Zapis rozmowy Sławomira Wrony z posłem PiS, Arkadiuszem Mularczykiem.
Pana zdaniem możliwy jest kompromis ws. mediów publicznych w Polsce? Wydaje się, że bez porozumienia między koalicją rządzącą a obozem prezydenckim opracowanie nowego ładu medialnego nie jest możliwe. Apelują o konstruktywne rozmowy w te sprawie między premierem i prezydentem prezesi 17 spółek regionalnych Polskiego Radia, postawionych w stan likwidacji. Jest szansa, żeby porozmawiać i sprawę uporządkować?
- Na początek najlepsze życzenia zdrowia i pomyślności w nowym roku. Przed nami wielkie wyzwania. To, co się wydarzyło na koniec roku, budzi niepokój. Tweetem ministerstwo kultury poinformowało o postawieniu w stan likwidacji 17 rozgłośni Polskiego Radia, w tym Radia Kraków. To niespotykana formuła komunikowania z ludźmi. Od lat słuchamy Radia Kraków. Tweetem ktoś likwiduje Radio Kraków i inne rozgłośnie radiowe. To bez precedensu.
To rok 2023. Jest 2024 rok. Coś trzeba zrobić. Jest ścieżka, która daje szansę ustalenia, jak zbudować nowy porządek na rynku mediów publicznych?
- Chciałbym, żeby tak było. Działania wobec polskich mediów nie mają jednak precedensu i podstawy prawnej.
Jest propozycja Zjednoczonej Prawicy? Słyszał pan o planie w Pałacu Prezydenckim?
- Inicjatywę tu ma rząd: premier Tusk i minister Sienkiewicz. Oni na podstawie uchwał wchodzą do mediów, w niejasny sposób likwidują rozgłośnie radiowe. To pytanie do posłów, którzy rządzą.
Od 2016 roku porządek medialny reguluje ustawa autorstwa PiS. Są zarzuty dotyczące jej konstytucyjności. Nie jest tak, że mamy jasną sytuację prawną i teraz pojawiły się wątpliwości.
- Mamy jednak określony stan prawny. Dopóki ustawa nie jest skierowana do Trybunału Konstytucyjnego i TK nie stwierdzi niekonstytucyjności, ustawa jest obowiązującym prawem. Tu wbrew prawu podjęto decyzję o charakterze likwidacyjnym. To pytania do posłów PO, PSL i SLD. Czemu tak działają? Co zamierzają? Ten apel prezesów 17 rozgłośni jest słuszny. Koalicja rządząca dziś powinna uzgodnić z prezydentem formułę reformy i zmiany ustaw ws. mediów. W przeciwnym wypadku prezydent może to wetować. To pole do dialogu. Dziś większość idzie jednak na twardo.
Zaskoczyły pana informacje o wysokości zarobków dziennikarzy TVP? Poseł Joński ujawnił ustalenia swojej kontroli poselskiej. Wynika z niej, że czołowi dziennikarze TVP zarabiali rocznie blisko 1,5 miliona złotych.
- To ogromne zarobki. Ta informacja nie może jednak przysłonić przejęcia mediów przez KO.
Nie jest to argument, żeby szukać nowych rozwiązań i porozumienia?
- Tak. Powinno być porozumienie. W mediach publicznych pracuje około 6000 osób. Tam jest masa ludzi niezwiązanych z polityką. Dziś te osoby są w stanie niepewności. Ktoś wszedł do mediów publicznych bez podstawy prawnej, wypowiadają umowy pracownicze. Tak się nie działa. Toczy się śledztwo w prokuraturze o przestępstwo urzędnicze i wyrządzenie wielkiej szkody majątkowej mediom publicznym. Zainicjowaliśmy kontrolę PIP. Ktoś za to odpowie. Skutkiem są jednak wielkie straty dla ludzi, naszych rodaków, znajomych. To pracownicy mediów publicznych.
Jak odbiera pan słowa Jana Pietrzaka, który w rozmowie z Telewizją Republika powiedział: „mamy baraki dla imigrantów w Auschwitz, Majdanku, Treblince i Stutthofie”. Dodał, że tam będziemy umieszczać imigrantów w barakach zbudowanych przez Niemców.
