"Mężczyzna powinien być skuty do tyłu"
Bartłomiej Ziaja: W komisariacie przy ul. Szerokiej trwają oględziny i ustalanie przyczyn zdarzenia. 23-latek, zatrzymany przez policjantów, wyrwał broń policjantowi i postrzelił się. Jak to możliwe?
Dariusz Nowak: Jak rozumiem to miało być przesłuchanie. Najprawdopodobniej policjant z dochodzeniówki wprowadził podejrzanego do pokoju. Co do zasad bezpieczeństwa: osoba podejrzana, a w tym przypadku podejrzewana (bo podejrzany to ktoś, kto ma już przedstawione zarzuty) na przesłuchanie prowadzona jest w kajdankach. Zgodnie z przepisami, on powinien być skuty do tyłu. A ponieważ jest to niebezpieczny przestępca, stosuje się jeszcze innego rodzaju środki przymusu, jak chociażby kajdanki zespolone, czyli takie zakładane jednocześnie na ręce i na nogi. Ta zasada obowiązuje też w czasie przesłuchania. Tym bardziej że człowiek ten, poprzedniego dnia, miał próbę samobójczą. Czujność powinna być podwójna. Z tego co zrozumiałem z komunikatów policji, to wszystko wydarzyło się w pokoju w momencie, kiedy policjant miał rozpocząć przesłuchanie. Podejrzewany jakimś sposobem wyrwał mu pistolet, zabarykadował się, a potem zastrzelił.
Największe wątpliwości budzi fakt, jak to możliwe, że mężczyzna skuty w kajdanki wyrywa broń policjantowi i oddaje strzał.
Sami się nad tym zastanawiamy. To jest na pewno trudne. Po pierwsze powinien być skuty do tyłu. Wtedy, przypuszczalnie, nie miałby już żadnych szans. Musiał więc być skuty do przodu. Tak skuty mógł wyszarpnąć broń policjantowi. Potrzeba jednak jeszcze sporo czasu, chociażby na to, żeby tę broń odbezpieczyć, a potem przeładować. Teoretycznie, ktoś, kto ma pojęcie o tym, potrafi to zrobić. Może przeładować broń poprzez pociągnięcie zamka. Musiałby to zrobić przy pomocy... chociażby nogi. Da się to zrobić, ale znowu potrzeba na to sporo czasu.
To nie jest kilka, nawet nie kilkanaście sekund.
Kabury na broń też są inne niż kiedyś. Dzisiaj policjant ma taką kaburę, żeby sam mógł wyciągnąć pistolet w przeciągu, powiedzmy, sekundy. On mógłby to teoretycznie sam zrobić, ale później, procedura z odbezpieczaniem broni, z przeładowaniem zamka, trwa też parę sekund. Tym będzie się zajmowało i na pewno zajmuje Biuro Spraw Wewnętrznych, czyli tzw. „policja w policji”.
"Policjanci są szkoleni, ale specjalistycznych szkoleń jest za mało"
Czy taką osobę na przesłuchanie wprowadza jeden czy kilku policjantów?
Nie ma tu precyzyjnych przepisów. Najczęściej są dwuosobowe pokoje. Czasami bywa, że trzyosobowe. Zwykle, w czasie takiego przesłuchania prowadzonego przez jednego policjanta, drugi policjant siedzi obok. Jeżeli mamy do czynienia z niebezpiecznym przestępcą, to już jest rozeznanie policjantów. Oni wiedzą, czego się mają spodziewać.
Skoro ten człowiek poprzedniego dnia próbował się zabić, zabił swoją partnerkę, jest podejrzany o zabójstwo – w takim układzie trzeba zachować szczególne środki bezpieczeństwa. Rozumiem, że on musi być skuty. W takiej sytuacji potrzebny byłby drugi policjant, który siedzi obok niego i cały czas patrzy mu na ręce. Przynajmniej takie względy bezpieczeństwa powinny być zachowane.
Gdyby miał ręce skute do tyłu – to przesłuchanie mógłby prowadzić pojedynczy policjant. To także jest dozwolone. To są szczególne środki ostrożności.
Jak przeszkoleni są tacy policjanci?
Zakładam, że to policjant (aczkolwiek nie mamy tych informacji) z dochodzeniówki. Policjant, który prowadzi sprawę o zabójstwo. Siłą rzeczy to nie może być policjant, który zaczyna pracę. To musi już być policjant z wieloletnim doświadczeniem.
Zasady konwojowania, bezpieczeństwa zdobywa się na kursie podstawowym. Faktem jest, że tych szkoleń specjalistycznych jest mało. Szkoleń, które przypominają niejako o zasadach bezpieczeństwa.
Co do zasady, każdy policjant, który idzie do służby czynnej, jest przeszkolony i wie, jakie są zasady bezpieczeństwa.
"Ktoś na pewno popełnił błąd"
Prokurator twierdzi, że śledztwo może być teraz prowadzone pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci lub nakłaniania do samobójstwa. Co to oznacza?
Trudno jest zrozumieć w tej chwili, dlaczego tego typu śledztwo i w takim kierunku. Czasami prokuratura czy policja wszczyna postępowanie będące pewnego rodzaju furtką: żeby przesłuchać, zrobić oględziny, wykonać czynności procesowe. Musi tu być wszczęte śledztwo.
Jest ktoś spowodował śmierć tego człowieka, bo on się de facto zastrzelił. Gdybyśmy chcieli być bardziej precyzyjnymi, to jest zarzut mówiący o nakłanianiu kogoś do popełnienia samobójstwa. Jest też przepis mówiący o niedopełnieniu obowiązków.
Możliwości prowadzenia postępowania są różne, co nie znaczy, że taki na końcu będzie wniosek.
Jakie konsekwencje mogą czekać policjantów w tym momencie?
Ta sytuacja nie powinna się wydarzyć. Według mnie mogą być tu konsekwencje dla policjanta, czy w ogóle dla organizacji tego przesłuchania, dla podejmowania decyzji. Nie chcę wyrokować. Czynności prowadzone przez prokuraturę i przez wewnętrzną policję będą pewnie trwały parę tygodni. Nie sposób dzisiaj mówić, jak to wszystko się zakończy. Widzimy wszyscy jednak, że ktoś popełnił tu błąd. Będą sprawdzane wszystkie okoliczności.