Aż 8 na 10 polskich kierowców wysoko lub bardzo wysoko ocenia swoje umiejętności za kółkiem. Czy to znaczy, że aż tak dobrze jeździmy? Nie! To przede wszystkim oznaka zawyżonej samooceny - twierdzą eksperci z portalu Akademii Auto Świat z Krakowa.

 Według publikowanego kiedyś przez PZU, raportu „Portret polskiego kierowcy” Polacy z jednej strony są bardzo krytyczni wobec tego, jak jeżdżą inni, z drugiej zaś - pełni samozadowolenia. To że przyznajemy się do łamania przepisów, a nawet do jazdy pod wpływem alkoholu, nie psuje naszego dobrego samopoczucia. Inni kierowcy, których uznajemy za gorszych od siebie, zwykle nas denerwują. Ponieważ uważamy się za asów kierownicy, często jeździmy nieostrożnie i nonszalancko – w razie czego jakoś sobie poradzimy. A skoro jesteśmy lepsi od innych, to nie musimy aż tak kurczowo trzymać się przepisów…

Jakim jesteś typem kierowcy?

 

 Mad Max czyli samiec alfa może być tylko jeden

Tych kierowców cechuje wysoki poziom agresji oraz egoizm. Określenie wzięło się od filmu o tym samym tytule, które bohaterem jest szalony policjant. Kierowcy ci lubią narzucać swoją wolę innym. Zdaniem Andrzeja Markowskiego, wiceprzewodniczącego Stowarzyszenia Psychologów Transportu w Polsce, taka postawa wynika z niedojrzałości emocjonalnej i społecznej. To o tyle dobra wiadomość, że wielu kierowców w końcu z tego wyrasta, choć zdarzają się też „madmaksowie” w podeszłym wieku.

Max jeździ tak, jakby chciał wszystkich zepchnąć z drogi – przyjmuje pozycję skoczka przy wyjściu z progu, skanuje przestrzeń wokół szukając rywali. Zawsze jest gotowy, żeby udowodnić, że samiec alfa może być tylko jeden. Piotr Leńczowski, instruktor techniki jazdy radzi: w kontakcie z takim kierowcą trzeba po prostu zachować spokój, nie dać się sprowokować, nie reagować na zaczepki.

 

Wychowawca czyli zajdę ci drogę jeszcze bardziej

„Ja cię nauczę, ja ci pokaże, jeszcze mnie popamiętasz” -  edukatorzy za kierownicą już dziś tak nie mówią.

Kierowcy z syndromem wychowawcy są równie groźni, jak ci Mad Max. Zwykle wynika to  z braku poczucia własnej wartości. „Wychowawcy” nie tolerują błędów, nawet tych popełnianych nieumyślnie.

„Zajechałeś mi drogę, to ja zajadę ci ją jeszcze bardziej, tak żebyś wiedział, jakie to było niebezpieczne” – tłumaczą eksperci Auto Akademii. To oczywiście wywołuje reakcję i jazda samochodem będzie bardziej przypominała grę w pchełki, niż płynny ruch uliczny. Skutki mogą być opłakane - w internecie można znaleźć setki filmów, pokazujących tego typu konflikty kończące się walkami na gołe pięści (a czasem z użyciem łyżki do kół, kija bejsbolowego).

Zdaniem psychologów próby wychowywania innych uczestników ruchu spotykają się zwykle z irytacją, frustracją oraz agresją. Również w przypadku kontaktu z „wychowawcą” najlepszym sposobem jest zachowanie spokoju.

 

Śpiąca Królewna czyli „ups, nie zauważyłem zakazu”

Sarenka Bambi, Mała Syrenka, Śpiąca Królewna czy Kiwaczek patrzą tak niewinnym wzrokiem i są tak słodkie, że w zasadzie wybaczymy im wszystko. To tak skuteczne, że niektórzy kierowcy postanowili uczynić z tego broń psychologiczną.

Niektórzy kierowcy udają głupszych niż są w rzeczywistości. Robią tak, żeby zatuszować prawdziwe powody, dla których łamią zasady ruchu drogowego.

- „Ups, nie zauważyłem zakazu”… A tak naprawdę chodziło tylko o to, żeby „sprytnie” podjechać w upatrzone miejsce - mówi Piotr Leńczowski. - Takich kierowców nie interesują skutki ich zachowań; jest im obojętne, czy komuś utrudnią życia albo narażą go na niebezpieczeństwo.

Wdawanie się w dyskusję z takim kierowcą nie ma sensu, bo będzie się upierał, że nieświadomie popełnił błąd.

 

Odreagowujący lęki i asertywni

„My home is my castle” - niektórzy tę zasadę przenoszą do samochodu. Mój samochód to moja twierdza, a jako kasztelan mam obowiązek o niego dbać i mogę się w nim czuć bezpiecznie. Korzystając z ochrony, jaką jest auto (to iluzoryczne), rozładowują lęki i codzienne stresy. Problem z takimi kierowcami polega na tym, że ich reakcje bywają trudne do przewidzenia. Jeśli zauważamy u siebie symptomy wskazujące na to, że rozładowujemy frustrację w aucie, trzeba uświadomić sobie, że prowadząc samochód poruszamy się w jednak w realnym świecie. Pojazd nas od niego nie odgrodzi.

Jasny umysł, bystry wzrok, opanowanie i odpowiedzialność - ideał kierowcy? Tak, poznajcie tego najlepszego - kierowca asertywny. Kieruje się podstawową zasadą: jestem tak samo ważny, jak inni uczestnicy ruchu drogowego. Nie wywołuje konfliktowych sytuacji i stara się przede wszystkim bezpiecznie dotrzeć do celu. Nie wdaje się w awantury drogowe, nie pozwala sprowokować się frustratom, sam nie uczy i nie wchodzi w dyskusje z "nauczycielami drogowymi". Jest opanowany i odpowiedzialny.

Więc jakim ty jesteś kierowcą? Odnalazłeś się naszej liście czy uważasz, że reprezentujesz inną grupę? Polski kierowco, jak oceniasz swoje umiejętności?