Zapis rozmowy Jacka Bańki i Adama Piśko z senatorem PO, Bogdanem Klichem.
Adam Piśko: Jak pan skomentuje to co się wydarzyło w Mińsku?
Bogdan Klich: Jak Zacharczenko mówi o podpisaniu to istotnie podpisali to przedstawiciele tak zwanych separatystów, przedstawicielka OBWE i ambasador Rosji w Kijowie. Nie ma podpisów Putina i Poroszenki. Nie ma podpisów kanclerz Merkel czy prezydenta Holland'a. To uzgodnienie polityczne między nimi, ale sygnowane przez grupę kontaktową porozumienie i zawsze któraś ze stron może powiedzieć, że „mojego podpisu tam nie było”. Boję się, że może to powiedzieć Putin, który jest znany z niedotrzymywania słowa.
Jacek Bańka: Nic się tak naprawdę nie zmieniło?
B.K: Nie powiedziałem tego. To krok do przodu. Teraz mamy do czynienia z rozejmem, który będzie skutkował konsekwencjami politycznymi. One są zawarte w tym dokumencie.
J.B: Rozejm będzie dopiero od 15 lutego.
B.K: Zawieszenie broni od północy z soboty na niedzielę i sekwencja kolejnych zdarzeń. Wycofanie ciężkiego sprzętu i następnie rozpoczęcie dialogu, żeby były przeprowadzone wybory w Donbasie i żeby został uregulowany status tych rejonów.
A.P: Mówimy o wyborach w Donbasie. Wybory do czego?
B.K: Do władz lokalnych. Dokument mówi o wyborach lokalnych. Te wybory mają się odbywać na podstawie specjalnego statusu Donbasu. Do końca roku ma być przyjęta nowa konstytucja Ukrainy, która ma zawierać specjalny status tych rejonów. Nie ma mowy o autonomii, jest odwołanie do uchwały, która była przyjęta w zeszłym roku. To była zachęta dla separatystów, żeby zrealizowali zawieszenie broni. Oni tego nie zrobili i dlatego prezydent Poroszenko zawiesił ten akt prawny. On jest przywołany teraz. Nie ma tam słowa o autonomii, której domagają się separatyści i Moskwa. Jest mowa o specjalnym statusie. Od tego zależy czy prezydent Putin będzie się mógł tym w przyszłości posługiwać.
J.B: Według pana osiągnęliśmy pokój czy historia się powtórzy?
B.K: Czy to jest początek procesu pokojowego? Zobaczymy za jakiś czas. Za kilka miesięcy czy lat. To jest wrażliwe porozumienie. Niezwykle łatwo go złamać. Z drugiej strony to wytycza mapę drogową. To ustala sekwencję zdarzeń. To nie jest dokument o zaprzestaniu walk, ale o tym jak wprowadzić rozwiązania pokojowe. Nie ma jednak gwarancji realizacji porozumienia.
A.P: Prezydent Putin może być usatysfakcjonowany ustaleniami z Mińska?
B.K: On wywalczył takie elementy, o jakie zabiegał. Ukraińcy zgodzili się na dialog z liderami separatystów, czyli jego ludźmi.
A.P: Chociaż nie ma podpisów separatystów i Poroszenki na tym samym dokumencie.
B.K: Nie ma podpisu Poroszenki, ale jest podpis liderów separatystów. Po drugie prezydent Putin zgodził się na przywrócenie kontroli rządu Ukrainy na granicy z Rosją, pod warunkiem, że będą wybory lokalne. Wiemy jak one mogą wyglądać w regionie, gdzie panuje terror. Wiemy jak standardy OBWE będą prowadzone. Nie wierzę w rzetelność tych wyborów. Nie ma mowy o autonomii Donbasu, ale będzie specjalny status.
A.P: Podejrzewamy, że prezydent Putin chciałby widzieć ten specjalny status w inny sposób niż prezydent Poroszenko. On by chciał widzieć sfederalizowaną Ukrainę, na którą łatwiej będzie wywierać nacisk. To nie jest do pomyślenia dla Kijowa.
B.K: Dokładnie tak. Jak jednak rząd Ukrainy nie przejmie kontroli nad granicą to martwy jest zapis o wycofaniu obcej techniki wojskowej z Donbasu. Ta granica jest otwarta teraz. Żołnierze i sprzęt przechodzą w dwie strony. Tego nie udało się wprowadzić do porozumienia od teraz. Putinowi udało się obwarować ten warunek. Poroszence udało się jednak uniknąć federalizacji. Nie ma mowy o suwerenności Ukrainy nad tym terytorium, ale widać, że status regionu ma być w oparciu o suwerenne decyzje władz Ukrainy. Jakaś forma samodzielności regionu będzie, ale będzie to kontrolowane przez władze Ukrainy. To wrażliwy kompromis i kompromis łatwy do złamania. Z drugiej strony jest perspektywa i wejście na grunt polityczny. To szansa na uregulowanie konfliktu i wycofanie rosyjskich wojsk i sprzętu.
J.B: Polaków nie było w Mińsku. Nie bierzemy udziału w tych rozmowach od dawna. To podnosi od dawna opozycja, przywołując mit polityki jagiellońskiej Lecha Kaczyńskiego. Jaka jest nasza rola?
B.K: Nie tylko Lech Kaczyński był zwolennikiem polityki jagiellońskiej. Ja też uważam, że Polska jest bezpieczna jak mamy życzliwych partnerów na wschodzie. Jednak nieobecność Polski przy stole rozmów nie jest dla mnie niczym strasznym. Ukraińcy podjęli decyzję jak będzie wyglądał ten format i oni poniosą ewentualne konsekwencje. Przy stole nie było USA, Unii. Nie jesteśmy w specjalnie zaskakującym położeniu. Na pewno to uraziło naszą ambicję, ale to Ukraińcy będą ponosić konsekwencje takiej decyzji.