Zapis rozmowy Marcina Golca z posłanką PiS, Anną Pieczarką.
Pani obecność na wielu piknikach PiS jest zauważalna. Nie tylko region tarnowski, ale w różnych zakątkach kraju pani jest. Z czego to wynika?
- Tak jest. Miałam przyjemność wziąć udział w prawie wszystkich piknikach PiS. Nie byłam na tym pierwszym w Pułtusku. Było ich 5. Jeden był w Woli Rzędzińskiej. Potem na wszystkie pikniki jeździliśmy z rzecznikiem Rafałem Bochenkiem. To przesłanie pozytywne. Wspólnie z Rafałem jeździmy po województwach, opowiadamy, co się tam dzieje, co jest na pikniku. Mimo że czasem media te wypowiedzi przekłamują, jest pozytywna atmosfera, dużo ludzi. Widać to w transmisjach. Jest wiele Kół Gospodyń Wiejskich. Te panie żyją tym, potrawy są bardzo regionalne. Mam porównanie, że nieco inaczej smakują potrawy w Małopolsce, inaczej w Wielkopolsce. Przedwczoraj na Lubelszczyźnie dowiedziałam się, że tam górą są placki drożdżowe z cebulą i makiem. Podróże kształcą. Jako Zjednoczona Prawica chcemy pokazać jedność z pozytywnym przesłaniem. Słucha pan na pewno przemówień pana prezesa. One są realne, ale i prawdziwe. One wskazują na sytuację w kraju. Jest dziwna, negatywna narracja opozycji. Czasem się zastanawiam, czy opozycja bierze odpowiedzialność za to, co mówi. Niedzielne przesłanie prezesa, w którym on realnie, ale w pozytywny sposób… Zauważył starsze panie i poprosił o krzesła dla nich. Prezes w wystąpieniu wskazał na to, co może nas czekać po wygranych wyborach przez opozycję. Mam nadzieję, że nie będzie to miało miejsca.
Tych, którzy mają dzieci, od 1 stycznia czeka 800+. To już pewne?
- Tak. To świetna wiadomość zapowiedziana na dużej konwencji PiS. W ślad za tym poszły ustawy, konsultacje społeczne. W Sejmie to procedowaliśmy. Jak kto głosował, wskazywać nie muszę. Polacy są świadomi. Potem podpis prezydenta i możemy świętować. Ustawa 800+ wchodzi w życie. Będą świadczenia wypłacane od stycznia. Cieszę się, że to dla wszystkich rodzin, wszystkich dzieci. My nie dzielimy. Dzieci są różne. Rozmawiam z różnymi mamami. Niektóre mają dobrą sytuację i mówią, że te pieniądze odkładają dzieciom na studia w przyszłości.
Prezydent Tarnowa na Facebooku nie raz podkreślał, że Tarnów jest po macoszemu traktowany przez rząd. Nie było pieniędzy na dofinansowanie zabytków. Teraz też mówił, że niewiele pieniędzy trafi do Tarnowa z rozdania drogowego.
- Tak. Też to czytałam. Pan prezydent przestał być w moich oczach samorządowcem. Stał się politykiem. Jest jednak prezydentem Tarnowa, to demokratyczny wybór. Szanuję to. Jednak prezydent często składa wnioski zaporowe, potem robi konferencję i mówi, że nie uzyskał tych dofinansowań. Przykładem są zabytki.
Kwestia była taka, że regulamin przewidywał maksymalne dofinansowanie. Miasto złożyło to w maksymalnym stopniu.
- Regulamin musi być napisany, ale posłowie po to są w terenie… Ja przez 4 lata swojej pracy w charakterze posła, rozmawiam tysiące razy z samorządowcami. To, co im przekazuję, uzgadniam w ministerstwach. Przy zabytkach było tak samo. Matematyka była prosta. Jej się oszukać nie dało. Chwała rządowi, że przeznaczył 3,5 miliarda na zabytki. To pierwszy program w historii dedykowany też w większej mierze obiektom sakralnym. Wiemy od samorządów, że wójt, burmistrz i prezydent nie mógł formalnie przekazać środków na odnowę kościoła czy kapliczki, żeby to było zgodne z prawem. Stąd ten program. Jak podzieliliśmy kwotę, na jeden samorząd wyszło około miliona złotych. Tego nie da się dokładnie zapisać w programie. Teraz jak pan prezydent napisał 10 zaporowych wniosków w kwocie 3,5 miliona złotych każdy, daje to 35 milionów. Jakby prezydent dostał to dofinansowanie, żaden samorząd tarnowski, dąbrowski by nie otrzymał dofinansowania.
Otrzyma w przyszłości?
- Właśnie. Jestem po rozmowie merytorycznej z proboszczem naszej pięknej katedry. Poinformowałam księdza proboszcza, po rozmowie w ministerstwie, jak należy złożyć wniosek. On może być na kwotę blisko 3,5 miliona złotych, ale musi mieć pozytywną opinię księdza biskupa Andrzeja Jeża. Wczoraj miałam okazję zamienić zdanie z wiceprezydentem Kwiatkowskim. Widzę dobrą wolę. Krótko powiedziałam, jak należy uczynić, żeby wniosek był pozytywnie rozpatrzony. Widzę wolę wiceprezydenta i proboszcza. Mam nadzieję, że dofinansowanie uda się uzyskać. Na pewno jest 100% mojej pozytywnej rekomendacji.
Jest pozytywna opinia ministerstwa edukacji ws. kierunku medycznego na Akademii Tarnowskiej. Ponoć czekamy tylko na podpis ministra. On jest?
- Tak. Dwa tygodnie temu mieliśmy konferencję. Ten wniosek musi uzyskać pozytywną opinię ministerstwa zdrowia. Ona jest. W niedzielę rozmawiałam z ministrem Czarnkiem. Jesteśmy umówieni na 16 sierpnia przy okazji dwudniowego posiedzenia Sejmu. W obecności ministra, pani rektor Akademii i parlamentarzystów Ziemi Tarnowskiej, umowa zostanie podpisana. To formalność. O szczegóły trzeba pytać panią rektor. Czy ten kierunek zostanie uruchomiony jeszcze w tym roku? Z tego co mówiła pani rektor, bardziej patrzy na termin w przyszłym roku, żeby wszystko dobrze zafunkcjonowało.
Jeszcze drużyna siatkarek z Tarnowa. Na dużym zakręcie znalazły się między sezonami. Deklarowała pani wsparcie. Udało się załatwić pieniądze, „Żyrafy” wystartują. To pewne w 100%?
- Z naszymi siatkarkami i kibicami jestem związana od kilku lat. Koszulka jest. Jeszcze jak byłam radną Sejmiku, zawsze byłam w pozytywnym kontakcie z radnym Górnikiewiczem, który swoje serce poświęcił dla tej dyscypliny. Bardzo przekonałam się, gdy podziało się negatywnie. Nie było informacji, że siatkarki będą ponownie zarejestrowane. Były zmiany personalne. Prezes Adam Kokoszka musiał zrezygnować. Jak zobaczyłam natłok emocji na swoim Facebooku, dotarło do mnie, jak ważne to jest dla kibiców. Jesteśmy w ciągłym kontakcie z panem prezesem, radnym Górnikiewiczem. Staramy się, żeby siatkówka była. Nie bierzemy pod uwagę, że jej nie będzie.
Tego sponsora można już wymienić? Plotek jest masa.
- Poczekajmy. On jednak będzie.