Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką PiS, Anną Paluch.
Głośno pani protestuje przeciwko przyjętej przez Sejm ustawie krajobrazowej. Tak się pani podoba ta reklamoza w Zakopanem?
- Nie w tym rzecz. Ochrona krajobrazu to ładny szyld. Za tym stoi regulacja rynku reklamy zewnętrznej. Strona społeczna głośno o tym mówi. Ja, jako poseł, o tym wiem.
Broni pani branży reklamowej a nie ładu i porządku w gminach?
- Zawsze broniłam ładu przestrzennego. Jeszcze jako radna gminy Krościenko, namówiłam radnych do takiej uchwały o zasadach ochrony krajobrazu. Natomiast należy odróżnić szyld i PR rządu od rzeczywistych regulacji, jakie ta ustawa zawiera. Konkrety: ta ustawa obliguje samorządy do uchwalania audytów krajobrazowych. Środowisko zawodowe mówi, że konwencja krajobrazowa jest niepełna. Najważniejszy przepis, czyli zmiana artykułu, który mówi, że może być ustalana lokalizacja obiektu budowlanego w drodze decyzji o warunkach zabudowy. O ile plan zagospodarowania przestrzennego jest poprzedzony ekspertyzami różnych branż i konsultacjami społecznymi, o tyle decyzja o warunkach zabudowy to proteza prawna. Ten przepis zostaje.
Przełóżmy to na ludzki język. Jest polityka planistyczna gmin. W nowej ustawie województwo dostaje takie narzędzie, że jak gmina się zgodzi na budowę „gargameli” to województwo może powiedzieć – nie.
- Owszem. Jest prostsza metoda do ustalenia ładu przestrzennego to wyłączenie decyzji o warunkach zabudowy. W ubiegłorocznym raporcie NIK było, żeby skończyło się obowiązywanie tej protezy. Projekt prezydencki zawierał przepis wyłączający warunki zabudowy, ale ten przepis zniknął. Czyli najprostsza droga prawna zniknęła. Zostały takie przepisy, które wprowadzają w pas drogowy reklamy. Są nowe punkty, które mówią, że w pasie drogowym będą mogły być reklamy.
To wszystko jest skomplikowane jak ktoś nie zna tej terminologii. Nowe narzędzia dostają gminy, które mogą decydować jakie reklamy mogą się tam znajdować. To wzorem krakowskiego parku kulturowego. Gminy będą też mogły podbierać dodatkowe opłaty od reklamy zewnętrznej.
- O to chodzi. Kasa misiu, kasa.
Jeśli branża korzysta z przestrzeni miejskiej, na którą wszyscy się składamy, to naturalne jest to, że gmina może pobierać opłaty.
- W oczywisty sposób gmina będzie pobierała opłaty. Po 8 latach zrzucania zadań, gminy z radością przyjmą nowe źródło dochodu. Ten przepis, że gmina ustala zasady co do reklam, jest podstawą, żeby nałożyć opłaty. Każdy oferent powierzchni reklamowej będzie musiał zapłacić. W takiej sytuacji on będzie mógł przerzucić koszt na klientów. Stawki maksymalne to 21 złotych za metr kwadratowy. To około 200 złotych miesięcznie za bilbord.
Społecznie bardziej odpowiedzialne jest to, żeby przedsiębiorca więcej zapłacił. Reklama korzysta z tego co wypracuje miasto. Uważam, że zasadna jest ta opłata.
- Przedstawiciel kancelarii prezydenta zaklinał się podczas prezentacji tego projektu, że ten przepis doprowadzi do zniknięcia reklam. Teraz nie był taki optymistyczny. Zobaczymy jak przepisy zadziałają. Możemy się spodziewać, że to uderzy w przedsiębiorców. Każdy kto chce reklamować swoją działalność, nie płaci za szyld. Jednak wielu przedsiębiorców w jednym miejscu ma sklep a gdzie indziej ma produkcje. Tam, gdzie ma produkcję, nie będzie mógł wywiesić reklamy o sklepie. Za to będzie musiał zapłacić gminie.
Ale będzie mógł wywiesić szyld tam, gdzie ma sklep.
- Tak, ale to obciążenie przedsiębiorców. To ostatnia enklawa, która tworzy miejsca pracy. W budżetówce bez znajomości w PO nie można dostać miejsca pracy. Ostatnie konkurencyjne miejsca pracy są zagrożone.
Boi się pani strefy euro?
- Nie tyle się boje, co uważam, że dopóki poziom życia w Polsce i UE się nie wyrówna, to nie mamy po co tam wchodzić. Wszędzie euro doprowadziło do wzrostu kosztów utrzymania o 20%. Nasze społeczeństwo jest zbyt biedne.
To jest taka manipulacja. Potrzebna jest zmiana konstytucji, Polska musi spełniać warunki finansowe a do tego złotówka musi być w tym 2-letnim wężu walutowym z euro. Mówienie o 2016 roku to bzdury.
- Premier Tusk w 2008 roku mówił, że w 2011 roku wejdziemy. Potem mu wyjaśnili i się poprawił. To było pustosłowie. Wszelkie dywagacje o zmianach konstytucji są realne. Wiele zmian było metodą siłową przeprowadzane. To nie jest dla koalicji bariera.
Referendum w tej sprawie?
- Niekoniecznie. Najważniejsze jest, żeby oceniać z rozsądkiem.