Minął ponad miesiąc od rozpoczęcia pracy nocnego burmistrza. Porozmawiajmy o konkretach. Jeden z pomysłów, który przebił się już w mediach to stworzenie nowego centrum turystycznego na bulwarach wiślanych. Skąd ten pomysł, żeby akurat tam?
Ten pomysł akurat urodził się w mojej głowie. Bierze się to z doświadczeń innych dużych miast turystycznych w Europie, które dokonały dekoncentracji życia nocnego i wyszło im to tylko i wyłącznie na dobre. Nie odkrywam Ameryki, tylko korzystam z dobrych wzorców. Ten pomysł dotyczący bulwarów wiślanych ma podwójny cel. Chodzi o to, żeby z jednej strony odciążyć Rynek i najbliższą okolicę, część uczestników życia nocnego skierować tam, a to jest miejsce o tyle dogodne, że nie ma w pobliżu zabudowy mieszkalnej.
Chcemy zaproponować przedsiębiorcom, którzy działają w mieście, zainwestowanie niespecjalnie dużych pieniędzy. To jest kwestia ogródków letnich. Chodzi o jakieś podesty drewniane, które można tam rozłożyć, zrobić ogródki, małą infrastrukturę. W moim pomyśle jest nawet coś takiego, żeby te ogródki były z muzyką na żywo. Oczywiście bez przesady, jeśli chodzi o nagłośnienie, to będzie podlegało kontroli, ale żeby tam to życie było. Poszła taka plotka absolutnie bez pokrycia, że chcemy tam stworzyć strefę wolnego spożywania alkoholu w miejscach publicznych. Nie, absolutnie nie. Nie będzie Hyde Parku.
Z drugiej strony byłaby korzyść ożywienia rzeki. Wisła w Krakowie nie żyje. Kraków jest odwrócony plecami do rzeki. To, co widzimy na Wiśle, te kilkanaście łódeczek, czy mini stateczków, które wożą turystów po pół godziny tam i z powrotem... Mam pomysł, żeby uruchomić na Wiśle rejsy statkami dużych gabarytów, które miałyby na pokładzie możliwość serwowania obiadokolacji dla grup turystycznych.
Czyli imprezownie na statku?
Nie imprezownie. Ja jako pilot uczestniczyłem wiele razy w takich rejsach z moimi grupami w Pradze, w Wiedniu, w Budapeszcie. To są dwu, czasami trzygodzinne rejsy, które odbywają się niemalże w ciszy, bo nie ma głośnej muzyki, jest stonowana muzyczka jako tło w środku, gdzie podawany jest obiad i nic więcej. Jest bufet serwowany dla grupy i taka grupa wieczorami na przykład 19.00-20.00 po całym dniu zwiedzania ma możliwość odpoczynku, relaksu, zjedzenia normalnej kolacji takiej jak w restauracji czy w hotelu.
Mówimy o grupach wycieczkowych, a co na przykład z turystami indywidualni, którzy przyjadą z Wielkiej Brytanii, z Niemiec, ze Szwecji i stwierdzą, że po co ja mam płacić pół tysiąca złotych za taki rejs, jak ja chcę zjeść dobry obiad, napić się wina za pięćdziesiąt czy sto złotych.
No dobrze, ale to niekoniecznie musi być do nich skierowane. Mamy różne grupy turystyczne, mamy turystów indywidualnych i mamy grupy zorganizowane i o nich też trzeba pomyśleć. Kraków nie do końca myśli o zorganizowanych grupach turystów. To kolejna kwestia, to jest kwestia miejsc, gdzie można takie grupy wysadzać. Jesteśmy w tym względzie bardzo, bardzo do tyłu w porównaniu do innych miast Europy, które żyją nad wielkimi rzekami. Rzeki stanowią arterię komunikacyjną i wielką atrakcję. Chyba pan przyzna, że to, co widać z Wisły, jest piękne i warto to zobaczyć z drugiej strony, a nie tylko pół godziny się pokręcić na małej łódeczce.
W takim razie gdzie? Na całej długości Wisły w Krakowie, czy jakieś poszczególne punkty?
To już jest kwestia decyzji podmiotu gospodarczego, który by się zajął taką działalnością. W zależności od długości rejsu to może być od Mogiły aż po Tyniec, albo krótsza wersja, ale wydaje mi się, że w stronę Tyńca na pewno. My nie chcemy niczego narzucać i ograniczać podmiotów gospodarczych, które by się tym zajęły.
