Zapis rozmowy Jacka Bańki z wiceministrem sportu i turystyki, Andrzejem Gutem-Mostowym
Jakie mogą być skutki wprowadzenia kontroli na granicach polsko-niemieckiej i polsko-słowackiej? Wypychanie nielegalnych migrantów z powrotem do Polski przez stronę niemiecką i na Słowację przez stronę polską, biorąc pod uwagę skalę napływu nielegalnych imigrantów ostatnich latach do Niemiec?
Przede wszystkim liczymy na zahamowanie tego bardzo niekorzystnego trendu z ostatnich dwóch miesięcy, napływu wielkiej ilości migrantów przez naszą południową granicę. Według statystyk w sierpniu i we wrześniu było ich ponad 400, przez pierwsze półrocze to było kilkanaście czy kilkadziesiąt osób. Dlatego w ostatnich dwóch miesiącach nastąpił wręcz lawinowy wzrost tych imigrantów podróżujących ze Słowacji, co jest bardzo zastanawiające. Są to w 90% uchodźcy z Syrii jeżeli skojarzymy to, że przecież w Syrii jest reżim, który można powiedzieć, jest kontrolowany przez naszego wschodniego sąsiada, czyli Rosję, to wtedy rzeczywiście musimy się tej sprawie bardzo przyglądnąć. W moim przekonaniu te działania doprowadzą do tego, że po prostu zatrzymamy tę niekontrolowaną falę uchodźców zwłaszcza z Syrii.
Jeśli na granicy polsko-niemieckiej pojawią się te pushbacki, a w ciągu miesiąca do Niemiec napłynie około 10 000 to, co się z nimi stanie?
Mam nadzieję, że nasza granica z Niemcami będzie bardziej monitorowana. Ważniejsze jest dla nas niewpuszczanie tych niekontrolowanych uchodźców do Polski, czyli pilnowanie naszych granic i zgodnie z czasową praktyką czy uchodźcy są zwracani do tego kraju, z którego przybyli bezpośrednio. Dlatego myślę, że mimo wszystko to jest w tej chwili dla nas najważniejsze, abyśmy w granice Polski nie wpuszczali niekontrolowanej fali imigrantów.
Panie ministrze to początek końca strefy Schengen, jaką znamy?
To chyba jest zbyt wcześnie na takie analizy, natomiast nie ulega wątpliwości, że kryzys imigracyjny to jest chyba coś, co zostanie z nami na wiele lat. Europa jest takim regionem, w którym duża część świata Afryki czy Azji chciałaby zamieszkać. Ogólnie są to przyczyny oczywiście ekonomiczne, ale ta imigracja wiąże się także z istotną destabilizacją tych państw, w których następuje przybycie imigrantów. W interesie Europy fundamentalnym jest pilnowanie swojej tożsamości i taka polityka emigracyjna, która jest kreowana przez państwa członkowskie, a nie jakiekolwiek przymusowe relokacje.
Z pana perspektywy jako wiceszefa resortu sportu i turystyki przywracanie kontroli na granicach będzie miało wpływ jakikolwiek na wielkość ruchu turystycznego?
Zdecydowanie uważam, że nie gdyż turyści, którzy podróżują bądź to organizowanych grupach muszą mieć stosowne dokumenty, wszystkie wcześniej spełnione formalności to chyba może tylko czasami troszkę skomplikować i wydłużyć czas organizacji danej imprezy czy pobytu wycieczkowego, natomiast nie spowoduje to jakiejś istotnej zmiany jeżeli chodzi o ruch turystyczny.
Dziś w Zakopanem usłyszymy, że Polska będzie aplikować o igrzyska olimpijskie w 2036 rok?
Tak rzeczywiście w Zakopanem podczas kongresu o godzinie 11:00 będziemy gościć pana prezydenta Andrzeja Dudę i pana premiera Mateusza Morawieckiego. Zgodnie z też wcześniejszymi nieoficjalnymi doniesieniami może być ogłaszana bardzo ważna rzecz dla polskiego sportu i dla Polski jako narodu to, że powinniśmy aplikować do największych imprez sportowych świata. Myślę, że te pogłoski mogą być prawdziwe. Oczekujmy na godzinę 11:00 czy około południa na bardzo ważne wiadomości dla nas jako dla Polaków.
A czy z doświadczeń związanych z organizacją Euro 2012 i igrzysk europejskich możemy już wyciągać wnioski, że bylibyśmy gotowi na tego typu imprezę?
Zdecydowanie tak, ale mamy jeszcze dużo czasu, zapewne kilkanaście lat. Polska przez te kilka czy kilkanaście lat dokonała istotnej, fundamentalnej przemiany jeżeli chodzi o infrastrukturę komunikacyjną, sieć autostrad, dróg, jeżeli chodzi o stan infrastruktury sportowej. Wydaje się, że też ta bardzo ważna rola sportu i kultury fizycznej, którą przykłada ten rząd. Zwiększaliśmy budżet z półtora miliarda na ponad trzech miliardów i widać to w wielu programach sportowych. To wszystko pokazuje, że sport można traktować jako pewien ważny element budowania siły społeczeństwa siły i moralnej, ale także siły fizycznej. W zdrowym ciele zdrowy to oczywiście jest powszechnie znane hasło albo w obecnych czasach zwłaszcza w czasach po covidowych. Tak bardzo cenimy sobie zdrowie i wszystko razem się łączy, i dlatego to jest zadanie rządu, aby stwarzać warunki i motywować do jak największej aktywności fizycznej.
