Zapis rozmowy Jacka Bańki z architektami: Januszem Sepiołem i prof. Piotrem Gajewskim.

 

Jacek Bańka: Jak panowie oceniają pomysł takiego wykorzystania dawnego hotelu Cracovia?

Piotr Gajewski: W pytaniu są dwa słowa: takiego i wykorzystania. Jak chodzi o wykorzystanie to proszę bardzo. Jak chodzi o „takiego” to nasz wspólny znajomy, Marek Piotrowski, który zajmował się wystawiennictwem uczył mnie tak: „sala wystawiennicza to 50 na 50 bez słupa, 12 metrów wysoka z wjazdem TIR-a”. W związku z tym muzeum ma swój typ obiektu. Jak mówimy o administracji to tak, ale jak wystawić Bitwę pod Grunwaldem w pokoju hotelowym? Będzie ciężko. Można mówić o rozbudowie. Tam są sale na dole: restauracja, pewnie za niska, kawiarnia, sale konferencyjne, ale to nie ten typ obiektu. Jakby się zaproponowało dworzec kolejowy to bym to lepiej widział. To podobny typ obiektu jak muzealny. Hotel ma setki pokoi.

 

J.B: Czyli bardziej Musée d’Orsay niż Cracovię jako nowy oddział Muzeum Narodowego?

Janusz Sepioł: To ważny głos. To głos od instytucji kultury. Pan Szczerski wypowiada się jako wicedyrektor Muzeum. Profesor jest badaczem architektury nowoczesnej, redaktorem tomów o modernizmie. To, że badacz docenia taki budynek jest ważne. To nie jest mania paru osób w Krakowie. Badacz mówi, że ten budynek powinien być chroniony. Nasza kampania zyskała ważnego sojusznika. Nie tylko badacza, ale przedstawiciela dyrekcji Muzeum Narodowego. Teraz można wszystko. Pytanie za ile i po co? Czy efekt przestrzenny będzie taki, że powiemy o sukcesie? Są wątpliwości. Istota konserwacji zabytków jest znajdowanie właściwej funkcji dla obiektu. Obiekt tylko wtedy ma szanse przetrwać, jeśli potrafimy znaleźć dla niego taką funkcję, że on dalej żyje. Jestem sceptyczny w stosunku do koncepcji, które się rozgrywają. Coś się zachowa, coś się weźmie, ale to będzie coś innego. Tak to będzie dziwoląg. Do jakiegoś stopnia był taki kłopot z operą. Jest zachowany kształt, ale ludzie pytają dlaczego jeden budynek stoi krzywo do drugiego. Coś jest zachowane z przeszłości, ale efekt jest mało funkcjonalny.

 

J.B: Czyli problemy byłyby z funkcjonalnością obiektu. Byłoby jednak co pokazywać? Mówimy o modernizmie, designie. Potrzebne jest takie miejsce w Krakowie?

P.G: W naszej praktyce mówimy, że budynki można przebudowywać, ale w ramach typu. Jak w hotelu będziemy chcieli zrobić więzienie a w więzieniu biuro to da się to zrobić. Zmiana kościoła w mieszkaniówkę jest trudniejsze. Zawsze to co powstanie zniszczy wartości. To kuriozalne. Oczywiście muzeum nie musi być identyczne. W Paryżu nowe muzeum wygląda tak, że jest wielka hala, ale ściany są z małych celek. To rodzaj gabinetu. Wielka historia jest w wielkiej sali, ale w pokoju jest na przykład strój z Czadu. W związku z tym niekoniecznie musimy mówić, że to się nie nadaje. Funkcja może uratować budynek, ale także zniszczyć. Powiedzenie „muzeum” to za mało.

 

J.B: Jest co pokazywać?