Jak pan chce je zachęcać do tego, żeby inwestowały w statki, w przeprawy wodne?
Jeżeli my uruchomilibyśmy rzeczywiście takie letnie ogródki, to już ta Wisła troszkę nam ożyje. Do tego mamy jeszcze dwie dzielnice nad Wisłą, które też są takimi centrami turystycznymi, szczególnie Kazimierz, ale Podgórze też nam się rozwija. Z drugiej strony chcemy też namawiać przedsiębiorców poprzez spotkania, poprzez rozmowy.
Jakieś ulgi na przykład wchodzą w grę?
Być może, to jest kwestia do zastanowienia się, ja nie mogę o tym oczywiście decydować, tylko musi o tym Rada Miasta zdecydować i Urząd Miasta, ale mamy przedstawicieli i Rady Miasta, i Urzędu Miasta w naszej komisji. W każdym razie na pewno nie jest to kwestia priorytetowa i pierwszoplanowa. Myślimy o tym, że jeżeli by to w ogóle było zaakceptowane przez komisję, bo są oczywiście głosy przeciwne, to chcielibyśmy, żeby może dopiero na przyszły sezon, oczywiście wiosenno-letni, uruchomić takie ogródki.
W tej chwili jest jeden pływający statek restauracyjny po Wiśle. Chodzi o to, żeby było ich trochę więcej. Wtedy rzeka ożyje i zacznie ściągać kolejnych przedsiębiorców. To wszystko się zazębia. Jeden krok spowoduje od razu zainteresowanie.
Czy udało się coś postanowić w kwestii hałasu przy Rynku Głównym, na który narzekają mieszkańcy i w ogóle większość Krakowian? Chodzi o ulice Szewską i Grodzką. Czy mamy tutaj jakieś pierwsze postanowienia? Jak radzić sobie z tym, co tam się dzieje?
Podjęliśmy szereg działań, żeby to opanować. To jest najbardziej paląca sprawa. Mamy takie działania doraźne i działania długofalowe. Działania długofalowe niestety związane są z pewnymi korektami legislacyjnymi na poziomie lokalnym, jak i na poziomie centralnym.
Rozszerzenie nocnej prohibicji być może?
Myślimy o tym, na przykład od 22 do 6. Z drugiej strony mamy problem ze zbyt wąskimi uprawnieniami straży miejskiej. W zasadzie żadna poważniejsza sprawa nie może być załatwiona przez straż miejską, a musi być od razu wezwana policja. A policja w Krakowie ma 40% wakatów. Oczywiście straż miejska też jest daleka od ideału. W Warszawie, która jest dwa razy większym miastem od Krakowa, jest 1900 umundurowanych strażników miejskich. U nas 480, czyli powinno być minimum dwa razy więcej. Nie jesteśmy w stanie nie tylko postawić w każdym zapalnym miejscu policjanta czy strażnika miejskiego, ale nie jesteśmy nawet w stanie z tym istniejącym zasobem kadr opanować całego terenu w obrębie Plant.
Chcemy się też zwrócić do Ministerstwa Spraw Zdrowotnych i Administracji o zmianę taryfikatora mandatów za wykroczenia przeciwko porządkowi publicznemu w ruchu pieszym. Tak jak zrobiono to w stosunku do ruchu drogowego, chcemy podnieść również te mandaty. Nie czarujmy się, dla obcokrajowców mandat w wysokości 100 złotych to jest śmieszna rzecz. Chodzi o zakłócanie porządku, łamanie przepisów, oddawanie publicznie moczu. Dlaczego 100 złotych zamiast 1000? Przecież oni się już zaczynają chwalić mandatami z Krakowa w mediach społecznościowych.
A co z ogródkami gastronomicznymi?
Ogródki gastronomiczne też są w obróbce w tej chwili. Chcemy, żeby działały krócej. To jest kwestia dogadania się, czy to ma być godzina 22, czy 23. Chodzi też o ujednolicenie tych godzin otwarcia, zamknięcia ogródków, tak żeby przedsiębiorcy nie byli na tym stratni, tylko: proszę bardzo, chcecie, zapraszamy, ale teraz w środku, bo tutaj ludzie mieszkają i chcą odpocząć. Myślę, że to powinno dotyczyć całego miasta.