"Można oczekiwać, że prezydent Majchrowski będzie bardziej energiczny, ruszy miasto z marazmu i to główne zadanie tej koalicji" - mówił senator Klich w porannej rozmowie Radia Kraków.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z senatorem PO, Bogdanem Klichem.
Koalicja krakowskiej PO i Jacka Majchrowskiego to przygoda bez miłości?
- To jest zwieńczenie procesu powyborczego. To sformalizowanie związku, który był między prezydentem a największym klubem w poprzedniej radzie. Teraz z cyrografem. Została podpisana umowa i pole do ewentualnego manewru będzie mniejsze. To dobrze dla miasta. Koalicja powinna być stabilniejsza niż porozumienie bez umowy, które było w poprzedniej radzie.
Mówi pan, że to dobrze dla miasta, ale przede wszystkim dobrze dla PO, która ratuje twarz po przegranych wyborach do rady miasta. Więcej mandatów ma PiS.
- PiS zdobył więcej mandatów, ale pokazał, że nie ma zdolności koalicyjnych. Jak ktoś sobie nie radzi w polityce to trudno, żeby aspirował o funkcje w organach wykonawczych i wpływał na politykę miejską. To co się wydarzyło zarówno w sejmiku i radzie miasta, jest dobrym znakiem pokazującym, że PO, nawet jak nie wygrywa wyborów, ma zdolność do kooperowania. Dialog jest bardziej istotny niż liczba szabel.
Jak to jest? Jak przychodzi czas przedwyborczy to słyszymy od przedstawicieli PO, że najważniejsze jest odsunięcie Jacka Majchrowskiego od władzy. Potem wszyscy się uśmiechają na fotografiach i jest jak było.
- Już mówiłem, że został popełniony błąd, iż PO zdecydowała się na prawybory. Tam mają większe szanse ci, którzy mają poparcie wewnątrz partii a nie poza partią. Kandydatka PO nie miała szans z prezydentem Majchrowskim. PiS wystawił kandydata, który też nie podołała i znowu wygrał Jacek Majchrowski. To fakt. Chociaż do prezydenta sam kieruje uwagi, poprzez koalicje będzie można oczekiwać, że prezydent będzie bardziej energiczny, skuteczny i ruszy Kraków z rodzaju stagnacji. Wiele miast idzie szybciej do przodu od nas. To wyzwanie stojące przed naszym klubem w tej radzie miasta.
Podsumowując rok krakowskiej PO to najpierw był cyrk z prawyborami, potem najgorszy wybór, przegrane wybory do rady miasta, przegrana w wyborach prezydenckich i porozumienie z Jackiem Majchrowskim. Co by krakowska PO zrobiła bez Jacka Majchrowskiego?
- Jacek Majchrowski nie jest członkiem PO i raczej nigdy nie będzie. Nie podzielam takiej surowej oceny, jaką pan przedstawił. Wiem co PO powinna zrobić. Musimy myśleć strategicznie. PO musi też stać się tym czym była przed laty, czyli źródłem ogólnopolskich pomysłów. To dwa zadania dla krakowskiej PO na lata. To nie jest łatwy proces. Wszyscy muszą w tym uczestniczyć. To apel też do posłów i senatorów, żebyśmy byli znacznie bardziej kreatywni.
Od wczoraj mamy dyskusję związaną z inną lokalizacją Światowych Dni Młodzieży. Chodzi o Brzegi w gminie Wieliczka. To zaskakujące. Byłaby to strata dla Krakowa?
- Ja jestem zaskoczony tymi informacjami. Przestrzeń nie może być ważniejsza niż symbol. Symbolem spotkań z papieżem są krakowskie Błonia. Nie można porzucać takiego symbolu, bez względu jaka liczba młodzieży ma zjechać. Jestem przekonany, że powinna być ciągłość między przesłaniem Karola Wojtyły i papieża Franciszka. Ciężko myśleć, że ŚDM mogły by być gdzie indziej niż na Błoniach.
Wczoraj w Radiu Kraków poseł Szczerski próbował wytłumaczyć awanturę, do której doszło w ubiegłym tygodniu w Sejmie. Nie były to krzepiące obrazki, które do nas docierały przy okazji tej awantury sałatkowej. Z drugiej strony ze świata też nie płyną krzepiące informacje. Mowa o islamskich wilkach, którzy dają się Europie we znaki. Dzisiejsza Rzeczpospolita przynosi informacje, że potwierdzona jest obecność Polaków w Iraku czy Syrii, którzy walczą ramię w ramię z islamistami i być może werbują w kraju. Spokoju powinniśmy sobie życzyć?
- Jak wykładam studentom zagadnienia terroryzmu to rysuje trzy postaci. Jedna zbiera pieniądze, druga zawiaduje a trzecia wykonuje akcje. To pokazuje, że wystarczą trzy osoby, żeby sparaliżować duży region. Okazuje się, że coraz częściej mamy do czynienia z samotnymi wilkami. Ci ludzie identyfikują się z ideologią, uczą się jak zabijać i to wykonują. To przypadek dwóch braci podczas bostońskiego maratonu czy ostatnie wydarzenia we Francji. Wolę się skupić na kraju. To nas bezpośrednio dotyka. Jest tak, że ostatni tydzień pokazał, iż polska polityka sięgnęła dna. Z jednej strony są wypowiedzi w stosunku do dziennikarki TVN 24 pani poseł Pawłowicz: „jest pani idiotką”. Poseł Twojego Ruchu mówi do prezesa Kaczyńskiego „siadaj kurduplu”. To są rzeczy niedopuszczalne. To pokazuje, że jest dramatyczny upadek obyczajów w polityce. W zasadzie mało jest takich, którzy by chcieli ozdrowienia. Musi dojść do przełomu, jeśli klasę polityczną ludzie mają szanować. Często ludzie mnie pytają czemu ja 22 lata temu porzuciłem zawód lekarza i zająłem się polityką. Spotykam się ze zdziwieniem jak mówię, że wydawało mi się, iż sprawy wspólne są ważniejsze niż indywidualne. Zadaniem klasy społecznej jest pokazanie, że polityka to troska o dobro wspólne a nie czynienie z sali sejmowej zbiorowego szamba.
Oby politycy wzięli sobie do serca te słowa.
- Chciałbym tego życzyć państwu, sobie i politykom, żeby polityka w 2015 roku otrząsnęła się ze złych cech, które na sobie teraz niesie.