Rozmowa Jacka Bańki z Andrzejem Gutem-Mostowym sekretarzem stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki, współzałożycielem stowarzyszenia OdNowa Rzeczypospolitej Polskiej
Panie ministrze, w jaki sposób nowe obostrzenia związane z koronawirusem, m.in. ograniczenie do 30% zajętych miejsc w restauracjach, chyba że restaurator będzie sprawdzał certyfikaty, czy wgląd pracodawcy w testy pracowników, wpłyną na branżę HoReCa, czyli tę hotelowo-restauracyjną?
Na pewno nowe ograniczenia będą zdecydowanym dużym utrudnieniem w pracy, natomiast zważmy na to, że porównując nasze ograniczenia do innych krajów europejskich, zwłaszcza do krajów sąsiednich z południa, gdzie w niektórych krajach mamy nawet pełny lockdown, nasze obostrzenia są zdecydowanie bardziej liberalne. Do niedawna byliśmy jednym z nielicznych krajów europejskich, gdzie nie było takowych obostrzeń. Dlatego oczywiście są głosy krytyczne w branży, ale są też głosy rozsądku, które mówią, że te obostrzenia są konieczne do tego, żeby jednak ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa, a po drugie jednak w pewien sposób wymusić proces szczepienia tych osób, które się jeszcze zastanawiają, warte są poniesienia tych trudów, aby ten cel osiągnąć. Przypomnijmy, branża hotelarsko-gastronomiczna będzie działała tylko z tymi dodatkowymi obostrzeniami, które na pewno będą, ale najważniejsze, że jednak będzie działała w okresie sezonu zimowego.
Restauracje będą mogły udostępniać 30% miejsc, do limitów nie będą się wliczać szczepieni. Jak to będzie sprawdzał właściciel restauracji? Jak będzie weryfikował te certyfikaty, ich autentyczność, o ile oczywiście dostanie, a słyszymy, że dostanie, do tego podstawę prawną?
To są przepisy, które dopiero wczoraj ujrzały światło dzienne, dlatego zobaczymy, jakie będą przepisy wykonawcze, a także interpretacje ze strony Ministerstwa Rozwoju, które ustala wszystkie te procedury dotyczące obostrzeń i wprowadza je w życie. Ministerstwo Rozwoju przeprowadza także konsultacje. Myślę, że w najbliższych dniach zobaczymy przepisy wykonawcze do tychże obostrzeń. Na pewno pewien obowiązek czy wola przedsiębiorcy do weryfikacji czy do sprawdzania certyfikatów będzie konieczna, ale przypomnijmy, że w wielu krajach europejskich to już od wakacji funkcjonuje. Wiele osób, które wyjeżdżają do Włoch czy do innych krajów, mówi, że dobrze że nie weszło do restauracji czy hotelu, jeżeli ktoś nie okazał paszportu covidowego. Dlatego do nas nie przyszło jako obowiązek bezwzględny, bo przypomnijmy 30 proc. może być osób, które nie mają takowych paszportów, natomiast pozostałe osoby będą musiały je okazać.
Takie były też rekomendacje samorządowców i branży z Podhala w ubiegłym roku, żeby wpuszczać, kiedy nastąpi lockdown, osoby zaszczepione czy też osoby przetestowane. Kiedy pracodawca dostanie taką możliwość weryfikacji bezpłatnych testów antygenowych pracowników i czy to np. na Podhalu nie okaże się martwym przepisem, bo takie testy ważne są 24 godziny, w związku z tym trzeba będzie testować codziennie?
Jeszcze raz podkreślam, poczekajmy na przepisy wykonawcze. Na pewno nikt nie będzie miał zamiaru stwarzać przepisów, które będą martwe lub niefunkcjonalne. Jeżeli chcemy wspólnie z przedsiębiorcami doprowadzić do tego, aby przede wszystkim lokale były bezpieczne, czyli klient przychodzi do lokalu, wie, że większość osób w tym lokalu jest zaszczepionych, czyli ma możliwość weryfikacji tego przedsiębiorstwa. Na pewno te przepisy będą w ten sposób funkcjonowały, aby zapewnić większe bezpieczeństwo, większy komfort dla osób przebywających w lokalach gastronomicznych.
A jakie uwagi płyną do tych pomysłów ze strony podhalańskiej branży turystycznej?
To prowadzi Ministerstwo Rozwoju i dlatego zważając na to, że dopiero wczoraj się te przepisy ukazały, to myślę, że dopiero do końca tego tygodnia będziemy mieć pewien przegląd tych przepisów wykonawczych i interpretację przepisów.
To zostawmy nowe zasady związane z koronawirusem. To wszystko od 15 grudnia, więc czasu zbyt dużo nie ma na wszystkie ustawy. Ile Kraków dostanie na Igrzyska Europejskie? Początkowo miało być ponad półtora miliarda, potem pół miliarda, teraz jest 160 mln i nie ma zapisów co do konkretnych inwestycji.
