Obaj jesteśmy osobami, które dużą wagę przywiązują do historii naszego kraju. Zbiegło się sporo rocznic. Zacznijmy od Powstania Warszawskiego. To wyjątkowe wydarzenie, które za różnych czasów było różnie oceniane. Powinniśmy pamiętać, że to był zryw tych, którzy chcieli niepodległej Polski. Oni wiedzieli, że ze strony Związku Radzieckiego nic dobrego nas nie czeka. Wszyscy liczyli jednak na nacisk polityczny i pomoc aliantów.

- To 74. rocznica Powstania. Cała historia tych obchodów przez lata była zaniechana. Powstańcy byli spychani na margines. To trochę jak przy wydarzeniach w Katyniu. Pamięć historyczna jest ważna i potrzebna. Przekaz jest potrzebny dla współcześnie żyjących i przyszłych pokoleń. To pokolenie wielkich bohaterów odchodzi. Niewielka grupa osób pozostała. Oni pamiętają powstanie, brali w nim udział. Naszą powinnością jest ponieść w przyszłość tę pamięć historyczną, żeby to przetrwało. Myślę, że obchody związane z dniem 1 sierpnia pokazały, że pamięć o powstańcach jest żywa. Ilość osób biorących w uroczystościach, piękne gesty solidarności o 17.00… Było zatrzymanie ruchu, syreny. To przypomina o wydarzeniach w Warszawie. My z poziomu Krakowa też uczestniczyliśmy w obchodach. Ważne jest, żeby pamiętać, że na apel o pomoc dla powstańców odpowiedzieli żołnierze AK z całej Polski. Byli także tacy, którzy ruszyli z Krakowa z Batalionu Skała na pomoc powstańcom. Oni zostali zatrzymani przez Niemców. Wielu zginęło w bitwie pod Złotym Potokiem. Ich trzeba wpisać w tę pamięć. Oni nie brali udziału w Powstaniu, ale sercem i duszą byli z nimi. Chcieli być też tam ciałem. Dlatego ruszyli.

 

Tak było w całej Polsce. Wezwanie generała Bora było takie, żeby oddziały AK, które są w stanie się przedrzeć, żeby tam dotarły. W wielu miejscach dochodziło do potyczek pośrednio związanych z Powstaniem. Trzeba to rozpatrywać na zasadzie wydarzenia ogólnokrajowego.

- Tak. Powstanie jest tak traktowane. Stąd obchody ogólnopolskie. Przykład batalionu krakowskiego nie jest odosobniony. Takich zrywów i przebijania się w kierunku Warszawy było wiele.

 

Kolejna rocznica to 74. rocznica likwidacji Zigeunerlager to także ważne wydarzenie, o którym powinniśmy pamiętać.

- Likwidacja obozu nazywanego „cygańskim”, w którym przetrzymywani byli więźniowie romscy i Sinti to wydarzenie tragiczne, które wspominamy także w 74. rocznicę. Społeczność romska była trzecią co do wielkości grupą, która podlegała eksterminacji w obozach po Żydach i Polakach. Tragizm wydarzenia, w których ginęły tysiące Romów i Sinti, ale także wielka grupa dzieci, na których były prowadzone eksperymenty, do dzisiaj wywołuje ciarki na ciele. Jesteśmy razem ze społecznością romską. Pamiętamy o ofiarach II wojny, o tych, którzy zginęli w obozach. Pamiętamy o rocznicy wyzwolenia obozu, ale także o takich wydarzeniach jak eksterminacja tego obozu. Trzeba powiedzieć, że pierwotna wersja tej eksterminacji była zaplanowana na maj. Romowie się o tym dowiedzieli i Niemcy zrezygnowali z tego. Przesunęli to w czasie i zaskoczyli więźniów w nocy z 2 na 3 sierpnia dokonując eksterminacji.

 

Nie pomylę się mówiąc, że mieliśmy do czynienia z holokaustem romskim. Oczywiście był on mniejszy, ale Romowie – podobnie jak Żydzi – byli na liście do eksterminacji faszystowskich Niemiec.

- Oni zostali uznani za rasę obcą, niższą. Ta eksterminacja była planowo prowadzona. Wywożono Romów z terenu całej III Rzeszy. Gros trafił na teren Generalnej Gubernatorni. Tam byli w gettach. Kolejnym etapem były obozy i eksterminacja.

