Co pan robił 4 czerwca 1989 roku?
- Byłem wtedy w szpitalu z podejrzeniem zawału serca. Nie miałem możliwości oddania głosu.
Gdyby miał pan taką możliwość to na kogo by pan zagłosował?
- Dla mnie zwycięzcą powinien być nowy ruch. Na 100% oddał bym głos na ludzi Solidarności. Na tych, których wskazał późniejszy prezydent, Lech Wałęsa.
Na co pan liczył? Że co się stanie po 1989 roku?
- Moja firma dobrze prosperowała. Miałem nadzieję, że jak będzie wolność gospodarcza to moja firma jeszcze bardziej się rozwinie. To były produkty innowacyjne w skali Polski i świata. Było to pieczywo pełnoziarniste i wyroby cukiernicze, o których w Polsce nikt nie wiedział. Ja to wymyśliłem i opatentowałem. To był mój sukces. Liczyłem, że państwo bezie wspierało polską przedsiębiorczość, że w nowej Polsce firmy będą miały wsparcie. Tu się pomyliłem. Nadmierny liberalizm premiera Balcerowicza, brak doświadczenia naszych elit spowodowały, że przestano się interesować przedsiębiorcami. Zostawiono ich sobie. Moja firma w 1992 roku wpadła w pułapkę pełnej księgowości. Musiałem zwiększyć administrację a 99% nowootwartych piekarń były na książkach przychód – rozchód. Wtedy nie było kas fiskalnych. Było dużo piekarń w garażach, sprzedawali z Nys. To nie było ewidencjonowane. W 1995 roku sprzedałem udziały wspólnikowi z Niemiec. Mieliśmy różny punkt widzenia na rozwój firmy. On miał inne technologie, ja się nie chciałem zgodzić. Tam były dodatki chemiczne. Dla mnie to nie powinno mieć miejsca.
Jakie pan widzi sukcesy III RP?
- Demokracja, przystąpienie Polski do Unii Europejskiej. Jesteśmy także członkami NATO.
A porażki?
- Porażek jest dużo. Moje osobiste też były. Zawiodłem się, że nasze państwo wspiera kapitał zagraniczny. Polski przedsiębiorca otwierając sieć supermarketów nie ma zwolnienia podatkowego a inwestor zagraniczny już tak. Wiemy ile kapitału polskiego jest wywożone z kraju. Wielka porażka dla mnie to działania polityków, którzy dbają o swoje interesy. Porażką jest także obojętność państwa i przedłużające się procedury. Nasze społeczeństwo jest sfiskalizowane, inwigilowane a polska firma nie ma możliwości funkcjonowania.
Na przestrzeni tych 25 lat zmienił się pana status materialny?
- Zmieniał się jak inwestowałem. Część inwestycji to porażki a część to sukcesy. Moim celem nie było zarabianie za wszelką cenę. Moją prawdopodobną wadą było to, że zarobione pieniądze inwestowałem w firmę. Trafiało się na nieuczciwego kontrahenta i traciłem. Nie umiałem wyczuć, że ktoś ma złe intencję. Na tym się często zawodziłem.
Działał pan politycznie?
- Nie, ale miałem propozycje na początku lat 90, żeby się włączyć w ruch samorządowy. Pewna partia też chciała, żebym był kandydatem na posła. Przez głowę mi nie przechodziła myśl o byciu politykiem. Chciałem pracować perfekcyjnie a wtedy musiałbym coś zaniedbać. Praca pochłaniała mi kilkanaście godzin dziennie. Jestem natomiast od 1993 roku członkiem zarządu TS Wisła. Mamy 15 sekcji i działam. Lubię pracę z młodzieżą. Jestem także prezesem Małopolskiego Związku Bokserskiego.
Jakie są pańskie autorytety tego 25-lecia?
- Mimo pewnych błędów Lech Wałęsa, autorytetem jest Jan Paweł II, premier Mazowiecki i minister Bartoszewski.
Mija 25 lat, idzie pan do sklepu po chleb i jakie ma pan refleksje?
- Polski chleb poszedł w kierunku substytutów. To pieczywo przemysłowe wytworzone z dodatkami sztucznych enzymów i innych dodatków, które powodują skonserwowanie pieczywa. Ludzie się zachwycają jednak, że jest pulchne. Z perspektywy tego czasu smutno mi jest, że wszyscy znają moje pieczywo, ale koledzy piekarze nie skorzystali z moich ofert na produkcję. Chciałem, żeby oni wdrażali te technologie. Oni nie rozumieli pewnych zasad. Lepiej było coś podpatrzeć, zmienić nazwę i po co płacić za pomysł? Ten chleb powstał w inspiracji profesora Juliana Aleksandrowicza. Pamiętam jak pan profesor przekazał mi myśl na drogę produkcji pieczywa. Chciałbym, żeby to pieczywo było prawdziwym pokarmem. Życzę chleba naszego powszechnego, prawdziwego.
Patronat Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego
Partner Główny: