Co Panią zatrzymało w Krakowie?
- Chyba tak jestem skonstruowana. Gdy patrzę na koty, które mam, to ja chyba też jestem kotem. One się przywiązują do miejsca i do osoby. Oczywiście jak się jest młodą aktorką, robi tzw. karierę i gra w różnych filmach, to ciągnie do Warszawy czy na Zachód. Mogłam wyjechać, ale ja sobie tego nie wyobrażałam. Tutaj jest coś takiego, że z jednej strony Kraków to dziwne miasto i to się rozumie jak się w nim mieszka ponad 70 lat. On ma taką magię, te wszystkie zabytki są czymś stałym i jak jest mi źle, to jadę na Rynek, idę na Wawel, mam tam takie magiczne miejsce i wiem, że sobie dam radę. Kraków daje siły jak się w nim mieszka. Urodziłam się bardzo trudnych czasach w roku 1951. Nie było luksusów, pieniędzy i niczego w sklepach przez długi czas, ale dzięki temu nauczyłam się cieszyć wszystkim. Dla mnie najważniejsze było to, że jestem w mieście, w którym mam przyjaciół, rodzinę i gdzie potem weszłam w świat artystów. Przecież nie ma lepszego miasta dla młodej aktorki, która wchodzi na ulicę i spotyka Szymborską, znam wszystkich z Piwnicy, oni nauczyli mnie wolności i radości. Zabytki z jednej strony są magią i rzeczywiście dają siłę w samotności, natomiast ludzie tak naprawdę nauczyli mnie kochać i czuć.
- Kiedyś aktorzy pełnili funkcję, jakiej teraz już nie pełnią. Byliśmy takimi kapłanami i pełniliśmy funkcję, które nam się w ogóle nie należała. Przenosiliśmy jakąś prawdę, światełka przez mroczne czasy komuny. Miałam szczęście, że pracowałam z naprawdę wybitnymi reżyserami – Swinarskim, Wajdą, Jarockim, Grzegorzewskim. Są to największe nazwiska. Oni przeprowadzali mnie przez te wszystkie lata, pokolenia i uczyli wszystkiego, a przede wszystkim kochać ten zawód. Lidia Zamkow nauczyła mnie tego, że to jest najważniejszy zawód na świecie. Nie da się o nim opowiedzieć ludziom, którzy go nie uprawiają i ile to się za niego płaci. Uczy on najpiękniejszych cech – pokory, cierpliwości, a przede wszystkim współpracy z drugim człowiekiem. Jest to praca zbiorowa, sam nie dasz rady nic. Uczy naprawdę sumienności niezwykłej pracowitości, punktualności, aktor się nie spóźnia, zawsze jestem pół godziny wcześniej. Studentów uczę radości, ponieważ jest to zawód, w którym nawet jak płaczesz, to jest najcudowniejszy, ponieważ to ty grasz i coś przekazujesz ludziom. Każdy aktor z prawdziwego zdarzenia jak wchodzi na scenę, zawsze chce być najlepszy na świecie. Nigdy w życiu nie wyszłam na scenę i powiedziałam, że gram byle jak, bo jestem zmęczona.
(cała rozmowa do posłuchania)