Dla kogoś, kto interesuje się kynologią i ma podstawową wiedzę na temat dobrostanu zwierząt towarzyszących, będą to przerażające filmy?
Wykonawca i producent muzyczny, znany jako The Kiffness wykorzystuje nietypowe dźwięki zwierząt i komponuje z nich kilkuminutowe utwory. W jednym z nich wykorzystał specyficzne wokalizowanie kota, które brzmi jak gaworzenie ludzkiego niemowlęcia a poprzez sugestię, można usłyszeć kilka słów w języku angielskim. Specyficzne miauczenie w nagraniu, to dźwięk typowy dla kotów odczuwających lęk, które w ten sposób szukają ulgi. Poza wokalizacją na filmach zobaczmy też specyficznie wytrzeszczone oczy z widocznymi białkami, uszy położone płasko do tyłu, ciało w pozycji wyprężonej, czasem niemal pionowej. W rzeczywistości wystraszony kot próbuje się wycofać i wtedy częściowo staje na tylnych łapach. Jeśli jednak autor filmu zapętli taki video fragment sekwencji behawioralnej, zachowanie zwierzęcia będzie wyglądać zabawnie. Realna sytuacja jest tymczasem negatywna, bo zwierzę jest prowokowane i narażone na stres. Broni się, używając różnych sposobów miauczenia, ponieważ nie ma uniwersalnego typu kociej wokalizacji.
W mediach społecznościowych można znaleźć np. film, na którym widać rząd zatrzymanych samochodów i leniwca na środku drogi. Wszystko perfekcyjnie nakręcone, sprawia wrażenie jakby ktoś udokumentował spontaniczną sytuację. Mała samica leniwca, została przeniesiona przez ludzi ze środka drogi szybkiego ruchu na pobocze. Zwierzę ziewało, co w przypadku leniwców brzmi wyjątkowo pociesznie i budzi zachwyt ludzi. Podobnie zresztą jak ich antropomorficzny wyraz twarzy. Sprawiają wrażenie, jakby nieustannie się uśmiechały. Dopiero wyspecjalizowany teriolog, zwrócił uwagę, na wydawane przez zwierzę dźwięki, z pomocą których zaniepokojone nawoływało matkę.
Takich sfilmowanych sytuacji z udziałem dzikich zwierząt są tysiące. Autorzy tego rodzaju video-prowokacji zdobywają zasięgi i są właściwie bezkarni. Ich aktywność przypomina niechlubne pozowanie z egzotycznymi zwierzętami na ulicach. W ubiegłym roku ktoś dawał się sfotografować z pytonem za pieniądze. Wygląda na to, że tego rodzaju krzywdząca rozrywka, odrodziła się w nieco innej postaci w internecie.