J.S: To, że to jeden z najwybitniejszych obiektów lat 60. w Krakowie to jest argument. Tam jest malarstwo ceramiczne wypalane na ścianach. Podobna rzecz jest w kinie Kijów. Warto mieć z tyłu głowy, że został rozstrzygnięty konkurs na przebudowę głównego gmachu Muzeum Narodowego. To zakłada usunięcie magazynów i pracowni. To połowa objętości budynku. Jest jeszcze masa pokoi pracy. Do tej pory to zostawało w głównym gmachu. Tam jest 600 etatów. To nie tylko kustosze i pracownicy administracyjni. Jednak kilkaset osób przychodzi tam do pracy. Można sobie wyobrazić, że te funkcje przejdą do budynku Cracovii. Można sobie wyobrazić, że partery i sale restauracyjne da się przebudować na sale wystawiennicze. Można sobie wyobrazić, że ostatnia kondygnacja będzie pracowniami konserwatorskimi. Tam jest jednak 5 kondygnacji hotelu. Nie wydaje m się, żeby Muzeum miało taki program, żeby wypełnić budynek. Więc ten głos należy tak rozumieć. Warto o zachowanie tego budynku walczyć. To może być instytucja kultury, ale trudno mi sobie wyobrazić, że akurat Muzeum Narodowe to zagospodaruje. Myślę o sali kina Kijów. Czy Muzeum potrzebuje tak wielkiej sali audiowizualnej? Nie potrafię sobie tego wyobrazić.

 

J.B: A połączenie funkcji administracyjnej i wystawienniczej?

P.G: To też możliwe. Są w Krakowie duże zbiory nierozpoznane. Mam z tym styczność. Jest masa oryginalnych rysunków. Myślę o takiej instytucji jak instytut architektury w Rotterdamie. Tam są sale i maleńkie pokoje, gdzie są szkice. Można sobie taką funkcję wyobrazić.

J.S: To temat dygresyjny, ale pan profesor dotknął kolekcjonowania architektury. W Krakowie zbiory architektoniczne ma Muzeum Historyczne Miasta Krakowa. Tam bada się dokumenty miejskie z XVI wieku. Architekci umierają. Ich spuścizna się rozprasza. Ich rysunki są wyrzucane, projekty konkursowe gniją, albo są na przemiał. W ogóle nie dokumentujemy i nie mamy kolekcji architektury Krakowa XIX i XX wieku. To wielkie zaniedbanie. Wrocław ma muzeum architektury.

 

J.B: Czyli jeszcze krok dalej? Instytut Architektury z funkcją administracyjną i wystawienniczą?

P.G: Można sobie wyobrazić, że w 101 mamy Szyszko-Bohusza a w 105 Pniewskiego. Można.

J.S: Jedną salę zarezerwujmy na przyszłość dla Gajewskiego.

P.G: Mam nadzieję, że to daleka przyszłość.

 

J.B: Oczywiście nie dyskutujemy czy ktoś zechce to sprzedać.

J.S: Można zapytać inaczej. Dlaczego Echo Investment to kupiło? Ja bym to skwitował: studium wykonalności było niedbale zrobione. Założono, że wszystko tam się da zrobić. Można stworzyć taką sytuację kiedy zamiary Echa są niemożliwe i to Echo będzie szukało kupca. Mogą być odwrócone role. Echo będzie się chciało wycofać jak się nie da zrobić centrum handlowego czy hotelu wysokiej klasy. Wszystko co wymagało wyburzenia nie jest realistyczne. Echo może szukać inwestora. Jest jeszcze jeden optymistyczny wątek w wypowiedzi dyrektora Szczerskiego. Widać, że Muzeum potrzebuje inwestycji. Muzeum w kształcie technicznym, swojej misji pierwszego muzeum nie może wypełniać. Liczę, że nowa dyrekcja zwalczy o środki, żeby zrealizować konkursowy projekt. Pewne funkcje z głównego gmachu muszą być wyprowadzone. Czy one będą wyprowadzone do Cracovii, do Huty, to inna sprawa. Dyrekcja jednak o tym myśli. Czeka ich inwestycja. To ważna sprawa.