- To niepotrzebne słowa. One dają podstawę do ataku na Telewizję Republika. Prokurator generalny zażądał wszczęcia śledztwa ws. wypowiedzi publicysty i satyryka. W 2015 roku w Niemczech imigrantów kierowano do obozów koncentracyjnych. Oni tam byli.
Widziałem, że w jednym z miast planowany był taki krok, ale nie znalazłem potwierdzenia, że do tego doszło.
- Wczoraj ten temat był komentowany. Było wiele informacji, że w kilku przypadkach Niemcy planowali, rozważali, delegowali migrantów do dawnych obozów koncentracyjnych.
Sama wypowiedź?
- Wypowiedź niepotrzebna. Ona służy atakowi na Telewizję Republika. Jest śledztwo, zaraz będzie być może cofnięcie koncesji. Tej władzy przeszkadza każde niezależne medium, które ma inny pogląd niż Donald Tusk.
Jaka powinna być właściwa reakcja? Środowiska żydowskie w Polsce są poruszone.
- To burze w szklance wody. Za dwa dni tego nie będzie. Wielu naszych rodaków przelogowało się z mediów publicznych na Telewizję Republika. Jest wielki wzrost oglądalności. Oni teraz to wszystko będą śledzić, żeby atakować Republikę.
Przed nami maraton wyborczy. Najpierw wybory samorządowe, w czerwcu do Europarlamentu. Jeszcze w połowie 2023 roku w środowisku Zjednoczonej Prawicy było słychać, że wybory europejskie mogą zmienić układ sił w Brukseli. Zyskać miał obóz, w którym jest PiS. Wynik wyborów parlamentarnych w Polsce zmienia to nastawienie?
- Widzimy zmiany cywilizacyjne w naszym kraju. Są zmiany pokoleniowe. Wchodzi grupa nowych wyborców, zmienia się układ sił w Polsce i Europie. W tym roku są wybory samorządowe, europejskie. Też są wybory w USA. Będzie to miało wielki wpływ. To, co się dzieje w USA, Europie, ma wielki wpływ na to, co się dzieje w Polsce.
PiS nadal wierzy, że te wybory mogą mu dać większy wpływ na wydarzenia w Brukseli?
- Będziemy walczyć. Na nas głosowało niemal 8 milionów Plaków. Powalczymy o dobry wynik. W Europie dochodzą do głosu ugrupowania konserwatywne. To powoduje szansę na zmianę formacji rządzących, które decydują o funduszach w UE.
Co będzie sukcesem, co porażką PiS w wyborach samorządowych w Małopolsce?
- Przygotowujemy się do wyborów. Zależy nam na utrzymaniu władzy w Sejmiku. Chcemy walczyć o zmianę w Nowym Sączu. Po 5 latach katastrofalnych rządów pana Handzla powinna być zmiana.
Iwona Mularczyk będzie kandydatem PiS?
- To decyzje władz PiS. Iwona Mularczyk jest potencjalnym kandydatem.
Nieoficjalnie słyszałem o dwóch rozważanych kandydatach. Jest w tym gronie Iwona Mularczyk?
- Nie ma decyzji. Zdecydują władze PiS w Krakowie i Warszawie.
Co może się wydarzyć ws starań Polski o reparacje wojenne od Niemiec? Premier Tusk odwołał członków rad kilku instytutów, pan w mediach społecznościowych napisał, że „owoce naszej pracy nie zostaną zaprzepaszczone”. To znaczy?
- Powstał raport o stratach wojennych. On był kolportowany w Polsce i na świecie. Mimo że nie będzie woli dochodzenia reparacji od Niemiec, ten temat nie zginie. Wierzę w to. To polska racja stanu, która będzie realizowana, bez znaczenia kto będzie rządził.
Dziś to jednak raczej publicystyka, nie są to rzeczywiste działania. Zmiany stanowiska niemieckiego rządu nie widać.
- Były takie głosy ze strony niemieckich polityków. Niemcy chcą zamilczeć temat. Temat jest niewygodny. Oni milczą. Taka była ich polityka. Nasze działania w USA, ONZ dokuczały Niemcom. Byliśmy blisko. Zmiana władzy powoduje, że temat będzie cichy, ale on nie zniknie.