Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z posłem PO, Bogusławem Sonikiem.
Dziennikarze długo musieli wczoraj czekać na konferencję premier Beaty Szydło. W końcu jednak się doczekali i dowiedzieliśmy się, że Paweł Szałamacha przestał być ministrem finansów. Za to superministrem został Mateusz Morawiecki. On odpowiada za rozwój i za finanse. Jak oceniać te zmiany?
- Każdy rząd ma prawo komponować swój skład jak chce. Ja to odbieram jako wyraz bezradności. Jak chodzi o politykę społeczną to udało się wprowadzić 500+. Ten skok gospodarczy i pokazanie rozwoju przez rok jest w stagnacji. Jest mniej inwestycji, mniejsze wykorzystanie środków z UE. Minister Morawiecki miał ku temu instrumenty. Teraz dodaje mu się obowiązków. Każdy by chciał, żeby Polska była tygrysem ekonomicznym, ale projektów nie widać. Słyszymy tylko o dronach i samochodach elektrycznych.
Jak chodzi o ten awans to jest obiektywne kryterium. O 5 miejsc awansowaliśmy w najnowszym globalnym rankingu konkurencyjności, który przygotowuje Światowe Forum Ekonomiczne. To najlepszy wynik w historii – 36 miejsce. W regionie wyżej są tylko Estonia, Czechy i Litwa.
- Nie wiem za jaki okres to jest. To ostatni rok?
Za ostatni rok.
- Tym lepiej. Polska wymaga odbiurokratyzowania przedsiębiorczości, ujednolicenia i przejrzystości w podatkach. Muszą był ułatwienia. Rozmawiamy 200 metrów od miejsca, gdzie mieszkał Eugeniusz Kwiatkowski. To synonim sukcesu gospodarczego II RP. Pan Morawiecki będzie drugim Kwiatkowskim? To kredyt zaufania. Tak to odbieram.
Pan wspomniał o tym, że walka z biurokracją jest konieczna. Był Janusz Palikot, który urządzał spektakularne konferencje prasowe, walczył z biurokracją. On wchodził na pryzmy papieru, które były zadrukowane przepisami, które wymagały zmiany. On poległ. Może to jest problem wszystkich ekip? One nie mogą sobie poradzić z zastaną biurokracją?
- Palikot nie jest dobrym przykładem. To polityk, który nas przyzwyczaił do pajacowania. On nie był w rządzie, ale ma pan rację. Jest bezwładność. Polska gospodarka weszła na pewne tory i ciężko nią wstrząsnąć. Skupiamy się na doraźnym zarządzaniu. To wymaga nowego podejścia. Był Balcerowicz, który dobrze czy źle wstrząsnął gospodarką. Wtedy ona weszła na jakieś tory po komunizmie. Tu potrzebne jest działanie tego typu.
Niestety nikt już nie będzie miał takiego kredytu zaufania jak Tadeusz Mazowiecki i Leszek Balcerowicz w 1989 roku. Wtedy była wyjątkowa sytuacja. Jakby ludzie zdawali sobie sprawę jakie zmiany nadchodzą to by się nie zgodzili.
- Zdecydowanie można było osiągnąć skuteczność gospodarczą inną drogą, mniej niekorzystną dla ludzi. 25 lat później mamy wiedzę i środki z UE. Mamy możliwości szybkiego działania. Tego oczekują obywatele od obecnego rządu.
Oprócz tego, że doszło do opróżnienia fotela ministra finansów, dzisiaj w Warszawie mają pojawić się wojewodowie. Przebąkuje się o ruchach personalnych. Jak pan ocenia pracę Józefa Pilcha?
- Od czasu jak powstały samorządowe województwa i dużą władzę przejął marszałek, jest dysponowanie środkami europejskimi przez Sejmik to rola wojewody sprowadza się do osoby odpowiedzialnej za bezpieczeństwo. To reprezentowanie rządu. Trudno mieć ocenę specjalną. Niepotrzebny był konflikt przy wymawianiu umowy o organizację świąt państwowych. Było manifestacyjne wycofywanie flagi UE. Dobrze oceniam otwarcie punktu informacyjnego w Urzędzie Wojewódzkim.
