Wśród sukcesów rady miasta tej kadencji, wymienił naprawę finansów i oddłużenie Krakowa oraz coraz lepsze kontakty samorządu z krakowskimi uczelniami. "Po tej kadencji zostanie też Młodzieżowa Rada Miasta oraz Rada Seniorów, zostanie więcej policjantów na ulicach Krakowa" - wymieniał Kośmider w porannej rozmowie Radia Kraków. Za największą porażkę uznał niepowodzenie reformy edukacji i sprawę ZIO.

 

Zapis rozmowy Jacka Bańki z przewodniczącym krakowskiej rady miasta, Bogusławem Kośmiderem z PO.

70 punktów będzie poruszonych na dzisiejszej sesji.

- Będzie więcej, pewnie koło 90 albo 100. Ciężka praca przed nami.

 

Przed północą wyjdziecie?

- Zobaczymy. Będziemy walczyli.

 

Będzie ta S7? Mamy w to wierzyć?

- Błogosławieni, którzy wierzą. Sądzę, że będzie nawet więcej spraw. Cały kontrakt regionalny będzie przedstawiany jako coś, na co rząd gwarantuje pieniądze i co będzie zrealizowane.

 

Czyli dziś z ust ministra usłyszymy, że jest to w kontrakcie i będą gwarancje finansowe przed 2020 rokiem?

- Będą gwarancje i będzie to wpisane do programu budowy dróg. Skończy się dyskusja. Najbliższe dni pokażą, że to szybko będzie realizowane.

 

Od lat o tym mówimy...

- Dokładnie, skończy się temat. O czym będziemy dyskutować?

 

Choćby o samorządzie. Dzisiaj ostatnia sesja. Co się zmieniło z pana perspektywy w ciągu tych czterech lat?

- To była przełomowa kadencja. Ona się różni tym, że była spokojna. Radnymi byli ludzie doświadczeni i udało nam się przy trudnej sytuacji finansowej wybrać kierunek porozumienia. To spowodowało, że parę rzeczy się udało. Choćby sprawa oddłużenia miasta. To był wyraźny efekt tej kadencji. Drugi przełom był w kontaktach samorządu z uczelniami i innowacyjnością. Powołanie komisji innowacyjności i pójście w rozmowy ze środowiskiem akademickim. Wzięliśmy dobre wzory, które wdrożyliśmy w Krakowie. Rozszerzamy teraz to na inne uczelnie. To są rzeczy, które zostaną. Zostanie też młodzieżowa rada, rada seniorów, budżet obywatelski, ostre działania antysmogowe, większa ilość policjantów w Krakowie. Wiele rzeczy się udało.

 

Mówił pan, że było spokojnie, ale chyba w magistracie. Przed magistratem pamiętamy spotkania w sprawie zmian w edukacji.

- To druga strona tej kadencji. Oczywiście kilka rzeczy się nie udało. Nie udała się reforma edukacji. Nie umieliśmy dobrze o tym dyskutować. Trzeba z tego wyciągać wnioski. Takie sprawy muszą być spokojnie i wcześnie tłumaczone. Ludzie maja prawo wiedzieć o planach, muszą dostać paletę argumentów, wtedy podejmą racjonalną decyzję.

 

Co się jeszcze nie udało?

- Zimowe Igrzyska. Niezależnie od tego co kto myślał, cała akcja sukcesem nie była.

 

Mamy różne rankingi związane z pracą radnych. Mógłby pan wskazać tych pracusiów po stronie PiS lub radnych prezydenckich?

- Tak. Jak chodzi o PiS to dużą robotę wykonywali Włodek Pietrus, Basia Nowak, Adam Kalita, Bolek Kosior albo Józef Pilch. Było kilka merytorycznych osób. Pan Porębski brał Nową Hutę pod uwagę. Jak chodzi o Przyjazny Kraków to najlepiej mi się pracowało z panią Anną Mroczek. Jej umiejętności były przydatne. Adam Migdał i Rafał Komarewicz też aktywnie działali.

 

Jest język miłości płynący z kancelarii pani premier.

- Trzeba doceniać ludzi za to co robią. Ta kadencja była dobra pod tym względem. Wiele osób z różnych środowisk się angażowało.

 

Dzisiaj jest prawe 100 punktów na sesji. Jest tam między innymi sprawa przystąpienia do planów zagospodarowania przestrzennego pod projekt „Kraków - Nowa Huta Przyszłości” i w okolicach Przylasku Rusieckiego. To się dzieje na poważnie?

- Jak najbardziej. Po pierwsze jest koncepcja, po drugie przystępujemy do miejscowych planów, czyli wdrażania tych koncepcji a po trzecie wojewoda dokonał istotnych zmian jak chodzi o pozyskanie terenów starej Nowej Huty. Pozyskano pawilony biurowe. To pokazuje, że przed Nową Hutą są nowe perspektywy.

 

Co będzie w ciągu najbliższych czterech lat?

- Myślę, że z jednej strony będzie tam przeniesiona znaczna część urzędu wojewódzkiego. Ludzie będą tam pracować. Część ciężaru będzie tam przeniesiona. Zostaną nie tylko uchwalone plany, ale będą też pierwsze inwestycje. To wielkie przedsięwzięcie, które na następne 15-20 lat określi Kraków.

 

Nowohucianie na razie tego nie czują. Może w przyszłej kadencji poczują.

- Czas pokaże. Za 4 lata o tym porozmawiamy.

 

Ta ostatnia sesja to wysyp potrzebnych uchwał czy przedwyborczy lans? Mamy klaster kultury, trasę turystyczną nowohuckimi bunkrami, ochronę rodzinnych ogródków działkowych. Przed wyborami każdy chce się pokazać? Nie można było wcześniej?

Pewne rzeczy można było zrobić wcześniej a pewne nie. To remanent zaległości. Sprawa start-up'ów ciągnie się od dwóch lat. To efekt współpracy komisji innowacji ze środowiskiem start-up'ów. My w tej uchwale rekomendujemy przyjęcie pewnych działań, które z tym środowiskiem uzgadnialiśmy. Tak samo jest z ogródkami działkowymi. Wniosek prezydenta spowodował rozmowę z ogródkami i ustalenie warunków ekonomicznych. Z ich strony była inicjatywa otwarcia tych ogródków.

 

Na ile to jest istotna sprawa, która powróci w przyszłej kadencji? Jak wiadomo nie wszyscy radni wrócą na swoje miejsca.

- Na pewno. Niemniej te uchwały kierunkowe wyznaczają kierunki. To będzie realizowała rada i prezydent.

 

Kto będzie prezydentem?

- Czas pokaże. Myślę, że 16 listopada będziemy wiedzieli o ścisłym finale a 30 poznamy wygranego.

 

Korzystał pan już z naszego barometru politycznego?

- Tak.

 

Co panu wyszło?

- To co miało wyjść. Mam poglądy zbliżone do PO.

 

W jak dużej mierze?

- Ponad połowę. W niektórych aspektach przychylam się do pomysłów kolegów z innych opcji.

 

A kto panu wyszedł w zakładce prezydenckiej?

- To sobie zostawię dla siebie.

 

Czyli nie Marta Patena?

- 16 listopada będziemy głosowali.