Zapis rozmowy Jacka Bańki z Anną Czech, dyrektorką wojewódzkiego szpitala imienia świętego Łukasza w Tarnowie.

Ile zielonych kart wystawił pani szpital?

- Nasz szpital wystawił niewiele ponad 100. Jak wszystkie szpitale mamy problemy z wdrażaniem tej biurokracji. Z leczeniem nie ma problemu. My sami wcześniej udrożniliśmy ścieżkę dla pacjentów. Dla tych ze ścieżką onkologiczną były odpowiednie pieczątki i to szło korzystnie. Pakiet onkologiczny nic nie usprawnił. Dla szpitala jest trudniej. Są problemy i pytania, są wątpliwości kto może kartę założyć. Przygotowywaliśmy się do tego, ale to nie działa.

 

Co z pacjentami? Minęło mniej więcej 5 tygodni od wejścia pakietu w życie. Na pełną diagnostykę pacjenci mają mieć 9 tygodni. Co dzieje się z nimi teraz? Jak wygląda diagnostyka?

- Pacjenci są przyjmowani tak jak byli. W naszym szpitalu jest pełna diagnostyka, poza PET-em. My ponosimy koszty, bo to nie idzie z tego pakietu. My ponosimy koszty jako szpital i robimy diagnostykę. Staraliśmy się tych terminów dotrzymywać. Pacjenci na tym nie tracą. Traci szpital. Najlepszym dowodem jest to, że co parę dni są zwoływane spotkania w różnych szpitalach, żeby się naradzić co kto wie. Nie ma odpowiedzi na pytania ze strony ministerstwa. NFZ też nie odpowiedział na pytania. Jest duży problem, ale reklamy biegną, że pacjent będzie w ramach pakietu szybciej leczony. Na razie jest więcej problemów. Mamy już nadwykonania a w onkologii mamy niewykonania. Jeszcze możemy mieć za to problemy finansowe.

 

Jak to pani ocenia? Przed wprowadzeniem pakietu w życie była dyskusja, że lekarze pierwszego kontaktu będą zbyt pochopnie będą zakładać zieloną kartę.

- Na razie nie są chętni, bo to nie jest łatwe, żeby założyć kartę. Powinien być okres wdrożenia tego. Nie może być tak, że od 1 stycznia wszystko niby działa a nijak się to ma do rzeczywistości. Ważna jest czujność onkologiczna. Lekarz pierwszego kontaktu musi się w to włączyć i powinien inicjować sprawy. Jak wszyscy będziemy czujni to jest szansa na szybkie wyleczenie.

 

Nie najlepiej ocenia pani pakiet. Co jest do poprawki?

- Cała administracja. Do poprawki jest to, żebyśmy uzyskali odpowiedzi na pytania lekarzy, szpitala i NFZ. Musimy mieć odpowiedzi. Nie jest tak, że ludzie nie są chętni. Nam chodzi o pacjentów, ale musimy znać odpowiedzi na pytania. NFZ nas potem rozlicza a brak odpowiedzi blokuje działania.

 

Czyli niejasne zapisy, niejasne procedury?

- Niejasna sytuacja.

 

Słychać głosy, ze część lekarzy by wypowiedziała pakiet. Spotkała się pani z takimi dyskusjami w Małopolsce?

- Słyszałem. Nawet wczoraj ktoś o tym mówił. Trzeba działać roztropnie. Liczy się pacjent. Za dużo zamieszania powoduje, że ludzie się stresują. Jak w to weszliśmy to trzeba iść dalej. To będzie korzystne dla pacjentów. Są centra onkologii na północy, gdzie to jest przyjazne dla pacjenta. Nam też się to już udaje, ale jak całe założenie pakietu będzie wdrożone to będzie to korzystne. To na razie PR. Dla pacjenta jest lepiej, ale to zostało na nas zrzucone.

 

Pakiet należy wypowiedzieć?

- Na razie nie. Czekamy na wyjaśnienia. Chcemy przebudowy kilku punktów. Jak NFZ będzie miał sztywną postawę i będą problemy finansowe to tak. Zakładam jednak, że NFZ postara się to zanalizować i znaleźć rozwiązanie.