Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PiS, Arkadiuszem Mularczykiem.

 

Senat przyjął ustawę o wyborach prezydenckich z 36 poprawkami. Jak teraz będzie? Wszystkie zostaną odrzucone przez Sejm, czy niektóre mają szansę na przyjęcie?

- Zobaczymy. Dziś jest posiedzenie. Trzeba przeanalizować poprawki. Mam nadzieję, że poprawki poprawią ustawę i wybory będą lepsze, łatwiejsze, bardziej transparentne. Doprowadzimy do tego, czego oczekujemy, do skutecznego wyboru prezydenta.

 

Jak część z nich pan ocenia? 10 dni na rejestrację i zbiórkę podpisów dla nowego kandydata. Dzięki temu nowe przepisy nie sprowadzą się – jak mówili przedstawiciele Zjednoczonej Prawicy – do Lex Trzaskowski.

- Faktycznie ta sytuacja, która ma miejsce, budzi zaniepokojenie. Opozycja próbuje przewlekać procedurę wyborczą. Zmieniono kandydata i widzimy, że PO próbowała to przeciągać, żeby poprawić sondaże. W części to się im udaje. Dzisiejsze sondaże pokazują wyrównaną walkę. Ta obstrukcja przyniosła efekt dla PO. Mam nadzieję, że wybory pokażą, że kandydatura Andrzeja Dudy jest niepodważalna.

 

Co z poprawką mówiącą o tym, że o głosowaniu wyłącznie korespondencyjnym, ze względu na sytuację epidemiologiczną, decyduje nie Minister Zdrowia, ale PKW?

- Musimy to przeanalizować. Minister Zdrowia ma pełnię wiedzy na temat pandemii, ognisk, ma informacje ze szpitali. Zobaczymy, jakie będzie stanowisko rządu. Rząd ma instrumentarium i wiedzę o pandemii, gdzie jest najgorzej, gdzie najlepiej. Rząd powinien decydować, gdzie wybory będą ograniczone w pewnym stopniu.

 

Jeszcze jedna poprawka. Pakiet wyborczy przyjęty za pokwitowaniem. Nie jest to sensowne rozwiązanie?

- Każde rozwiązanie wymaga analizy, jak to będzie wyglądało. Na pewno głosowanie korespondencyjne będzie niezbędne w wielu sytuacjach. W DPS, w miejscach ognisk, trzeba umożliwić takie głosowanie obywatelom. W wielu miejscach nie ma problemu z ilością osób zarażonych. W tych regionach rygory powinny być luźniejsze. W Małopolsce są powiaty z małą liczbą zarażeń, ale są też ogniska. Tam środki ostrożności powinny być wysokie.

 

Senat nie wykorzystał ustawowych 30 dni na procedowanie ustawy o wyborach prezydenckich. To oznacza, że wybory 28 czerwca to już pewna data? Będzie może jakieś zaskoczenie?

- Mam nadzieję, że nie. To chyba ostatnia z możliwych dat. Kadencja prezydenta wygaśnie niebawem. Nie może być tak, że wybory by się odbyły po tym czasie. Termin jest właściwy. Kandydaci zbiorą podpisy, przeprowadzą kampanię. Ona trwa i tak. Programy i kandydaci są znani. Przedłużanie kampanii to liczenie opozycji, że poprawią swoje sondaże.

 

Docierają do nas informacje, że być może w środę marszałek Witek ogłosi datę wyborów. Może to pan potwierdzić?

- Dzisiaj musimy przeprocedować ustawę. Ona musi być. Wtedy ruszy kalendarz, będzie decyzja pani Marszałek. Zakładam, że w konsultacji z rządem i władzami partii to się stanie.

 

Senatorowie Lewicy i Koalicji Polskiej podnoszą w poprawce jeszcze jedną wątpliwość. Jest pan pewny, że nie będzie próby podważenia wyniku wyborów z tego powodu, że nie odbyły się one w konstytucyjnym terminie?

