Zapis rozmowy Jacka Bańki z biskupem Grzegorzem Rysiem.
Krakowianie wspominają kardynała Macharskiego. We wspomnieniach porusza to, że większość z nich nie dotyczy autorytetu instytucjonalnego. Jak ksiądz biskup to odbiera?
- Prawdziwie. Kardynał rzadko obnosił się ze swoją godnością. On był bliski ludziom. Pokazał to czas śmierci Jana Pawła II. Wszyscy się wybrali do Rzymu, ale kardynał został w Krakowie. Jego więzi z papieżem były wielkie. Był jednym z najbliższych, on miał prawo stać przy jego łóżku. On został. Jak papież umarł to kardynał wyszedł do ludzi i klęczał z nimi na chodniku. Potem poleciał dopiero na pogrzeb. To ma inny wymiar. To ojcostwo.
Tak jest we wspomnieniach słuchaczy. Kardynał kłaniał się na ulicy osobom, których nie znał.
- Pierwszy raz go zobaczyłem spacerującego i miałem wrażenie, że wzbudza popłoch. Ludzi szli spokojnie ulicą i wpadali na kardynała. Nie wiedzieli, jak się zachować.
Na czym był budowany ten autorytet?
- Na autentyczności, życzliwości. Kardynał był człowiekiem dialogu. Także w tych wielkich sprawach, jak dialog międzyreligijny. Można by tu opowiedzieć wiele. Proszę zapytać szefa gminy żydowskiej. On mówi o przyjaźni. Człowiek z tym się nie rodzi, ale dojrzewa. Można się spełniać w dialogu.
Można zaryzykować tezę, że gdyby nie kardynał Macharski przełom 1989 roku mógłby przebiegać inaczej? To pytanie o metropolitę, który wyciągał ludzi z więzień i prowadził dialog z ówczesną władzą.
- To nie od 1989 roku. Trzeba się cofnąć wcześniej. Kardynał w roku 1980 był współprzewodniczącym komisji mieszanej między rządem a episkopatem. To obszar jego posługi, który jest tajemnicą archiwów. On wtedy już pokazał dialog. Zaryzykuję tezę, że bez kardynała nie byłoby pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski. To był owoc zdolności do rozmowy kardynała. On szukał kompromisów, które były mądre. Chodzi o wyjście naprzeciw.
Wczoraj jeden z przedstawicieli Komitetu Organizacyjnego ŚDM mówił, że kardynał uformował całe pokolenie duchownych, które przygotowało ŚDM. To scheda, do której ksiądz biskup też się poczuwa?
- To oczywiste. Kardynał mnie święcił, udzielał mi sakry biskupiej. On przychodził do nas do seminarium, odwiedzał nas w pokojach. To niezapomniane rzeczy dla młodego chłopaka. Kardynał sprawdzał czy lampa jest od góry czysta. Nikt z nas nie był w stanie tego zrobić. On był wysoki i sprawdzał. Proszę pamiętać, że ksiądz jest ważny w Kościele, ale Kościół żyje ludem. Za kardynała tu się działy rzeczy niezwykłe. Był rozwój Kościoła, który wcześniej był niemożliwy. Kardynał założył ponad 100 parafii. Kardynał Wojtyła miał szczęście ustanowić 2. Komuniści na to nie pozwalali. Kardynał ustanowił 100. Ruszyły budowy kościołów. Jak ruszyła fala budowy kościołów to kardynał upominał, że nie chodzi o zdolności artystyczne. On mówił o ubogich. On pisał takie odezwy co roku. Prosił diecezję o wspieranie parafii i napominał, żeby to było skromne. To musiało budować autorytet.
Jak ksiądz biskup, wierni i krakowianie powinni odbierać tę sekwencję zdarzeń? Były ŚDM i przyjeżdża papież, który odwiedza kardynała w szpitalu. ŚDM się kończą, odchodzi ksiądz kardynał.
- Ja mam na to swoją odpowiedź. Nie wszyscy ją wyczują równie mocno. Jak się zaczynały ŚDM, w niedzielę byłem u księdza kardynała w szpitalu. Odprawiłem eucharystię. Było to przejmujące. Kardynał był w stabilnej formie. Załamanie zdrowia przyszło 3 dni później. Wtedy jak patrzyłem na monitor, jego serce biło rytmiczne. Dwa razy to skoczyło, jak byliśmy przy słowach przeistoczenia. To był znak. Kardynał uczestniczył w mszy świętej. Wtedy było drugie czytanie z listu św. Pawła. Paweł mówił, że w swoim ciele uzupełnia braki cierpień Chrystusa. Siostra czytała tekst a ja patrzyłem na cierpiące ciało kardynała. Ten tekst był objawieniem sensu, co tam się dzieje. Kardynał w swoim ciele dopełniał braki udręk Chrystusa. To było nam potrzebne, żebyśmy mieli poczucie bezpieczeństwa. Jak ŚDM się skończyły, pan Bóg powiedział dość. Zostało wszystko dopełnione.
Jakie słowa, gesty księdza kardynała zapamięta ksiądz biskup? Które gesty będą drogowskazami?
- Tego jest dużo. Przy całej dysproporcji i różnicy wieku, między nami była głęboka więź. Ciężko powiedzieć. Mam krzyż biskupi, który dostałem od kardynała. Bezczelnie poszedłem po nominacji do kardynała. On zapytał po co przyszedłem to powiedziałem, że po pierścień. On powiedział, że nie ma, bo wszystkie rozdał. Ja mówię, że to niemożliwe, bo ksiądz kardynał chodzi w kardynalskim, na pewno ma jakiś biskupi. Mówi, że nie ma. Ja równie bezczelnie powiedziałem, że idę do domu. On zapytał czy krzyża nie chcę. Wyjął krzyż, który dostał od Jana Pawła II i teraz ja go noszę.