Zapis rozmowy Przemysława Bolechowskiego z wiceministrem sportu i turystyki, Andrzejem Gutem-Mostowym.
Znamy listę PiS z okręgu podhalańsko-sądeckiego. Trzech ministrów, wicemarszałek, wiceprzewodniczący Sejmiku. To silna lista. Nie dojdzie do kanibalizmu politycznego?
- To nie jest negatywne, ale pozytywne. Jest dobra lista. Wiele osób w naszym okręgu się przebija na wyższe stanowiska. To atut naszego okręgu. Liczymy, że nasz wynik będzie lepszy niż 4 lata temu. Na 10 mandatów mieliśmy wtedy 8. Liczymy na 9 mandatów w naszym okręgu teraz.
W weekend premier Beata Szydło była na Podhalu, posłanka Anna Paluch mówiła o 9 mandatach. To realny wynik? Mówi się, że zamieszać może Konfederacja.
- Tak. Każda partia będzie promowała swoich kandydatów. Liczymy, że 9 mandatów jest do osiągnięcia. Ostatnio kilkudziesięciu głosów do tego zabrakło. Teraz jest wielka mobilizacja, żeby był dziewiąty mandat.
Pan jest na 8 miejscu na liście. To rozczarowanie?
- To lepiej niż 4 lata temu. Wtedy miałem 9 miejsce i szósty wynik na liście. Jestem teraz wyżej. Mam nadzieję na lepszy wynik, czyli co najmniej piąty wynik na liście.
Zaskoczeniem była lista PO. Jagna Marczułajtis-Walczak, która dostała się do Sejmu z Podhala, tym razem startuje z Krakowa.
- Tak. To decyzje innych środowisk. Nie chcę komentować, nie mam czasu na interesowanie się tym. To inne środowiska. Nie mam zdania.
Jesteśmy po wakacjach. Czas na podsumowania. To był dobry sezon dla branży turystycznej? W Małopolsce opinie są raczej pozytywne.
- Tak. Statystyki pokazują, że rok należy uznać za dobry. Dokładne analizy będą niedługo. Czekamy na dane z GUS. Wstępne dane mówią, że ten rok będzie podobny do rekordowego 2019 roku. Jest wielki wzrost turystyki zagranicznej w kraju. 40-50% turystów więcej jest ze Słowacji, Węgier, Litwy, Łotwy, aż o 100% więcej Czechów. Otwarliśmy biuro Polskiej Organizacji Turystycznej w czerwcu. Działalność operacyjną od zimy prowadzili tam nasi przedstawiciele. Przyczyny wzrostu zainteresowań Czechów to konkurencyjność cenowa. Polska jest tańsza. Czesi mówią, że infrastruktura komunikacyjna jest u nas lepsza. Można na miejsce pobytu dojechać szybciej. Bałtyk cieszy się powodzeniem w Czechach. Do tego ocieplenie naszego wizerunku po pomocy Ukrainie. Wiele osób chce poznać ludzi, którzy są tak pomocni. Te czynniki są podkreślane. Czwarty czynnik to bezpieczeństwo. Turyści z Bliskiego Wschodu napływają do Małopolski i podkreślają, że ważne jest dla nich bezpieczeństwo. W Zakopanem widać takie rodziny spacerujące po zmroku po mieście. To byłoby nie do pomyślenia w niektórych krajach zachodnich.
Nie jest tak, że dobry wynik turystów zagranicznych przykrył nieco gorszy wynik rodzimych turystów? Nie ma bonu turystycznego, który wiele dał w ubiegłym roku. Spotykam się z opiniami, że zagraniczni turyści uratowali sezon.
