Zapis rozmowy Jolanty Drużyńskiej z Anną Zadziorko, szefową Miejskiej Galerii Sztuki w Zakopanem.

4 czerwca wybory. Jak je zapamiętałaś, jakie one były? Uczestniczyłaś w wyborach? To był ważny dzień?

- Uczestniczyłam. Oczekiwaliśmy wyników, byliśmy podekscytowani. Ja wtedy byłam rok po ślubie i żyłam w trochę innej rzeczywistości. Nie zmienia to faktu, że to było ważne wydarzenie. Miałam przekonanie, że to się uda, że wygra opozycja.

Jakich zmian oczekiwałaś? Dziś wszyscy mówią, że myśleli, iż ustrój się zmieni.

- Tak przyszłościowo nie myślałam. To było przekonanie o tym, że Polska będzie miała inny kształt, że będzie inaczej i nie wrócimy do wydarzeń ze stanu wojennego. To, że nastąpiła zmiana ustrojowa to był bonus. Wiedziałam, że trzeba wziąć udział i wierzyłam, że będą to demokratyczne, inne wybory.

Które z tych oczekiwań, które miałaś idąc do wyborów się spełniły? Co było z drugiej strony największym rozczarowaniem po 1989 roku?

- Spełniło się to, że były to wolne wybory. To była ogromna satysfakcja. Ona zdominowała inne osądy tego czasu. Rozczarowanie jest z naszego społeczeństwa, że utraciliśmy moc wspólnego działania. To jednak było niemożliwe. Ciężar, który na nas spoczywał był nie do udźwignięcia.

Twój sukces i porażka w III RP?

- Dużym sukcesem było to, że po niszowych studiach, historii sztuki, udało mi się znaleźć pracę. Po krótkim epizodzie z biurem pracy, własną firmą, zaczęłam pracę dziennikarską. Pracowałam długo jako dziennikarz w Tygodniku Podhalańskim, ale także w Gazecie Krakowskiej i Dzienniku Polskim. Jak jest teraz mowa o 25-leciu to sobie uświadomiłam, że nasz czas historyczny z mężem biegnie równo z tym 25-leciem. To duży sukces. Razem pracowaliśmy, razem tworzyliśmy. To było fantastyczne. Pracowaliśmy z wieloma wspaniałymi ludźmi, to były super czasy. Z tym się wiąże także nasza porażka. Z Tygodnikiem Podhalańskim się rozstaliśmy bo nie zgadzaliśmy się z linią redakcyjną, którą zaczął uskuteczniać nowy redaktor naczelny. On chciał gazety dostępnej dla niewymagającego czytelnika. Rozstaliśmy się z gazetą. Witek działa na własną rękę a ja wylądowałam jak kot na czterech łapach w Miejskiej Galerii Sztuki. To sukces, mogę pracować w wyuczonym zawodzie. Mogę realizować pomysły, które mi kiedyś świtały.

Jak układa się wasze życie materialne w porównaniu do życia sprzed 1989 roku? To trudno porównać, ale czy III RP pod względem materialnym jest sukcesem?

- Nie do końca, ale z mojej własnej winy. To moja porażka, że nie mogłam się odnaleźć w ekonomicznej rzeczywistości. To trudne. Patrząc na moich rówieśników, którzy sobie dobrze poradzili to mi się to nie udało. Zostałam cały czas na biernym podejściu, czyli na etatach. Pozbawiłam się własnej inicjatywy.

Jak patrzymy na to 25-lecie i myślimy o symbolach to kto lub co takim symbolem mógłby być?

- Tadeusz Mazowiecki jako postać. A instytucją są samorządy. Sama idea samorządności była obca przed 1989 rokiem. Może ta idea nie jest doskonale rozwinięta, ale jest samorządowa i demokratyczna. Na skalę zakopiańską to będzie TOPR. Ta instytucja się wyodrębniła po 1989 roku z GOPR-u. Nikt nie wiedział dlaczego i po co. To było kilka osób, które uwierzyło, że należy kontynuować idee i wartości TOPR-u, oddzielić od GOPR-u i zarazić młodych ludzi tymi ideami. To było trudne, ale warte działania. Tam są teraz wspaniali ludzie, którzy potrafili pokazać, że warto ich finansować, że potrafią ratować ludzi i kontynuować niedzisiejsze wartości, które zostały zapisane 100 lat temu. Ta instytucja pokazuje, że można połączyć tradycję ze współczesnością i nie stracić na tym finansowo.


Patronat Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego

 


Partner Główny: