Jak mówił, warto wykorzystywać swój mandat, by dobrze przykładać się do pracy, by ludzie wiedzieli, że nie zmarnowali swojego głosu . Na liście PO w tegorocznych wyborach Sonik znalazł się na trzecim miejscu. "Wierzę w swój sukces, inaczej bym nie startował" - mówił europoseł w Radiu Kraków. I przypomniał, że w poprzednich wyborach także startował z trzeciego miejsca.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z europosłem PO, Bogusławem Sonikiem.
W rankingu najlepszych europosłów ogłoszonym dzisiaj w Rzeczpospolitej znalazł się pan na 7. miejscu. Poza podium, ale chyba jest satysfakcja?
- Bardzo duża satysfakcja. Jest duża konkurencja ciekawych osobistości. Cieszę się bardzo. To daje przekonanie, że warto wykorzystywać swój mandat, warto przykładać się do pracy. Ludzie wiedzą, że nie zmarnowali głosu.
Jednocześnie w Rzeczpospolitej jest komentarz do rankingu. Czytamy w nim, że partie lubią marnować swoje talenty, jest pan tam wymieniony. 7. miejsce w rankingu i 3. miejsce na liście, które nie gwarantuje reelekcji. To marnotrawstwo?
- Poprzednio też startowałem z trzeciego miejsca i się dostałem. Teraz też wierzę w sukces, inaczej bym nie startował. Chcę uzyskać dobry wynik. Jeśli chodzi o miejsca na listach, to jest to pochodna podejścia partii do sposobu kształtowania list. U nas przywiązuje się wagę do parytetów. Także gdy są połączone okręgi to stosuje się parytety regionalne. Jeszcze raz mówię, że startuje, żeby zwyciężyć.
Jeśli drugi mandat weźmie Bogdan Wenta, to co dalej? Samorząd?
- W ogóle nie rozpatruje takich wariantów. Mamy miesiąc do wyborów. Zaczyna się ostatni etap kampanii. Proszę nie oczekiwać, że będę w tym czasie mówił kto może wejść do PE jak nie ja.
Premier Tusk mówi o potrzebie stworzenia unii energetycznej, która by uniezależniła Europę od dostaw gazu z Rosji. Mówi między innymi o jednej instytucji, która miałaby negocjować ceny gazu z Rosją. To jest najważniejsze zadanie tej nowej kadencji w Parlamencie Europejskim?
- Kiedy popatrzymy na historię polityki energetycznej w Unii, to widać zmianę. Zrozumiano, że to kwestia strategiczna, podlegająca negocjacjom. Zmieniono to podejście. Zaczęto budować połączenia sieciowe. Jak Jerzy Buzek został przewodniczącym PE, to powiedział, że niezbędna jest unia energetyczna. To powrót do idei z lat 50. Trzeba wrócić do wspólnego zarządzania energią, żeby się nie uniezależniać od jednego dostawcy.
To jest do zrobienia w ciągu 5 lat?
- To kwestia budowania takiego myślenia. Jest 6 miliardów złotych w środkach finansowych na budowanie połączeń gazowych. Nie sądzę, żeby doszło do takiej decyzji w ciągu 5 lat, że będzie jedna instytucja odpowiadająca na zakupy. Będzie to jednak odejście od egoistycznych postaw jeśli chodzi o energię.
Premier mówi o sześciu ważnych zadaniach związanych z polityką energetyczną. Jest tam również miejsce na nasz gaz łupkowy?
- Tak. Jednym z priorytetów jest to, że musimy wykorzystywać nasze zasoby, w tym gaz łupkowy. Jak patrzę z perspektywy debaty, to sądzę, że w ciągu najbliższych lat Komisja Europejska nie posunie się do utrudniania wydobywania tego gazu. Sytuacja jest taka, że ten czas się skończył. Stworzyliśmy jak najlepsze praktyki wydobycia gazu. To będzie wystarczające.
Z jednej strony praktyki a z drugiej oczekiwania na eksploatacje. Myśli pan, że 5 lat to będzie moment, kiedy doczekamy się już eksploatacji?
- Myślę, że tak. To będzie na przełomie 2019/2020 roku. To będzie czas, kiedy będziemy wiedzieli, jakie są zasoby i jak je można eksploatować.
Wyborom do PE w Krakowie towarzyszyć będzie referendum. Nie boi się pan, że dyskusja o polityce energetycznej i wschodniej zginie pod debatą dotyczącą ZIO?
- Nie. Jak obserwuję ostatnie debaty i wypowiedzi po przesileniu, które nastąpiło w komitecie Kraków 2022, to widzę, że sytuacja się uspokoiła. Obywatele uznali, że władza zrobiła co trzeba. Będą teraz myśleli nad Olimpiadą bez emocji. Teraz jest ostatnia faza kampanii do PE, ona będzie nabierała większego znaczenia.
Wiceprezydent Sroka mówi, że ZIO przyspieszą inwestycje o 10 lat. Pan się zgadza z tymi słowami?
- Jak patrzymy na historię inwestycji w Polsce, to widać, że to przyspiesza działania rządu centralnego. Na całym świecie to stolice są miejscami, które są wspierane przez budżet centralny. To sposób, żeby zagrać o inwestycje poprzez takie posunięcie.
Czyli zagłosuje pan na tak?
- Warto dać szansę tym, którzy będą bronili wniosku. Warto zaryzykować. Tak samo zaryzykowano przy wystąpieniu o stolicę kultury. To się przełożyło na promocję Krakowa.
Chodzi o realizację Igrzysk czy o ugranie jak najwięcej dla siebie?
- Docelowo chodzi o ZIO, ale trzeba napiąć muskuły i się dobrze zaprezentować. Nie chcemy tylko budować infrastruktury, ale chcemy także walczyć o tytuł.
W referendum będą jeszcze trzy miejskie pytania. Będą dotyczyły monitoringu, ścieżek rowerowych i metra. Tutaj zagłosuje pan trzy razy na tak?
- Dla mnie najważniejsze są ścieżki rowerowe i metro. Chcemy zbliżyć dzielnice do siebie. Co do monitoringu to nie wiem. Nie wystarczą kamery i patrzące osoby. To musi być skuteczne i jednocześnie musi chronić naszą prywatność.
Prasę przeglądał Krzysztof Piasecki: