżeli w zakładzie pracy jest 500 osób i któraś się skaleczy, to mówimy o przypadku.

Nie odniósł się pan do badań dotyczących wieku koni – że te pracujące żyją krócej.

- Bardzo możliwe, że rzeczywiście te konie żyją krócej, ale ale to może wynikać też z kilku elementów. Nie dlatego, że fiakrzy oddają je do rzeźni, bo to się teraz ostatnio w ogóle nie zdarzało. Myślę, że trochę wiem na ten temat, ale nie robiłem takich badań. Proszę pamiętać, że te stowarzyszenia dążą do tego, żeby jak pokazać dramatyzm i wywołać emocje u słuchaczy. Znam te konie – maja osiemnaście, szesnaście lat, pracują też po kilkanaście lat, może mniej. I nikt nie ma zamiaru ich oddawać, bo to są członkowie rodziny.

Krakowskie dorożki powinny znaleźć się na krajowej liście niematerialnego dziedzictwa kultury?

- Oczywiście, że tak. Proszę sobie wyobrazić Kraków bez dorożek. Ja próbowałem nawet ostatnio ze znajomymi.

Jedna z krakowskich radnych powiedziała, że można wprowadzić elektryczne dorożki, takie artystyczne.

- No nie, fantastyczne. To może od razu zróbmy sobie tu Zalipianki? Można sobie wyobrazić Kraków bez Wawelu, bez Sukiennic, wszystko jest do zrobienia. Krakowskie dorożki są we wszystkich materiałach promujących miasto, dorożki zlały się z krajobrazem.

W Londynie i Paryżu też były „zlane z krajobrazem” przez wiele lat. Ale je wycofano.

- Wątku Londynu nie śledziłem, być może tak było. Ale proszę zobaczyć, jakie są mocne naciski. Teraz jest kwestia tego jak my sobie z tymi naciskami radzimy. Wycofanie tych koni z rynku, to dla mnie zubożenie tego krajobrazu. I też trzeba pomyśleć o tym, co się z tymi koni stanie dalej. Prawdopodobnie część z nich zostanie odsprzedana, jeżeli będą chętni. Niestety część z nich prawdopodobnie nie trafi do nowych właścicieli i z tego też trzeba sobie zdawać sprawę.

Likwidacja transportu konnego do Morskiego Oka? Likwidacja transportu konnego do Morskiego Oka? "Chce tego większość Polek i Polaków"