Zapis rozmowy Rafała Nowaka-Bończy z sędzią Sądu Okręgowego Beatą Morawiec

Pochylmy się nad dwiema ważnymi sprawami, gdyż na piątek zaplanowano dwa ważne głosowania w Sejmie: zgoda na areszt byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego (wcześniej uchylenie mu immunitetu) oraz projekt ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Czy to normalne, że stosuje się areszt wobec ważnego polityka opozycyjnej partii? O ile, oczywiście, sąd o tym areszcie zdecyduje. To powszechna praktyka? Powinno się ją stosować?

Nie ma znaczenia, jaką funkcję publiczną, społeczną, zawodową pełni człowiek, któremu zarzuca się popełnienie poważnych przestępstw. Bez względu na to, czy reprezentuje jakąś partię, czy jest parlamentarzystą, czy jest zwykłym obywatelem, niemającym immunitetu – podlega takim samym prawom Rzeczpospolitej, jak każdy inny człowiek w naszym kraju.

Równość wobec prawa.

Oczywiście, że tak. To, że tak się złożyło, że ten człowiek jest posłem – bo pewnie w taki sposób chciał uciec przed odpowiedzialnością, wykorzystując immunitet parlamentarzysty. Takie założenie też możemy przyjąć. Jak się okazuje, zarówno komisja sejmowa, jak i Sejm, po zapoznaniu się z materiałem przedstawionym przez prokuraturę, uznali, że ów materiał spełnia wymogi przesłanek do ewentualnego zastosowania przez sąd tymczasowego aresztowania, czy też chociażby zatrzymania w celu przesłuchania. Nie jest powiedziane, że, jeżeli dojdzie do takiej sytuacji, że na skutek uchylenia immunitetu wydano zgodę na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie, to sąd takie środki zastosuje.

Tu ostatecznie decyduje sąd.

To zawsze jest decyzja sądu. Wiemy, że sprawa jest rozwojowa. Media przekazują, jakie to kolejne niespodzianki śledczy wynajdują w magazynach czy też innych miejscach ministerstwa sprawiedliwości. Wszystko jest możliwe. Trzeba przewidzieć konsekwencje, że ewentualnie ten człowiek może zniknąć i uniemożliwić śledczym prowadzenie postępowania. To już jednak będzie decyzja sądu i prokuratora prowadzącego postępowania. W tym momencie immunitet zniknął. Ten pan jest po prostu obywatelem RP i, jak każdy inny Kowalski, ma takie same prawa i obowiązki.

Sędzia Beata Morawiec: środki z Funduszu Sprawiedliwości były wykorzystywane jako łapówka polityczna

Areszt to nie kara

Przybliżmy istotę „aresztu”. Nie można go mylić z karą.

Areszt ma przede wszystkim zabezpieczyć prawidłowy bieg postępowania lub uniemożliwić oskarżonemu czy też podejrzanemu ucieczkę (lub utrudnianie prowadzenia postępowania w inny sposób). Areszt może zastosować tylko sąd. Uchylić go może też prokurator. Zastosować może go tylko sąd. Sąd, dostając wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztowania, zapoznaje się z materiałem dowodowym przedstawionym przez prokuratora. Prokurator musi wszystko przedstawić, wszystko co ma; wszystko, co uzasadnia jego wniosek. Sąd wtedy ocenia, czy zostały spełnione przesłanki: ogólna i szczególna stosowania tymczasowego aresztowania. Przesłanka ogólna to uprawdopodobnienie, że doszło do przestępstwa. Prokurator musi przedstawić dowody, że jest realne prawdopodobieństwo, że to przestępstwo, które zarzuca podejrzanemu (lub sąd – oskarżonemu) jest rzeczywiście uprawdopodobnione, nie udowodnione. Prokurator musi udowodnić winę oskarżonego w postępowaniu przed sądem. Winę ustala sąd. Prokurator musi to uprawdopodobnić, ale to uprawdopodobnienie musi mieć wysoki stopień. To nie może być podejrzenie w rodzaju, że ten człowiek był blisko miejsca, gdzie popełniono zdarzenie. To muszą być ślady linii papilarnych, świadek zdarzenia, opinia biegłych, że dokonano sfałszowania dokumentów. Nie wystarczy sama przesłanka ogólna. Prokurator musi jeszcze wskazać, że istnieje przesłanka szczególna. Ta przesłanka wskazuje na to, że ten człowiek, w jakikolwiek możliwy sposób, może utrudniać postępowanie: ukrywać się, uciec, mataczyć, wpływając na zeznania świadków, które prokurator dopiero planuje przesłuchać. Postępowanie nie kończy się na tymczasowym aresztowaniu, ono toczy się cały czas. Mogą pojawić się nowe wątki, które wymagają dalszego procedowania prokuratury w sposób niezakłócony. Jest jeszcze jedna przesłanka szczególna do stosowania tymczasowego aresztu: zagrożenie wysoką karą. Ustawodawca przewidział, że w przypadku, jeżeli komuś zarzucono popełnienie przestępstwa, które jest zagrożone karą powyżej 8 lat pozbawienia wolności, to może to stymulować oskarżonego do utrudniania postępowania toczącego się przeciwko niemu. Może zachodzić potrzeba tymczasowego aresztowania.