Nie jestem uprawniony do mówienia o tych rozmowach także wewnętrznych pomiędzy Miastem Kraków a Ministerstwem Sportu i Turystyki, w jaki sposób ma wyglądać finansowanie. Te rozmowy się jeszcze toczą. Przypomnijmy, zapisy ustawy mówią, że minister sportu i turystyki, minister infrastruktury mogą stworzyć programy, które będą przeznaczały środki dla tych samorządów, które będą realizowały inwestycje związane z Igrzyskami Europejskimi 2023. Rozmawiałem wczoraj z ministrem Kamilem Bortniczukiem. Z tego, co wiem, to rozmowy i pewne decyzje zapewne w najbliższych dniach ujrzą światło dzienne. Co do konkretnych kwot to absolutnie tutaj nie jestem upoważniony do rozmawiania na temat tego. Mam sygnały, także od przedstawicieli miasta Krakowa, że te igrzyska na pewno wpłyną w sposób istotny na finansowanie wielu nowych inwestycji i sportowych, i infrastrukturalnych. Dlatego wszelkie głosy, które mówią, że to będą igrzyska na koszt samorządu, na koszt krakowian, są jak najbardziej nieuzasadnione. Wręcz przeciwnie, te igrzyska będą okazją do tego, aby wiele inwestycji, które czekały wiele lat na realizację, dostały środki z budżetu państwa na realizację. Dlatego jest to wielki impuls rozwojowy, wielka szansa dla Krakowa i Małopolski, aby pozyskać wiele milionów na dodatkowe inwestycje.
Reprezentuje pan sektor sportu i turystyki. W takim razie jakich inwestycji sportowych Kraków może być pewny?
Na pewno tory kajakowe przy ulicy Kolnej, na pewno stadion Wisły. Z tego, co wiem, to są dwie inwestycje na AWF-ie, czyli przebudowa i rozbudowa hali gier, ale także wymiana nawierzchni na bieżni stadionu lekkoatletycznego. Także inwestycje w Tarnowie: przede wszystkim przebudowa obiektu TOSiR. W Krynicy remont hali lodowej. Chcę powiedzieć na antenie Radia Kraków o pewnej nowej istotnej okoliczności. Otóż w piątek razem z ministrem Kamilem Bortniczukiem przyjeżdżamy do Krakowa, do Małopolski na zaproszenie pana marszałka i uzgodnimy wszystkie szczegóły związane z powołaniem spółki do igrzysk. Także nie wykluczamy, jeżeli czas pozwoli, że zwizytujemy te wszystkie obiekty czy większość tych obiektów, które wymagają inwestycji. Dlatego w piątek przed południem razem z ministrem Bortniczukiem, z marszałkiem czy zapewne także z pozostałymi samorządami, które biorą udział w igrzyskach, będą rozmowy, które już będą sprawy omawiały, jeżeli chodzi o kształt tej spółki, ale także jeżeli chodzi o dokładne szczegóły związane z tymi inwestycjami.
To już jest pewne, że na tej liście nie będzie hali sportowej i basenu?
Ja otrzymałem takie informacje i te inwestycje, które wymieniłem, są na liście. Co do pozostałych zapewne w piątek jeszcze będziemy rozmawiać, czy są możliwości na poszerzenie tej listy.
Kilka dni temu wziął pan udział w Zgromadzeniu Ogólnym Światowej Organizacji Turystyki, gdzie mówił pan m.in. o zagrożeniu, jakie płynie ze strony reżimu Łukaszenki. W jaki sposób dotyka to czy też może to dotknąć sektor turystyki? Oczywiście nie licząc terenów granicznych.
Podczas tego kongresu były poruszane także sprawy związane z etyką w turystyce. Reżim białoruski wykorzystuje biura turystyczne, linie lotnicze, a także hotele, szeroko rozumianą branżę turystyczną do procederu ściągania emigrantów na Białoruś, a następnie stymulowania ich w kierunku granicy polskiej i Unii Europejskiej. Dla wizerunku branży turystycznej to na pewno nie jest proceder dobry i dlatego chcieliśmy zwrócić uwagę, żeby Komisja Etyki Światowej Organizacji Turystyki ten temat podniosła. Wspólnie z Ministerstwem Spraw Zagranicznych nasze stanowisko rozesłaliśmy do wszystkich krajów Światowej Organizacji Turystyki, a podczas tej debaty delegacja pod moim przewodnictwem odczytała ten list, który spotkał się z poparciem wielu krajów, a formalnie takie kraje jak Niemcy, Austria, Francja, Czechy, Słowacja, Litwa wyraziły poparcie dla naszego stanowiska, że nie można wykorzystywać branży turystycznej do tego typu działań.
Czy może to wpłynąć na podmioty związane z branżą turystyczną, które zajmują się transportem osób do Mińska?
Oczywiście, że tak. Przypomnijmy, że sankcje UE dotykają także linii lotniczych. Wiele hoteli czy biur podroży z Białorusi z niepokojem patrzy na to stanowisko. Gdyby się okazało, że ten proceder będzie trwał mogą być w przyszłości bardzo rygorystyczne wnioski Światowej Organizacji Turystycznej, gdy ktoś łamie zasady etyki. Są podstawy nawet do wkluczenia ze Światowej Organizacji Turystyki.