Pierwsze prototypy działka powstały w Szwecji w roku 1932. Prace kontyunuowano przez dwa lata i wreszcie w 1935 gotowa armata pojawiła się na rynku. Zwróciła ona uwagę wielu krajów świata, szybko stając się bardzo popularnym sprzętem do zwalczania czołgów. Polska, która od końca lat dwudziestych borykała się z poważnym problemem braku wyspecjalizowanego sprzętu przeciwpancernego - do zwalczania czołgów używano zwykłych dział piechoty - stosunkowo wcześnie zwróciła uwagę na armatki Boforsa i już w tym samym, 1935 roku, podpisano pierwszy kontrakt. Opiewał on na dostawę 300 sztuk gotowych dział i licencję na ich dalszą produkcję w kraju. Tej produkcji podjęły się: zakłady Stowarzyszenia Mechaników Polskich z Ameryki w Pruszkowie i w fabryka Cegielskiego w Rzeszowie. Łącznie, do wybuchu wojny, z ambitnego założenia 3000 dział, dostarczono do wojska 900, plus 300 zakupionych w Szwecji.
Pod koniec 1936 roku Bofors opracował specjalnie dla Polski sposób montowania swojej armaty w wieży czołgowej - i w ten sposób powstało uzbrojenie dla czołgu 7TP. Tak przystosowana armata miała symbol wz 37. Ale głównym przeznaczeniem działka były pododdziały piechoty i kawalerii. Początkowo Boforsy holowane były zaprzęgiem konnym, później zostały przystosowane do trakcji motorowej i tu, jako ciągnika, użyto samochodu terenowego Polski Fiat 508/518, lub ciągnika gąsienicowego C2P. Działko zdobyło sobie duże uznanie u żołnierzy, było małe, lekkie, bardzo mobilne i łatwe do ukrycia. Do tego radziło sobie z pancerzem każdego niemieckiego czołgu. Nic dziwnego, że to właśnie tej broni przypisuje się zniszczenie około 250 pojazdów opancerzonych Wehrmachtu - we wrześniu 1939 roku. To właśnie w ten sposób i przy pomocy omawianego już karabinu Ur - a nie z lancami i szablami polscy kawalerzyści walczyli z niemieckimi czołgami - i walczyli skutecznie.