Nie jest tak, że w Polsce areszt jest nadużywany, a sądy zbyt często i na zbyt długi okres go stosują? Podobno rekordzista przesiedział w areszcie 12 lat, 3 miesiące. Potem okazało się, że był niewinny.

Uważam, że krótkotrwały, tymczasowy areszt w sytuacji, gdy jest potrzeba zebrania dowodów, jest zasadny. Przez dwadzieścia lat orzekałam w wydziale odwoławczym, gdzie kontrolowałam decyzje sądów rejonowych stosujących tymczasowe aresztowania i je przedłużające (w zależności od postawionych zarzutów). Areszty czasami trwają zbyt długo. Trzeba by pochylić się, czy nie warto zastanowić się nad dodatkową przesłanką, która ograniczałaby w czasie dalsze stosowanie tymczasowego aresztowania – by nie było podejrzenia, że jest to tzw. areszt wydobywczy. Bardzo często bywało tak, że na podstawowych dowodach osadzano człowieka na tymczasowym aresztowaniu, a potem, przedstawiając różnego argumenty, przetrzymywano go w areszcie tylko po to, by, mówiąc kolokwialnie, „sypnął kogoś” lub złożył zeznania, których oczekuje prowadzący postępowanie. Musimy tego unikać. Staramy się jak najbardziej kontrolować postępowanie prokuratury. Sąd stosuje tymczasowe aresztowanie bardzo wyjątkowo; mówimy o postępowaniu, które już toczy się przed sądem. Gdy sprawa wpływa do sądu, to ten bardzo rzadko samodzielnie stosuje tymczasowy areszt. Tylko wtedy, gdy nasz oskarżony unika sądu, ukrywa się, zbiegł. W aktualnym Kodeksie Postępowania Karnego jest też taka możliwość, by prowadzić postępowanie pod nieobecność oskarżonego, o ile tylko nie popełnił zbrodni. Jeżeli popełnił zbrodnię, oskarżony musi być obecny w momencie, gdy prokurator odczytuje akt oskarżenia, musi się wypowiedzieć co do postawionych mu zarzutów. Jeżeli to jednak nie jest zbrodnia, sąd może prowadzić postępowanie pod nieobecność oskarżonego. Jest jeszcze sytuacja, gdy sąd uzna, że obecność oskarżonego jest obowiązkowa, to może go doprowadzić, zatrzymać na 48 godzin, albo zastosować tymczasowe aresztowanie i zwalnia z niego po dokonaniu czynności.

"Musimy naprawić polski wymiar sprawiedliwości"

Przejdźmy do sprawy głosowania ws. KRS. Nowa ustawa o KRS, czyli najważniejszym ciele zarządzającym pracą sędziów zakłada, że 15 członków ma być wybieranych w głosowaniu powszechnym przez wszystkich w Polsce sędziów. W Senacie do tej ustawy wprowadzono poprawki, które pozwalały na to, by do KRS kandydowali tzw. neosędziowie, czyli ci wybrani przez wciąż obowiązującą KRS; tę którą de facto wybrali politycy PiS. Wygląda na to, że w Sejmie ta poprawka przepadnie. Pytanie, czy, jest dobre rozwiązanie? I jaki to wszystko ma sens, skoro mamy 99,9% pewności, że prezydent tę ustawę zawetuje?

Nie możemy pozostać bezczynni, musimy podjąć chociaż próbę by naprawić polski wymiar sprawiedliwości. Jeżeli prezydent bierze odpowiedzialność na siebie za to, że prowadzi do dalszej destrukcji wymiaru sprawiedliwości, trudno. Mam nadzieję, że wie, co robi. Dobrze, że to się dzieje. Dobrze, że komisja sejmowa podjęła decyzję, sprzeciwiając się poprawkom Senatu. Nie wyobrażam sobie, by na skutek nowych wyborów, członkiem KRS został neosędzia. Jeśli pozwolimy na to, by taki neosędzia kandydował do KRS, to w sytuacji, gdy mamy do czynienia z wyborami powszechnymi, mogą się zdarzyć wszystkie scenariusze. Musimy temu przeciwdziałać. Musimy wreszcie naprawić sytuację neosędziów, wyjaśnić ją. Najlepiej by było, gdyby ustawa o KRS była procedowana równocześnie z ustawą o statusie neosędziów. Jeżeli rząd zdecydował, że w pierwszej kolejności przedstawi parlamentowi problem KRS, to teraz będziemy mieć papierek lakmusowy postępowania pana prezydenta, jaki jest jego stosunek, by Polacy mieli wreszcie szansę, by żyć w praworządnym kraju. I liczyć na to, że każdy sędzia, który będzie orzekał, będzie po prostu niezawisły i niezależny. A KRS to organ, który ma stać na niezawisłości sędziów i niezależności sądów. W związku z tym, że decyduje o sprawach kadrowych, ma naprawdę ogromną możliwość na to, jak sądy funkcjonują. Krajowa Rada wprawdzie nie zarządza sądami, opiniuje jedynie budżet przedstawiony przez ministra, nie ma wpływu na finansowanie ani na sprawy dotyczące liczby etatów pracowników sądów, referendarzy, asystentów. Ma jednak ogromną władzę na kadry sędziowskie. Dlatego ten organ jest tak ważny i musi działać praworządnie na podstawie praworządnych i zgodnych z Konstytucją decyzji zarówno rządu, jak i parlamentu. Musimy coś robić, nie możemy czekać.