- Taka jest prawda. Polacy masowo wyjeżdżają poza granicę. Po pandemii nie było takiej możliwości. Ten odłożony pobyt się teraz pojawił. W niektórych biurach o 40-50% jest wzrost ilości turystów wyjeżdżających poza granice. To decyzje Polaków. W dużym stopniu brak turystyki krajowej, który jest niewielki... Statystyki GUS za pierwsze półrocze mówią, że 2-3% ta liczba noclegów była mniejsza. Turyści z Polski jeżdżą po kraju, ale jest duży wzrost turystyki wyjazdowej. Jeśli chodzi o bon, w przyszłej kadencji będziemy chcieli znaleźć dodatkowy instrument do zachęty do podróżowania po kraju. Bon był nadzwyczajnym środkiem na czas zamknięcia. Teraz nie ma takiej sytuacji. Turystyka nie jest w kryzysie. Pewne mechanizmy na styku pracodawca-pracobiorca ze wsparciem państwa, byłyby ważne, żeby zachęcić Polaków do podróżowania po kraju. Dobry wynik turystyki krajowej jest tłumaczony tym, że Polacy podróżowali w pandemii po Polsce i zobaczyli, że mamy wiele atrakcji i możliwości spędzania czasu. Dodatkowo jest to bliżej. Teraz jest taki trend, że wyjeżdżamy częściej, ale na krótsze pobyty, na przedłużone weekendy. To przyszłość polskiej turystyki.
Cechą charakterystyczną jest też to, że nie było żadnej upadłości biura turystycznego. Trzeba było co prawda turystów ewakuować. Biura podróży dały radę.
- Tak. W czasie pandemii w Europie średnio kilkadziesiąt biur podroży ogłaszało upadłość. Pobyty turystyczne były odwoływane. Polski system zabezpieczeń to jedyne takie rozwiązania w Europie. Dzięki temu mamy zabezpieczone podróżowanie turystów. Biura podróży są bezpieczne. Muszą tak zabezpieczyć wyjazdy, żeby nie było złych sytuacji, nawet w sytuacji upadku biura, wybuchu wulkanu i tak dalej.
W pewnym momencie pojawił się projekt tak zwanej opłaty turystycznej. To miało być 1 euro od osoby. Ten projekt został dostawiony, czy prace trwają?
- To projekt, który jest ważny i potrzebny. On został odstawiony. Przez prawie dwa lata był Covid. Potem przyszła wojna. Gdy mamy stabilność życia gospodarczego, wprowadzenie opłaty pobytowej około 1-2 euro, byłoby zasadne. Ta opłata by była przypisana do faktu pobytu w miejscu noclegowym. Trafiałoby to do samorządów na turystykę, na rzeczy związane z turystyką. Samorządy mogłyby tak finansować lokalne organizacje turystyczne.
W mediach w wakacje zawsze pojawiają się paragony grozy. Jak jednak pytam branżę hotelarską, oni twierdzą, że wzrostu cen w całości nie przełożyli na wzrost kosztów noclegów. Wskazują, że nad morzem jest znacznie drożej. Inflacja i kryzys gospodarczy przełożyły się na wzrost cen, czy branża doszła do wniosku, że jak przerzucą wszystko na turystów, to oni nie przyjadą?
- Ceny w usługach turystycznych to indywidualna sprawa. Obiektywna jest średnia. Pokażemy paragon z jednego obiektu – nie ma obiektywnej analizy. Ceny są adekwatne do popytu i podaży. Jak turystów nie ma, ceny spadają. Paragony grozy są tylko w sezonie turystycznym. To fanaberia danego gestora obiektu. On myśli, że ktoś do niego przyjdzie. Do analiz trzeba brać średnie ceny.
Z tym nie było źle?
- Nie. Wzrost cen nastąpił oczywiście, ale wielu turystów z zagranicy podkreślało, że Polska jest tańsza dla Słowaków, Czechów, Niemców. U nas był wzrost cen, ale w innych krajach był jeszcze większy wzrost. Strefa euro ma średnio ceny o wiele większe. To ratuje polską gospodarkę i polską turystykę. Możemy kształtować ceny, jak pokazują dane gospodarcze. Atrakcyjność cenowa polskiej turystyki to duży motor rozwoju.