 

Niewiele lepsze mieliśmy „notowania”. Też byliśmy traktowani jako podludzie. To było określenie faszystów. Biorąc pod uwagę liczbę Polaków, którzy zginęli, te dane są zatrważające.

- II wojna i okupacja niemiecka w Polsce… My tego nie przeżyliśmy. Znamy to z przekazów. To był straszny czas dla Polaków. Można było zginąć za nic. Pamiętamy całą dyskusję, która się toczy, jeśli chodzi o pomoc Żydom, którą świadczyli Polacy. Polska była jedynym krajem, gdzie za ukrywanie Żydów groziła śmierć. Często tak się to kończyło. Polacy, którzy pomagali swoim współbraciom, często polskim obywatelom, przypłacali to śmiercią.

 

Cofnijmy się w historii. Przed wrześniem 1939 roku był okres 20-lecia międzywojennego. Mówi się, że w ciągu tych 20 lat zrobiło się więcej niż gdzie indziej przez 100 lat udało się zrobić. 20-lecie jest darzone sentymentem, mimo oczywistych wad. Mój dziadek wtedy się wychował. Marsz szlakiem I kompanii kadrowej to początek niepodległości i tworzenia się Polski okresu międzywojennego.

- 20-lecie międzywojenne było czasem intensywnego rozwoju. Polacy byli spragnieni niepodległości, wolności i tego, by budować własną państwowość. Tak się działo. W lipcu obchodziliśmy 99. rocznicę powstania Policji. Służby mundurowe powstały zaraz po odzyskaniu niepodległości. Był intensywny rozwój. Byliśmy silni w przemyśle lotniczym, COP, budowa stoczni. Wszystko to było pokłosiem odzyskania niepodległości. Wspominamy wymarsz kadrówki. 6 sierpnia marszałek Piłsudski z niewielką grupą legionistów wyruszył i obalił słupy graniczne. Pamiętamy o tych wydarzeniach. One dały podwaliny polskości. Marszałek Piłsudski jest nazywany jednym z ojców niepodległości. Wystawa prezydenta Andrzeja Dudy, zorganizowana razem z IPN, jest świetnym pomysłem. Ona podróżuje po kraju i pokazuje ojców niepodległości. Jednym z nich jest marszałek. On dał podwaliny państwu. To co się stało 6 sierpnia i kolejne działania w roku 1918 to konsekwencja tych działań, które podejmował wcześniej, przygotowując się do podjęcia walki i niepodległość.

 

Ja uważam, że trzeba mówić 1918-1920. Odparcie bolszewickiej agresji było przypieczętowaniem niepodległości Polski. Ja zawsze w czarnych barwach widzę pomoc zachodu. Zostaliśmy sami. Tylko dzięki odwadze i oddaniu potrafiliśmy się obronić.

- To prawda. Rok 1920 i Cud nad Wisłą… 15 sierpnia też przed nami. Będzie wspomnienie tego wydarzenia. Obchody 100-lecia niepodległości zostały przedłużone do roku 2021, żeby wspominać kolejne wydarzenia. Zostaliśmy wtedy sami. Czytałem publikację, w której opisywano dywagacje Zachodu jak ma się kształtować strefa wpływów, która zostanie w rękach Związku Sowieckiego. Już wtedy pojawiała się taka linia, że Polskę trzeba oddać Rosjanom jako bufor. Tak się wtedy nie stało, dzięki bohaterskiej postawie tych, którzy walczyli i marszałka Piłsudskiego. Przywołać też trzeba generała Hallera. Niestety to przesunięcie strefy wpływów stało się później. Tak było przez okupację niemiecko-sowiecką i okupację sowiecką po II wojnie. Taka była nasza historia. Rok 2018 jest okazją do świętowania, manifestacji niepodległości. Jak mówił święty Jan Paweł II, wolność nie jest nigdy dana, ona jest zadana. Wolność jest darem, którego trzeba strzec. To nasze bogactwo.

 

Którego nie dostajemy bezpłatnie. Za wolność trzeba zapłacić często najwyższą cenę…

- Ci, o których dzisiaj rozmawiamy to wielcy bohaterowie. Oni oddali życie za to, żebyśmy my mogli dzisiaj cieszyć się wolnością.

 

Chciałbym zapytać o kontrowersje wokół inwestycji przy ulicy Jagielnia w Skawinie. O co chodzi? Gdzie tkwi kontrowersja?

