Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z burmistrzem Rabki-Zdroju Leszkiem Świdrem:

 

Panie burmistrzu, od piątku powiat nowotarski, a więc i Rabka Zdrój znalazły się w tak zwanej strefie czerwonej, to w związku ze zwiększoną liczbą przypadków zakażenia koronawirusem. To oznacza, że zakazem działalności zostały objęte między innymi uzdrowiska. Zwrócił się pan w tej sprawie w liście do Ministra Zdrowia Adama Niedzielskiego, wyraża pan swoje wątpliwości. Dlaczego?

To wynika głównie z tego, że spada zainteresowanie przyjazdem do uzdrowiska. Takie uzdrowiska jak nasze, zresztą większość uzdrowisk to są uzdrowiska małe, które bazują głównie na kuracjuszach. Dla tych uzdrowisk to jest dramat. Czym innym jest Kraków, który ma Swoszowice, ale to jest niewielkie uzdrowisko. Natomiast Kraków ma dochody zupełnie inne i w innej wielkości. Takie uzdrowiska jak nasze bazują głównie na tym, że są uzdrowiskami od lat. Powoduje to zmniejszenie nie tylko liczby kuracjuszy, ale również wpływów, a co za tym idzie również działalność gospodarcza, którą prowadzą uzdrowisko, czy Śląskie Centrum, czy właściciele kwater powoduje, że straty dla nas są ogromne.

 

W czym sytuacja Rabki, trudna niestety jeśli chodzi o sektor uzdrowiskowy, różni się od tej, w której wcześniej, na początku sierpnia, z powodu strefy czerwonej znalazła się, chociażby Krynica Zdrój czy Muszyna?

Ja podam na przykładzie. Nasze uzdrowisko ma 620 łóżek. W momencie gdy w piątek była informacja, że jesteśmy w tej czerwonej strefie, to z uzdrowiska wyjechały dzieci, ale nie przyjechały nowe. Czyli jeden z naszych największych budynków - Olszówka został zamknięty. Kolejna kwestia to jest działalność, którą prowadzi uzdrowisko, czyli kardiologia. Tutaj też ograniczono liczbę osób do maksymalnie 100 łóżek z 620. Prezes Śląskiego Centrum również powiedział, że już wprowadzenie strefy żółtej spowodowało zmniejszenie zainteresowania wśród dorosłych o ok. 30 procent, a dzieci ok. 40 procent. Natomiast wprowadzenie strefy czerwonej powoduje, że to zainteresowanie spadło jeszcze bardziej. Uzdrowisko musi być przygotowane, personel jest przygotowany, natomiast nie ma gości i kuracjuszy, czyli tych, za którymi idą środki.

 

Co pan sądzi o pomyśle posła Arkadiusza Mularczyka, który w tej sprawie wystąpił do Ministra Zdrowia? On proponuje w ślad za pomysłem Sekcji Krajowej Uzdrowisk Polskich NSZZ Solidarność, by tym uzdrowiskom, które zostały zablokowane w strefach czerwonych, refundować poniesione straty środkami z tarczy antykryzysowej niezależnie od tego, w jakiej formie działają.

Jeżeli takiego wsparcia nie będzie, to to w większości położy uzdrowiska. My patrzymy na tę opłatę uzdrowiskową, która wpływa, i jak porównuję rok bieżący do ubiegłego, to za pierwsze półrocze w 2019 roku z opłaty uzdrowiskowej, plus to, co otrzymujemy z budżetu państwa, otrzymaliśmy milion 300 tys. zł, a w tym roku za taki okres czasu to jest niecałe pół miliona, czyli ok. 800 tys. jesteśmy stratni. Wczoraj mieliśmy spotkanie gmin uzdrowiskowych w Szczawnicy i tam również była dyskusja. Podobnie wypowiadali się wójtowie i burmistrzowie gmin uzdrowiskowych. Dla nich brak środków powoduje, że utrzymanie całej infrastruktury uzdrowiskowej, bo na to są przeznaczane te środki, spowoduje, że nie będziemy w stanie tego utrzymać. Otrzymanie refundacji, o której mówił poseł Mularczyk, pozwala nam utrzymać to na jakimś poziomie. Proszę pamiętać, że to ile środków udało się nam zebrać w tym roku, będzie przelicznikiem dopiero za dwa lata. To będzie miało długofalowe skutki.

 

Panie burmistrzu, w swoim piśmie do Ministerstwa Zdrowia (pismo w załączniku na dole strony - przyp. red.), to jest pismo z 21 sierpnia, pan zwraca też uwagę na to, że chociaż uzdrowiska działać nie mogą, to w tym samym czasie możliwa jest działalność hotelarska, w tych samych uzdrowiskach, a także komercyjna w zakładach lecznictwa uzdrowiskowego. Jest już jakaś reakcja na ten list ze strony Ministerstwa Zdrowia?

Jeszcze nie, ale jeśli my nie będziemy słać monitów do Ministerstwa Zdrowia, to większość osób uzna, że po prostu niewiele się dzieje w tej materii, albo po prostu, że jakoś sobie poradzimy. No niestety sami sobie z tym nie poradzimy. Wiele osób, które prowadzą tę działalność, ale również pani prezes uzdrowiska i prezes Śląskiego Centrum, ale również innych obiektów u nas, mówią, że to jest wyjątkowo niesprawiedliwe, uważają, że są to nierówne szanse dla wszystkich. Proszę też pamiętać o tym, że do końca września czy uzdrowisko, czy Śląskie Centrum, ale również inne uzdrowiska mają możliwość fakturowania zaliczkowego. Jeżeli nie wypracują środków, to niestety na czwarty kwartał nie są przewidziane żadne środki. To spowoduje utratę płynności, a w konsekwencji mogą być zmuszeni do zamknięcia działalności. Dla takiego uzdrowiska jak nasze czy podobne nam to jest dramat. Wczoraj dyskutowaliśmy na Stowarzyszeniu Gmin Uzdrowiskowych na ten temat. Wszyscy wójtowie, burmistrzowie są bardzo mocno zaniepokojeni tą sytuacją.

 

Podstawowy problem chyba wynika z tego, że regulacje dotyczące stref żółtych czy czerwonych są na poziomie powiatów. W momencie, kiedy w powiecie liczba przypadków zakażeń, dynamika ich wzrostu jest taka, że się dany powiat do strefy kwalifikuje, to niestety nie patrzy się, czy w danej gminie, na przykład takiej jak Rabka, tych przypadków na tle całego powiatu jest mało.

Poruszył pan jeszcze jeden, bardzo istotny problem. My jako powiat jesteśmy bardzo dużym powiatem. Tych przypadków jest u nas kilka, czy kilkadziesiąt, ale to nie są ilości takie, które - według mnie - dawałyby podstawę, aby Rabkę - jako część tego powiatu - również w tę czerwoną strefę włączyć. Ponieważ istnieje opcja, że można część powiatu wyłączyć. W piśmie do ministra również pisałem, żeby rozważyć taką opcję, ponieważ my jesteśmy na skraju powiatu, Szczawnica jest z drugiej strony na skraju powiatu. Wpadliśmy w czerwoną strefę, bo potraktowano powiat całościowo. Byłbym za tym, żeby się również nasze władze nad tym pochyliły i zastanowiły nad tym. Jeśli ogniska chorobowe w jakiejś części powiatu dominują, to nie powinien być objęty strefą cały powiat.

 

Jak bardzo ta sytuacja wpłynie na budżet gminy? Domyślam się, że jeśli chodzi o działalność uzdrowiskową, to znaczący procent państwa przychodów. Warto też przypomnieć, że z powodu zakazu prowadzenia działalności, liczne zwolnienia pracowników odbyły się już w rodzinnym parku rozrywki w Rabce. Czy są inne firmy, które musiały takich zwolnień dokonywać?

Dotychczas wszyscy myśleli w marcu, w kwietniu, że jak przyjdzie lato, wakacje, to nadrobimy straty. W tym momencie, kiedy końcem wakacji zostały wprowadzone te obostrzenia, to nawet w okresie wakacji nie będzie można zarobić. Proszę też pamiętać, że uzdrowisko, Śląskie Centrum, ale również inne placówki i prywatne firmy, które prowadzą działalność komercyjną, zdają sobie sprawę, że będą zmuszeni do ograniczenia liczby osób zatrudnionych. Chociaż powiem uczciwie, że mówili nam od początku, że jednak oni chcieliby ludzi, którzy u nich pracują utrzymać, że im na tym zależy, że mają ludzi zaufanych i sprawdzonych. Przy tym co dzieje się obecnie, niestety to ekonomia pewnie weźmie górę. Są to rzeczy nieprzewidywalne i ta niepewność powoduje, że ci ludzie decydują się na zwalnianie pracowników. Zwracają się do nas również o umorzenie wpłat, co całkowicie zaburzy również funkcjonowanie naszego budżetu.

 

Jest jeszcze jedna sfera, o którą muszę pana zapytać. Za tydzień początek roku szkolnego - w przypadku miasta Kraków magistrat rekomenduje podległym sobie placówkom oświatowym nauczanie hybrydowe. Jak w przypadku gminy, którą pan zarządza, start roku szkolnego będzie wyglądał?

Spotkałem się w piątek z dyrektor naszej największej szkoły, SP nr 2. W szkole uczy się ok. 500 uczniów. Pani dyrektor - osobiście uważam, że zrobiła to bardzo fajnie - klasy I-III oddzieliła prawie całkowicie od klas IV-VIII. Przerwy w tych klasach będą w innym czasie, założyła, że będzie to nauczanie hybrydowe - tydzień w szkole, tydzień zdalnie. Pani dyrektor uprzątnęła też ławki na korytarzu, żeby dzieci nie zbierały się w większych skupiskach. Mam nadzieję, że jej działania przyczynią się do tego, że będzie działać sprawnie. Natomiast, jak sam pan wie, mówiąc krótko - nie mamy żadnej pewności, może się to skończyć różnie. To musi wszystko ruszyć i zobaczymy, jak to będzie działało. Dyrektorzy niepokoją się, że zrzucono na nich całą odpowiedzialność. Dyrektorzy zawsze odpowiadali za szkołę. To są nowe wyzwania, nowe zadania, które budzą niepokój, wątpliwości i dyrektorom też nie ma się co dziwić.