Gośćmi programu są: Natalia de Barbaro, psycholog społeczny, socjolog, trener umiejętności społecznych,
Małgorzata Krzysica, aktorka, wokalistka.
- Wygląda na to, że wszystkie partie stawiają na kobiety. Realizuje nam się scenariusz z Seksmisji?
Natalia de Barbaro: Przeciwnie, idziemy w stronę czegoś, co jest normalne. W krajach, gdzie większość obywateli stanowią obywatelki, to naturalną rzeczą jest to, że reprezentować będą ich kobiety. Idziemy w stronę tego zadania, które ma realizować demokracja.
Małgorzata Krzysica: Kolejne partie sięgają po kobiety. Wyobraziłam sobie, że te kobiety siedzą na półkach i czekają, aż ktoś je w końcu zauważy. Może w tym jest jakaś prawda, że kobiety czekały, by móc zaistnieć również w polityce.
- Czekały ze swoimi kompetencjami.
Małgorzata Krzysica: To znaczy, że były gotowe, że nie były mniej inteligentne, mniej przygotowane, mniej myślały. Były gotowe, by zaistnieć na scenie politycznej, a dzieje się to dopiero teraz.
- A nie boli was to, że kiedy mówimy o kobietach w polityce, bardzo często skupiamy się na tym, jak one wyglądają, jak mówią?
Natalia de Barbaro: Jest taki nurt, bo kobiety przez dziesięciolecia były sprowadzane do swojej fizyczności i do obszaru domowego. My się teraz uczymy nowego spojrzenia na kobiety, spojrzenia takiego samego jak na mężczyznę. W odruchowy sposób patrzymy na to, jak wygląda kobieta - polityk, komentujemy jej ubiór, a potem słuchamy to, o czym mówi. Warto to kontrolować, bo kobiety mają tyle samo do powiedzenia w przestrzeni publicznej, co mężczyźni.
- Mam wrażenie, że więcej, bo są aktywne na większej ilości obszarów. Może kobiety mają więcej do powiedzenia w polityce, bo zauważają te sfery, których mężczyźni nie dostrzegają.
Natalia de Barbaro: Mężczyźni uczeni są społecznie, że mają rację, kobiety - że mają w siebie wątpić. Kobiety ciągle się rozwijają, chodzą na warsztaty, uczą się. To sytuacje, w których kobiety mają poczucie, że jest droga przed nimi, że trzeba się uczyć, dowiadywać się. Kobiety mogłyby się uczyć od mężczyzn stanowczości. Mężczyźni powinni uczyć się od kobiet omylności i świadomości własnej omylności. Powinni być gotowymi do rozwoju przez całe życie.
Małgorzata Krzysica: Gdy w polityce pojawiła się piękna kobieta, to od razu została zrzucona z piedestału, ale to mężczyźni wynieśli ją na ten piedestał, nie patrząc, czy ma coś do powiedzenia.
- Mam wrażenie, że trochę demonizuje się rywalizacje miedzy kobietami. W zespołach kobiecych zawsze świetnie mi się pracowało. Czy to ja miałam szczęście, czy kobiety umieją się wspierać?
Natalia de Barbaro: Jeśli pojawia się sytuacja rywalizacji kobiet, to jest ona częściej zauważana. Być może też mężczyźni częściej mówią o rywalizacji między kobietami. Dziewczynki są wychowywane do współpracy, mniej do rywalizacji. Są przysłowia - siedź w kącie a znajdą cię, złość piękności szkodzi, czyli dziewczynka powinna być grzeczna, koleżeńska, nie powinna się złościć. Te przekonania owocują normą współpracy między kobietami. Jeśli kobieta wchodzi w grupę kobiet, to doświadcza więcej akceptacji, niż gdy mężczyzna wchodzi w grupę mężczyzn.
- Aż 91% kobiet wykonujących różne zawody stwierdziło, że największych szykan i aroganckiego traktowania doświadczyły w pracy ze strony własnej płci. Blisko 1/3 kobiet nie zgodziłaby się na szefa kobietę.
Małgorzata Krzysica: Może kobieta szef więcej wymaga i od siebie i od innych. Kobiety są ludźmi jak faceci, więc elementy rywalizacji, kompleksów i chęci rozwoju istnieją w przypadku obu płci.
- A jak to jest wśród aktorek?
Małgorzata Krzysica: Jak przyszłam jako młoda aktorka do Teatru Słowackiego, pewna starsza aktorka na moją premierę przyniosła mi wielkiego pomidora. I to był niesympatyczny dla mnie znak, jednak potraktowałam to jako żart. Nie spotkałam się z sytuacją, by aktorki się wygryzały. Oczywiście, element rywalizacji istnieje, tym bardziej, że ról dla kobiet jest mało. Kobiety w teatrze rywalizują wiekiem, wyglądem.
- Kobiety rywalizują między sobą choćby o urodę. Jeśli do środowiska pracy przychodzi nowa, bardzo atrakcyjna kobieta, to patrzymy na nią, zastanawiając się - co ona potrafi.
Natalia de Barbaro: Tak samo byłoby z mężczyznami, gdyby któryś przyjechał nowym samochodem do pracy. Nie ma co oczekiwać, by kobiety były wyzute z rywalizacji, czy agresji.
- Jest coś takiego, że gdy ta boska kobieta pokaże jakąś słabość, to my ją wtedy otoczymy siostrzaną miłością i wesprzemy. Skoro nie jesteś idealna, to cię lubimy.
Małgorzata Krzysica: To jest nasza cecha narodowa. Polacy są zazdrośni i nierozumiejący sąsiada, donoszący. Nie tylko kobiety są zazdrosne, mężczyźni też.
- Ale jest taka sfera, sfera domowa, na której kobiety toczą boje. Najmocniej wypadają tutaj konflikty między pokoleniami. O ile matka i córka rywalizują, ale się kochają, to te antagonizmy wychodzą w relacjach synowa - teściowa.
Małgorzata Krzysica: To wynika z tego, że jest kobieta, która chce być panią, chce zarządzać, a tu pojawia się ktoś nowy.
Natalia de Barbaro: Każdy człowiek poszukuje wpływu. Dla wielu kobiet starszego pokolenia dom był jedynym polem, na którym mogły rządzić, bo w przestrzeni publicznej nie mogły tego robić. Sławomira Walczewska pisała o tym, że dla wielu kobiet kuchnia była obszarem, gdzie miała pełną władzę. Jeżeli ktoś próbuje odebrać ten obszar, to tak jakby próbował odebrać wpływ i tożsamość, która tam się lokowała.
- Teściowe, które są aktywne zawodowo, są znacznie bardziej tolerancyjne dla synowych.
Natalia de Barbaro: Bo mają życie poza kuchnią.
Małgorzata Krzysica: Kobiety już są w polityce, kiedyś to w ogóle nie było możliwe. Może przez to, że te kobiety dochodzą do polityki będzie trochę lepiej? Kobieta polityk zawsze będzie matką, będzie miała chęć chronienia gniazda, a mężczyzna - polityk chce te władzę utrzymać i bardziej wojować.