Przenieśmy się za ocean. Donald Trump zabiega o względy amerykańskiej Polonii. Deklarował, że Polska w czasie jego rządów będzie traktowana jak przyjaciel, skrytykował Billa Clintona i poparł stanowisko polskiego rządu ws. uchodźców. To tańce godowe wokół wyborców czy Trump ma względy dla Polaków?
- Nie sądzę. To wydarzenia związane z kampanią. Kandydaci spotykają się z różnymi mniejszościami żyjącymi w USA. Tam odpowiadają na ich bolączki. Dobrze, że się spotkał. Są obietnice. Będzie się do czego odwołać. Dla mnie interesujące było to, że Polska wskazana została jako ten kraj NATO, który stara się wypełnić jak najwięcej obowiązków jak chodzi o przekazywanie PKB na zbrojenie. On będzie wzywał pozostałe kraje, żeby te 2% skutecznie przekazywać.
Jutro ma odbyć się spotkanie ministrów środowiska UE. Mają się zastanawiać jak znaleźć konsensus ws. ratyfikacji przepisów dotyczących ograniczenia globalnego ocieplenia. Kilka dni temu Reuters informował, że minister Szyszko ostrzegł, że Polska tylko wtedy zgodzi się na wspólne ustalenia jak te nie będą w sprzeczności z polski interesem. Minister zaznaczył, że polska gospodarka jest w dużym stopniu uzależniona od węgla, zbyt dużym, żeby wyrazić zgodę na ratyfikację takich przepisów w trybie przyspieszonym. Możemy grać na rozbicie ustaleń UE ws. globalnego ocieplenia lub szczytu klimatycznego?
- Wszystko jest możliwe ze strony rządu. Obserwuję politykę w tej dziedzinie. Widać, że minister Szyszko próbował retoryką przekonać zachodnich partnerów, że my jesteśmy gotowi do działań ws. redukcji CO2. Realna polityka mówi co innego. Odchodzi się od wsparcia odnawialnych źródeł, mówi się o węglu, inwestorzy się wycofują. To jest problem. Przyszła pora na poważne potraktowanie tej dziedziny. Tu powinien wkroczyć premier Morawiecki. Dzisiaj inwestycje w technologie odnawialnej energii są motorem napędowym dla wielu krajów w gospodarce. To powinno być jedno z zadań nowego superresortu.
Pan szefuje parlamentarnemu zespołowi na rzecz poprawi jakości powietrza. Domyślam się, że cieszy się pan z decyzji sądu administracyjnego, który oddalił skargi na uchwałę antysmogową. Pójdźmy jednak krok dalej. Kiedy jest realna szansa na to, żeby przepisy regulowały jakość węgla, którego mogą używać indywidualni odbiorcy, lub na standard jakości kotłów? Kopciuchy mają się dobrze, można je także kupować do nowych domów.
- Faktycznie mieliśmy kilka spotkań w zespole ds. powietrza. Byli przedstawiciele ministerstw, oczekujemy działania. Mija rok. Była obietnica z ministerstwa rozwoju, że ono zajmuje się kotłami czyli wprowadzeniem rozporządzenia, które uniemożliwi palenie złym węglem. To miało być jesienią. Rozpoczęliśmy już posiedzenia po wakacjach. Zapytam o to panią Emilewicz. Ze zdziwieniem się dowiedziałem, że to może być przesunięte o rok. Jak chodzi o jakość węgla to władne jest ministerstwo energetyki. Tam jest potrzebna analiza jak to pogodzić z wymogami europejskiej konkurencyjności. To jest do ominięcia. Poprzedni rząd uzgodnił takie decyzje.