- Sytuacja jest cały czas podgrzewana przez lokalne stowarzyszenie. Trzeba występować z otwartą przyłbicą. Jeśli coś się publikuje, trzeba się pod tym podpisywać imieniem i nazwiskiem. Dlatego nie przekonują mnie publikacje umieszczane przez osoby podpisujące się hasłowo nazwą ugrupowania. Sytuacja przy ulic Jagielnia trudna. Inwestor dostał pozwolenia na budowę w terenie do tego przeznaczonym. W pierwszej wersji ta decyzja została przez starostę uchylona. Inwestor odwołał się do wojewody. Wojewoda podtrzymał uchylenie starosty. Zgodnie z procedurą, inwestor poszedł do sądu. Sąd obalił uchylenie wojewody i starosty, powiedział, że inwestor może się budować. Inwestycja się rozpoczęła i była realizowana zgodnie z zapisami miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. On dopuszcza zabudowę jednorodzinną, bliźniaczą i szeregową. Taka zabudowa szeregowa w wysokości do 12 metrów została zrealizowana na osiedlu Jagielnia. Te domy jednorodzinne, bloki powstały zgodnie z miejscowym planem. Rozumiem troskę mieszkańców i zniecierpliwienie. Tam nagle przybędzie kilkudziesięciu mieszkańców. Tam jest wąska droga, niewystarczające zaopatrzenie mediów. Cały czas zwracam uwagę, że wszystkie działania starosty i wojewody miały charakter związany. Związany przez plan zagospodarowania, który dopuszcza taką zabudowę.

 

Tutaj są pewnie niedoskonałości w prawie. Na Podhalu mówi się złośliwie, że tam prawo budowlane w ogóle się nie przyjęło. Wydaje się, że brak precyzyjnych zapisów jeśli chodzi o prawo budowlane powoduje, że korzystając z furtek, inwestorzy tworzą budowle, które nie przystają gabarytami do sąsiednich budynków.

- Inwestorzy wynajmują projektantów i kancelarie adwokackie specjalizujące się w tym. Mówimy o niedoskonałościach, ale zawsze ich podstawą jest to, co wpisuje się w plan zagospodarowania. Ja bym odwrócił problem. Co by było, gdyby wojewoda postąpił wbrew decyzji samorządu lokalnego? Gmina X uchwala plan zagospodarowania, inwestor dostaje pozwolenie, a wojewoda uchyla to - czego nie może zrobić na mocy prawa. Dlatego plany, które są przyjmowane w gminach, nie są badane przez służby wojewody pod tym kątem, czy tam powinny powstawać takie budynki. One są badane pod względem prawidłowości procedowania projektu planu. Zaraz byłby krzyk, że administracja rządowa robi zamach na suwerenność samorządu. Samorządy są suwerenami we wszystkich obszarach. Przerabialiśmy to niedawno przy rozstrzygnięciach nadzorczych wojewody i nakazów jeśli chodzi o organizację ruchu w mieście. Wojewoda nie organizował ruchu w mieście. Wojewoda wskazał na niezgodność przyjętych rozwiązań z prawem. Dlatego samorządy mogą podejmować uchwały o planach zagospodarowania. Nawet jak one zostały podjęte, nie zamyka to drogi do tego, żeby nie wprowadzić zmian punktowych tam, gdzie zmiany są wymagane. Tak trzeba patrzeć na gminę Skawina. Ja jestem mieszkańcem tej gminy. Cała ta sprawa budzi wiele emocji. Ja powtarzam, że wszystkie ruchy podejmowane przez starostę i wojewodę miały charakter związany. Potwierdził to sąd administracyjny, wycofując z obiegu te uchylenia starosty i wojewody.

 

Tutaj uwaga mieszkańców powinna być skupiona na samorządzie, który plan uchwala i decyduje o tym jakie budynki w danych miejscach mogą powstać? Państwo tylko egzekwujecie zgodność wydanych decyzji z planem?

- Dokładnie. Badamy też procedurę jeśli chodzi o wyłożenia projektu planu. Mieszkańcy muszą na to zwracać uwagę. Przy wyłożeniach można wnosić protesty. Wtedy można się wypowiedzieć. Gdy się to nie dzieje, plan jest przyjęty.

 

Potem czasem jest za późno.

- Tak. Te budynki w międzyczasie powstały.

