W 1970 roku w Muzeum Historycznym miasta Krakowa odbyła się wystawa prezentująca fryzury Antoine’a. To była kolekcja własnoręcznie wykonanych 120 peruk oraz kostiumów i dokumentacji, w której zapisał swoje refleksje na temat fryzjerstwa. Co stało się z tą kolekcją? Czy prawda jest to, ze zaginęła i zupełnie nie wiadomo, czy została rozproszona, sprzedana, zagubiona czy zniszczona?
 
Z Martą Orzeszyną, znawczynią literatury i kultury francuskiej, która przez 10 lat mieszkała w Paryżu, autorką książki o Antoinie Cierplikowskim w audycji "Przed hejnałem" rozmawia Anna Piekarczyk.


Wallis Simpson, Josephine Baker’ Greta Garbo, Eleonor Roosevelt – to tylko niektóre z jego klientek. W kolejce po fryzurę „na chłopczycę” czekały najbogatsze i najbardziej wpływowe kobiety Paryża i Hollywood. Napisała Pani w książce, że pora wydobyć z zapomnienia Antoine'a Cierplikowskiego. Czy Francuzi bardziej pamiętają chłopaka z Sieradza niż Polacy?

Dokonania fryzjerskie Antoine'a są wciąż żywe wśród fryzjerów francuskich, bardziej niż u nas, w Polsce. Nie wszyscy we Francji wiedzą, że on był Polakiem, ale niektórzy dobrze go pamiętają. Moja sąsiadka we Francji była klientką Antoine'a przez dziesiątki lat. Czesał ją i jej mamę aż do swojego powrotu do Polski. Ta Pani opowiadała mi jeszcze swoje wspomnienie z dzieciństwa.  Widywała Antoine'a ze swojego balkonu przechadzającego się ze swoim chartem rosyjskim ufarbowanym na niebiesko i on sam także był ufarbowany na niebiesko. W ten sposób testował różne farby i płukanki do włosów. Ludzie byli tak zaintrygowani, że tłumnie wylegli na ulicę, aby go zobaczyć, To wspomnienie tak mnie zaintrygowało, że zaczęłam szukać śladów tego ekscentyka w Paryżu. Poszłam w miejsce, gdzie mieścił się jego zakład, i choć w dalszym ciągu funkcjonuje tam fryzjer, to o Cierplikowskim nie pamiętają.

Czy udało się Pani zebrać więcej takich wspomnień?

To były może dwie relacje naocznych  świadków. Napisała także do mnie Pani, której mama była pracownicą Antoine'a i ona pamiętała z dzieciństwa, jak przychodziła do zakładu. Od niej dużo dowiedziałam się o metodach pracy, o kulturze panującej w zakładzie, także o tym, że gdy odchodził już ten cały przedwojenny świat, to Chanel - pomimo tego, że nie przepadała za Antoine'm - przychodziła do jego zakładu, żeby posiedzieć i porozmawiać.

Skąd brało się to uwielbienie i przywiązanie do Antoine'a?

On naprawdę potrafił działać cuda. Przyprowadzono do niego najbrzydsze panny na wydaniu, najbrzydsze kobiety i podobno z każdej z nich potrafił wydobyć piękno. Moje relacje z fryzjerami są dość trudne i stąd wiem, jak trudno jest znaleźć kogoś, kto wysłucha, zrozumie, a jednocześnie ma na tyle talentu i wizji, że potrafi pokierować kobietą. Antoine potrafił spojrzeć, udawać, że rozumie i się zgadza, a potem zrobić po swojemu i to tak, że kobieta była zachwycona. W dodatku jeszcze jej wmówił, że takie było jej życzenie. 

Czy czesał także mężczyzn?

Tak, czesał, choć nie zachowało się wiele zdjęć z tych dokonań. Robił zwłaszcza peruki do wielu spektakli baletowych i teatralnych. Czesał także mężczyzn na bale kostiumowe w Paryżu.

Pisze Pani, że jest to biografia intymna. W czym to się przejawia? Czy w relacjach z matką, z żoną, z mężczyznami?

Zajęłam się także jego relacjami i przyjaźniami z mężczyznami, których było dużo i które cenił dużo bardziej, niż relacje z kobietami. Bardzo trudna była pod koniec życia jego relacja z żoną, Żyli w separacji i pani Cierplikowska, która była współautorką tego sukcesu, umierała w samotności w Paryżu, gdy tymczasem on mieszkał już w Siedlcach. Nie udał się nawet na jej pogrzeb. Byłam wstrząśnięta, że to małżeństwo, które trwało ponad 50 lat i które się wspierało przez całe życie, dało sobie tyle zrozumienia i uczucia, tak bardzo się rozeszło i nie potrafiło do siebie powrócić. 

Co było najważniejszym jego osiągnięciem?

Z pewnością to, że jako pierwszy obciął kobiecie włosy na krótko. Co prawda moda na krótkie włosy istniała we Francji po Rewolucji Francuskiej, kiedy panie stylizowały się na ofiary gilotyny, ale to on pierwszy odważył się obciąć włosy kobiecie. Zrobił to, by odmłodzić 43-letnią aktorkę, która była po ciężkiej chorobie, a  miała zagrać rolę nastolatki. To był rok 1909. Recenzje teatralne z tego spektaklu były entuzjastyczne, ale to nie pociągnęło jeszcze zmiany mody. To dokonało się podczas I wojny światowej.

Ten jego salon fryzjerski to był także salon kosmetyczny, obszar relaksu, rozmowy. To spora zmiana.

Do tej pory kobiety były czesane przez pokojówki, fryzjer przychodził do domu i to od wielkiego dzwonu, aby uczesać kobietę na wyjątkową okazję. Początkowo Antoine także chodził do domu klientek, ale ponieważ było ich tak dużo i męczyło go bieganie po Paryżu, postanowił otworzyć zakład fryzjerski. Trzeba pamiętać, że czynność czesania włosów uważano za bardzo intymną, odpowiednią dla zacisza swojego pokoju. Antoine pokazał, że to jest zwykła czynność higieniczna, którą trzeba wykonywać w przyjaznej atmosferze, wśród przyjaciółek, w miłej atmosferze, przy filiżance kawy. To była wizja współczesnych salonów piękności.