Musimy powiedzieć wprost, że do takich imprez zawsze trzeba dopłacać.
Oczywiście, że tak tylko trzeba się zastanowić, dlaczego tak wiele krajów aplikuję o różne imprezy sportowe. Wielka afera, że Katar wydał jakieś wielkie miliardy i starał się, by budować swoje przyjazne klimaty w wielu różnych instytucjach światowych, po co to Katar robił? Widocznie te środki to inwestycje, wizerunek, rozpoznawalność. Budowanie pewnej siły i jeżeli już to traktujemy w kategoriach czy to się opłaca, czy to nie, gdyby się nie opłacało, to zapewne nikt by nie aplikował.
15 października nie tylko wybierzemy nowy parlament, lecz także odpowiemy na cztery pytania referendalne czy o organizację igrzysk olimpijskich też powinniśmy zapytać w ogólnokrajowym referendum?
Myślę, że to nie jest temat, który nadaje się na referendum. Mogę powiedzieć, że Polacy jeżeli chodzi o gremium, na pewno popierają różne rodzaje imprez sportowych. Miałem przyjemność kilkanaście lat temu kiedy był projekt zimowych igrzysk, ja akurat jako członek komisji i sportu zgłaszałem na forum polskiego Sejmu rezolucję popierającą samą ideę organizowania tych igrzysk zimowych. Z tego co pamiętam, tylko pięciu posłów z całego parlamentu było przeciw. Wszystkie siły polityczne absolutnie popierały samą ideę organizowania takich wydarzeń. Polacy chcieliby mieć taką imprezę i na pewno taką imprezę poprą.
Pamiętam, jak zakończyło się to krakowskie referendum.
Tak, ale to już były następne oczywiście działania. Wiele miesięcy później w parlamencie w głosowaniu tylko kilka głosów było wątpiących, a tak to cały parlament, wszystkie siły polityczne zdecydowanie popierały samą ideę organizowania igrzysk. Wiemy, że to będzie za kilkanaście lat i też całkowicie może być inna konfiguracja polityczna, ale dobro nasze, wspólne, cel jest nakreślony i wszyscy w tym kierunku mają bardzo przychylne spojrzenie.
Na Europejskim Kongresie Sportu i Turystyki zostaną także zaprezentowane wyniki badań turystycznych w Małopolsce za ten ostatni sezon, co już można powiedzieć?
Można powiedzieć, że w skali Polski widzimy, że turystyka wróciła już do poziomu sprzed pandemicznych sezonów 2019 roku. Jeżeli chodzi o turystykę zagraniczną przyjazną to mamy bardzo dynamiczny wzrost z wielu krajów świata z krajów sąsiednich — Słowacja, Czechy, Litwa, Łotwa — są to wzrosty 40, 50, a nawet 100%. Także z Ameryki turyści zaczęli wracać. Małopolska jest absolutnie tutaj liderem. Te wzrosty są znacznie większe przekraczające 100% i co jest ważne, że przede wszystkim do Krakowa wrócili turyści zagraniczni. Kraków według moich takich bardzo pobieżnych analiz najdłużej przywracał swoje poziomy turystyczne dotychczasowe przedpandemiczne, a przecież jest to stolica regionu, pewien nasz najbardziej wartościowy szyld, ale też bogactwo zabytków kultury dorobku naszego państwa. To jest bardzo wartościowe z punktu widzenia wizyty turystów zagranicznych, którzy mogą się z tym z tym zapoznać.
Ale mówi pan, że najdłużej przywracał ten stan sprzed pandemii, dlaczego?
Tak, pamiętam pewne analizy z ubiegłego sezonu letniego i większość dużych, historycznych już miało zadowalającą ilość turystów. W Krakowie jeszcze oczekiwaliśmy. Trudno zdefiniować, jakie były przyczyny tej sytuacji. W tym roku największe wzrosty jeżeli chodzi o turystów zagranicznych, ma Kraków i Lublin. Trudno ocenić, jakie były tego przyczyny.
Lista sądecka w skali całego kraju jest chyba najmocniejsza lista Prawa i Sprawiedliwości, ale czy nie jest pan rozczarowany tym swoim ósmym miejscem?
Jestem dumny, że mogłem być jednym z kandydatów na tak najmocniejszej liście w Polsce. Miejsce oczywiście nie decyduje ostatecznym wyniku wyborów. Będą głosować wyborcy, mieszkańcy danego okręgu. Absolutnie nie jestem rozczarowany. Może gdzieś tam bardzo z tyłu głowy każdy z kandydatów chciałby mieć pewnie lepsze miejsce, ale wydaje się, że wielu kandydatów może oczekiwać jakichś lepszych miejsc. W takiej działalności publicznej, w polityce wszyscy mamy świadomość, że pracujemy na jeden wspólny cel, aby wygrać wybory, aby lista osiągnęła jak najlepszy wynik i wtedy jakieś osobiste względy zdecydowanie muszą iść na drugą części planu.