 

Wróciłem z rodzinnego Zakopanego. Byłem zaskoczony ilością rodzin dziećmi, które spędzają czas na Podhalu. To będzie chyba rekordowy okres wakacji. Cieszę się z rodzin z dziećmi. To wakacyjny oddech i efekt 500+? Wiele rodzin stać na wyjazd na wakacje z dziećmi.

- Właśnie. To bardzo dobra informacja i ładny obrazek. Przywołam obrazek z Zakopanego, który połączy dwa w jednym. W niedzielę byłem na wojewódzkich obchodach święta policji. Po mszy świętej w kościele przy Krupówkach, przeszliśmy na plac Niepodległości. Policjanci szli w defiladzie witani oklaskami mieszkańców i turystów. Wśród turystów była masa rodzin z dziećmi. Wiele osób zabiera na wakacje teraz dzieci. Poświęcają sobie czas. Teraz mają na to czas. Trzeba się cieszyć, ze takie programy jak 500+, wyprawka 300 złotych zadziałały. To spore wsparcie dla rodzin. Mówi się, że 500+ to program społeczny o nachyleniu gospodarczym. Te pieniądze wracają na rynek. Gorszące są wypowiedzi celebrytek… Jedna z nich mówiła, że nad polskie morze nie da się pojechać, bo jest tam pełno rodzin z dziećmi. Trzeba się cieszyć. Polacy mają miejsce, czas i możliwości, żeby razem odpoczywać. Mają pieniądze nie tylko na jedzenie, ubranie i książki do szkoły. Mają czas na rzeczy jednoczące rodzinę. Jest czas na wakacje. To co się dzieje od wprowadzenia 500+, od dobrego starty, przez programy rozwijające żłobki, to daje nowe horyzonty dla rodziny. To jedno z zadań. Zawsze jest tak, że każde ugrupowanie idzie do wyborów ze swoimi propozycjami. PiS mocno podnosiło sferę socjalną i wzmacnianie rodziny. To się dzieje. Rząd PiS realizuje obietnice wyborcze. To chyba dobrze. Jakbyśmy nie realizowali obietnic to byłyby zarzuty, że PiS obiecał i nic. PiS obiecał i realizuje. Polskie rodziny są beneficjentami.

 

Wiele osób nie zdaje sobie sprawy ile kosztuje przygotowanie dziecka do roku szkolnego. Gdy ma się trójkę dzieci to czasem są to wydatki w wysokości miesięcznego budżetu przeciętnej rodziny.

- Ja mam dwóch dorosłych synów. To już za mną. Pamiętam jednak czasy kiedy moje dzieci zaczynały naukę. Trzeba było wiele zachodu, żeby skompletować wyprawkę. To były też inne realia. Dzisiaj jest spore wsparcie. To słychać jak się rozmawia z rodzinami. Rodzice mówią, że to dobre programy które dają im możliwość innego funkcjonowania. Nie jest tak, że dzięki temu rodziny opływają w dostatek. Mają jednak solidne podwaliny, żeby funkcjonować nie na poziomie minimum socjalnego. Znacząco w Polsce zmniejszył się obszar biedy. Były w szkołach dzieci niedożywione. Ten obszar skrajnego ubóstwa znacząco się zmniejszył. Dlaczego? Pojawiły się programy społeczne. Do tego od 2016 roku obserwujemy- to jaskółka – wzrost urodzeń. To świadczy, że podnosi się dzietność. Staramy się wyjść z zapaści demograficznej i doprowadzić do sytuacji sprzed lat, kiedy więcej Polaków się rodziło niż umierało.

 

To pomoże nam w emeryturach. Ekonomiści często zapominają, że młode pokolenie będzie pracowało potem na nas, nieco starszych.

- W wymiarze długofalowym tak będzie.

 

Będzie tak zwana zastępowalność. Warto też wspomnieć przy żłobkach o tym, że mamy coraz mniej pracowników na rynku. Młode mamy mogą urodzić dziecko, ale dajemy im też możliwość szybkiego powrotu do pracy zawodowej.

- Tak. To też istotne. Aktywizacja zawodowa nie tylko ojca, ale także matki, która ma możliwość zorganizowania dla dziecka czasu w żłobku. Dzisiaj rynek pracy jest rynkiem pracownika. Pozyskanie pracownika wcale nie jest takie łatwe.