Zapis rozmowy Jacka Bańki z Arkadiuszem Boroniem, wiceszefem małopolskiego ZNP.
Państwo pozazdrościli górnikom i lekarzom? Sporo można ugrać przed wyborami?
- Myślę, że nie chodzi o zazdrość. Ostatnia podwyżka u nas miała miejsce w 2012 roku. Chcielibyśmy, żeby była indeksowana nasza płaca. A jest za co. My mówimy o rzekomych przywilejach nauczycielskich, ale chciałbym powiedzieć dlaczego nam się to należy. Mamy 2 najlepszy system edukacyjny na świecie, nasi uczniowie są w czołówce. To nastąpiło w ostatnich 10 latach. Mamy argumenty.
Nie powiedział pan o maturzystach, bo tam jest gorzej.
- Trudno, żebym ganił środowisko. Przytaczam argumenty za tym, że nie jest źle. My mówimy o rozpoczęciu rozmów płacowych od roku 2016. Nie przystawiamy rządowi pistoletu strajkowego do głowy. Mówimy, że podwyżka byłaby wyrównaniem inflacji z lat 2012-2016. To nie są wygórowane żądania.
To są żądania, które sprawią, że średnia będzie średnią krajową?
- Tak byśmy chcieli. Rozwiejmy mity odnośnie zarobków nauczycieli. Średnia zarobków nauczycieli to 3661 złotych. Najczęściej się przytacza wynagrodzenie nauczycieli dyplomowanych, to tak jakby mówiło się, że w Radiu Kraków wszyscy zarabiają 10 tysięcy, mówiąc o wypłacie kierownictwa. Płaca zasadnicza nauczyciela dyplomowanego to 3109 złotych. Skończmy z mitami o 5000 złotych. To się liczy ze średnią i odprawami. To skomplikowane.
Jak napisał jeden z publicystów w Rzeczpospolitej: „Ok, więcej pieniędzy dla nauczycieli, ale w zamian likwidacja karty nauczyciela”. Co pan na to?
- Ja powiem tak. Karta nauczyciela jest dyżurnym straszakiem. Jak kiedyś będzie koniec świata to wszyscy powiedzą, że to przez kartę nauczyciela. W Polsce karta funkcjonuje od czasów Komisji Edukacji Narodowej. Polska była pierwszym krajem, który wprowadził ministerstwo oświaty, gdzie państwo wzięło odpowiedzialność za pensje nauczycieli i jakość nauczania.
To nie jest dokument, który pozwala przeżyć tym najsłabszym?
- Nie. Absolutnie nie. O tym się mówi, ale powtarza się błędne przekonania. Karta to gwarant jakości nauczania i niezależności nauczyciela. Co można było zrobić nauczycielowi w stanie wojennym na karcie? Jak był niepokorny to można go było przenieść, ale nie zwolnić. Dzisiaj są sytuacje, gdzie nauczyciel niepokorny też jest chroniony. Jak będzie na kodeksie to mu podziękujemy.
Karta chroni również tego słabszego nauczyciela, który ma słabsze wyniki.
- Zgadza się. Trudno wypracować system idealny. Jesteśmy gotowi do rozmów o zmianach w karcie.
Co powinno się znaleźć w nowej ustawie oświatowej?
- Trzeba by ją uporządkować. Finansowanie oświaty, nadzór pedagogiczny, struktura szkolnictwa, organy prowadzące szkoły i przedszkola. Przede wszystkim moim zdaniem, system finansowania oświaty w Polsce jest chory Szkoły niepubliczne dostają co najmniej 75% subwencji i biorą czesne. To nierównomierność podmiotu. Szkoła publiczna bierze swoje i nic więcej. Nakłady państwa, moim zdaniem to jest źródło problemu. To tylko 2,5% PKB. To najmniej w Europie.
Są próby radzenia sobie z tą sytuacją. Wspomina pan Iwanowice.
- Tak. Mamy sytuację niepokojącą w gminie Iwanowice. Tam zrodził się pomysł likwidacji wszystkich szkół prowadzonych przez samorządy i obiecuje się, że tam powstaną szkoły prowadzone przez stowarzyszenia lub osoby fizyczne. Rozumiem intencję finansowa, ale to otwarcie puszki pandory. Jak tam się da to można wszędzie. Wtedy oświata nie jest prowadzona przez samorząd, ale przez osoby fizyczne i stowarzyszenia. System się sypie.
Może władze Iwanowic chcą pokazać, że da się tak zrestrukturyzować szkoły, że subwencja oświatowa wystarczy?
- Tak, ale kosztem jakości nauczania.
Tego nie wiemy.
- Możemy przypuszczać. Spotkał pan kogoś kto jest dobrym fachowcem a pracuje za małe pieniądze? Prędzej czy później rodzice zaczną płacić. Będą osoby, które będą płacić na stowarzyszenia. Chodzi o coś innego. Rozumiem intencje. Chcemy, żeby było jak najtaniej, ale po to jest taki system, żeby ta szkoła na wsi miała prawo do dobrze opłaconego nauczyciela. Nauczyciele mogą zostać, o ile przyjmie ich nowy organ. Oni nie mają gwarancji, że od 1 września ktoś ich zatrudni. Jest niepokój.
Może uczeń na tym skorzysta?
- Jak?
Nie wiem. Zadaje pytanie.
- Ja też nie wiem. Nie widzę takich argumentów. Jak część nauczycieli odejdzie lub ktoś zatrudni stażystów to jest to ogromny eksperyment, naszym zdaniem niezgodny z prawem.
To może się już zdarzyć w przyszłym tygodniu.
- Wynika, że 28 stycznia będzie sesja rady gminy, gdzie mają zapaść uchwały intencyjne. Apeluję do radnych, żeby przemyśleli czy warto burzyć to co budowano tam od 200 lat. Tamtejsza szkoła niedługo będzie miała 190 lat istnienia.