- To absurd. Musimy pamiętać o sytuacji w kwietniu, maju. Nie było chętnych do komisji. Nie było możliwości przeprowadzenia wyborów. Ktoś, kto by to kwestionował, robiłby to z powodu obstrukcji politycznej. To miałoby wywołać bałagan. Sytuacja była jasna. Nie było warunków do przeprowadzenia wyborów. PO protestowała co do terminu 10 maja. Różne formacje będą szukały instrumentów politycznych, żeby podważać decyzje parlamentu i Marszałka Sejmu, ale trzeba patrzeć ze zdrowym rozsądkiem.

 

Takie podważanie mogłoby prowadzić do poważnego kryzysu państwa.

- Tak. Oprócz tych różnych obstrukcji parlamentarnych jest też zdrowy rozsądek. Społeczeństwo wie jak wyglądała sytuacja w kwietniu i maju. Dopiero teraz mogą być bezpieczne wybory. Pandemia jest, każdego dnia są setki zarażonych. Ta sprawa jest i będzie się tliła w Polsce i na świecie.

 

W pana ocenie potrzebny jest restart kampanii prezydenta Andrzeja Dudy? Mówił pan, że walka będzie wyrównana.

- Na to wskazują ostatnie sondaże. Mam do nich jednak dystans. Są trendy. Trzaskowski późno wszedł, sondaże ma niezłe. Przed nami miesiąc kampanii. To rozstrzygnie o wyniku. Na pewno każdy kandydat wchodzący do gry ma bonus świeżości. Patrzmy na trendy tygodniowe, miesięczne. One pokażą poparcie.

 

Czyli nie będzie nowego otwarcia kampanii?

- Kampania Andrzeja Dudy jest bardzo dobra. Jego prezydentura się broni. Aktywność w kraju, na świecie, programy społeczne, gospodarcze, wizy, współpraca z USA. To się broni. Inny wybór to destrukcja dla polskiego życia społecznego i politycznego.

 

Pytam o restart kampanii, bo była dyskusja o tym, że być może nowym elementem kampanii Andrzeja Dudy będzie bon turystyczny, o którym słyszymy od kilku tygodni. Branża turystyczna w Małopolsce i na Sądecczyźnie poradzi sobie bez takiego bonu?

- To świetny pomysł. Branża turystyczna została najbardziej dotknięta pandemią. Wielu z nas będzie odpoczywało w Polsce. To by była dobra zachęta dla wielu rodzin, żeby spędzić wakacje w Polsce, w Małopolsce. Nasz region żyje z turystyki. Są hotele, restauracje. Ten program przysłuży się odtworzeniu tkanki turystycznej w naszym regionie.

 

W jakiej wersji ten bon? Początkowo wicepremier Emilewicz mówiła, że bon dla osób zarabiających poniżej 5200 złotych brutto. Teraz słyszymy o osobach zarabiających do 4000.

- To musi rząd przeanalizować. Sprawa jest poważna. Musi być analiza ekonomiczna. Liczę na zdrowy rozsądek. Trzeba pomóc branży, trzeba wesprzeć rodziny. Trzeba znaleźć kwotę, która zachęci ludzi do odpoczywania w Polsce.

 

Biorąc pod uwagę sytuację w branży turystycznej w Małopolsce, potrzebne jest wsparcie sektorowe dla całej branży? Pytany o to wiceminister przedsiębiorczości mówił, że rząd raczej takiego rozwiązania nie przewiduje.

- Do naszych przedsiębiorców popłynęły wielkie środki. Nie różnicuję na branże. Zachęt i form wsparcia było wiele. Były pożyczki, dotacje, zwolnienia z ZUS. Samorządy też działały. Nie trzeba tworzyć szczególnego programu dla branży turystycznej. Wsłuchamy się jednak w głosy przedsiębiorców. Rozmawiając z nimi, widzimy, że pomoc była w wielu miejscach bardzo przydatna.