Zapis rozmowy Agnieszki Wrońskiej z Konsulem Honorowym Ukrainy w Tarnowie, Bartłomiejem Babuśką.
Trwa kolejny dzień inwazji Rosji na Ukrainę. Wczoraj odbyły się pierwsze rozmowy ws. rozejmu. Zapadła decyzja, że obie strony spotkają się ponownie. Zaraz potem jednak rozpoczął się intensywny ostrzał ukraińskich miast, także ludności cywilnej. Można mówić o tym, że strona rosyjska chce rozejmu?
- Oczywiście ze strony rosyjskiej możemy określić te działania jako pozorowane. Jeśli chodzi o stronę ukraińską, to wyraz odpowiedzialności prezydenta Zełeńskiego. Odpowiedzialny polityk nie może odpuścić żadnej możliwości, żeby spróbować ostudzić konflikt i zahamować rozlew krwi. Ze strony Ukrainy jest wyciągnięta ręka, Rosja udaje dialog i zabija kobiety i dzieci.
Sankcje, którymi została objęta Rosja, są olbrzymie. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że one nie robią wrażenia na Putinie. Jest coś, co jest w stanie nakłonić Putina do wstrzymania ataku na Ukrainę?
- Eksperci i analitycy jednoznacznie mówią, że Putin się długo do tego przygotowywał. Zgromadził wielkie rezerwy w walutowe w gotówce. Mówi się o 700 miliardach dolarów, żeby suchą stopą przejść przez sankcje. Jestem przekonany, że na Putinie sankcje nie robią wrażenia. Celem sankcji nie jest jednak tylko wrażenie wywarte na Putinie. Chodzi o to, żeby odczuli to wpływowi oligarchowie. Oni pierwszego dnia stracili ponoć 38 miliardów dolarów. Także przez Rosjan. Oni muszą zobaczyć, gdzie Putin ich zagnał. Nie ma tego jeszcze. Rosjanie nie rozumieją sytuacji. Ludzie mają prane mózgi przez propagandowe media. Sankcje muszą uzmysłowić Rosjaninowi, że karta mu nie działa, jego pieniądze są połowę warte, nie może jechać na wakacje, że żyje się gorzej. Psychopatyczny lider jego kraju niszczy życie ich braci i rodzin w sąsiedniej Ukrainie. Na przestrzeni kilku tygodni, miesięcy to dotrze do narodu rosyjskiego, który w dużym stopniu popiera politykę Putina.
Czyli to naród rosyjski mógłby przede wszystkim zatrzymać szaleństwo Putina?
- W tej chwili to ważny czynnik. Armia rosyjska boleśnie obnaża słabości całego systemu w Rosji. To źle zorganizowana agresja. To błąkający się po lasach, głodni żołnierze. To braki w dostawach paliwa. Czołgi się zatrzymują. Oni często nie wiedzą, w jakim kraju są. Widzimy wywiady z jeńcami. To zagubieni, młodzi chłopcy. Mają strzelać do ludzi, którzy wyglądają jak oni, mówią w tym samym języku. Armia ukraińska wznosi się na szczyty heroizmu. Widzi to świat. Putin jest wściekły. Zachód nie oczekiwał takiego oporu. W Afganistanie armia rzuciła broń i uciekała. USA nie widziały, jak zachowa się Ukraina. W wyniku tego, że Zachód docenia opór ukraiński… Ukraińcy bronią wschodniej flanki NATO. To też obrona granic Polski. Zintensyfikowały się dostawy broni. Wszyscy wierzą, że ta wojna może być wygrana przez Ukrainę.
Przy granicy z Polską czekają tysiące uchodźców. Są wielkie kolejki do granicy. Można zrobić coś, żeby przyspieszyć moment przekroczenia granicy?
- W zakresie przyspieszenia dużo się stało. Ukraińcy przekraczają granicę w oparciu o dowód osobisty, dzieci nie muszą mieć dokumentów. Niemniej mamy dwa etapy przekraczania granicy. Jest ukraińska i polska kontrola. Jest potężna fala emigracji. Przez ostatnią dobę przeszło 100 tysięcy ludzi. Ambasada Ukrainy czyni starania, żeby to przyspieszyć, ale ideału nie będzie. Brak kolejek nie jest możliwy.
Ci ludzie już trafiają do Małopolski. Małopolanie pokazują, jak wielkie serce mają dla tych osób. Potrzeba jednak skoordynowania pomocy dla osób na granicy i dla tych, którzy są już w Polsce. Co jest najważniejsze teraz? W jakim kierunku powinna zmierzać pomoc?
- Jeśli chodzi o pomoc mieszkańców Małopolski, w zasadzie ona jest bardzo duża. Chęć jest wielka. W Tarnowie mamy cały czas wielki zapas darmowych miejsc noclegowych od mieszkańców miasta. Oni chcą przyjąć rodziny ukraińskie u siebie. Jest wielki potencjał i wiele darów jedzie do magazynów. Należy w pewien sposób uregulować ten proces, zoptymalizować. Jeśli przynosicie dary dla Ukraińców, nie mieszajcie różnych produktów ze sobą. Lepiej kupić zgrzewkę mleka, wody, a nie jeden keczup, jedną konserwę, wodę i mleko. To trzeba sortować. Proszę, żeby kupować jednorodny towar. Jak małe zupki dla dzieci, to zgrzewka. Nie mieszajmy. Druga rzecz to worki mocne i kartony to pakowania tego. Żywności nie brakuje. Brakuje tego, jak to pakować.
Jest pan byłym radnym miejskim w Tarnowie. Wiele małopolskich miast przymierza się do zerwania lub zawieszenia współpracy z miastami partnerskimi w Rosji. Takie działania powinny być podejmowane?
- Pośpiech nie jest dobrym doradcą. Takie działania należy przemyśleć i spokojnie się zastanowić. Musi iść sygnał o braku akceptacji dla agresji. W ciągu najbliższych tygodni radni i samorządowcy będą takie działania podejmować. Słyszymy, że miasto Kotłas, miasto partnerskie Tarnowa, to miasto, gdzie znajduje się wielka polska emigracja. Ona nie jest tam ze swojej woli. Mamy do czynienia z niejednoznacznymi sytuacjami.
Czyli bez pośpiechu i z przemyśleniem?
- Tak. I z szacunkiem dla ludzi. Musi być jasny sygnał o braku agresji. Do Kotłasu powinniśmy wysłać jednoznaczną prośbę o potępienie agresji, polityki Putina. Jak Tarnów tego nie otrzyma, powinny być kolejne kroki.