- A
- A
- A
Korporację rzuciła dla kóz
- Przez wiele lat byłam korporatką, prowadziłam swoją firmę, ale przyszedł taki moment, że zapragnęłam zmiany. Człowiek chce coś po sobie zostawić, a ziemia zawsze zostaje… Jak zaczęłam produkować sery? Natura sama stawia przed nami wyzwania. Tak było z nami. Kiedy kupiliśmy pierwsze kozy, okazało się, że dają mleko. Pojawiło się więc pytanie, co z tym mlekiem zrobić w takiej ilości? Wzięłam swojego syna i pojechaliśmy w Beskid Niski. Przeszliśmy tam pierwsze szkolenie terenowe. Nauczyłam się pierwszych serów podpuszczkowych, a później zaczęły się eksperymenty z podróżami i kupowaniem różnych bakterii, próby połączenia tego z polskim mlekiem, dojrzewania tych serów. Najlepiej sprawdziły się bakterie francuskie! – mówi Agnieszka Libura, która 7 lat temu całkowicie odmieniła swoje życie, porzuciła miasto i poświęciła się hodowli kóz. Kiedy rzemieślniczo wytwarza się kozie sery, potrzebna jest jednak „druga noga”, dlatego równolegle prowadzi gospodarstwo agroturystyczne. Jej specjalnością są m.in. „domki na drzewie”.
crop_free
1
/ 27
Autor:
Sylwia Paszkowska
Komentarze (0)
Brak komentarzy
Najnowsze
-
20:47
Ekstraklasa piłkarska – Cracovia ma sprostać roli faworyta
-
20:36
Żużlowa Unia Tarnów spłaciła zobowiązania!
-
20:12
Jesień pełna życia. Te owady nadal można spotkać w ogrodach
-
19:57
Jarosław Okoczuk: Bezpieczniej by było przenieść cmentarz
-
19:53
Od Palestyny po Małopolskę. "Groby ważniejsze niż osiedla"
-
19:07
Piotr Trybalski: Cmentarz niejedno ma imię