W sobotę ma dojść do połączenia PiS z Suwerenną Polską, choć nie wszyscy w PiS byli tym zachwyceni. Pan jest entuzjastą tego połączenia?

- Patrząc chłodno, uważam, że wszystkie ruchy integracyjne w Zjednoczonej Prawicy są korzystne. Różnice zdań teraz będą dyskutowane w ramach naszego obozu. Do tej pory wymykało się to na zewnątrz. Jestem ostrożnym optymistą, jeśli chodzi o ten proces. Różnice zdań są co do samego połączenia. Myślę, że ostatecznie każdy z nas potrafi docenić to, że jest to ruch integracyjny, czyli łączenie sił.

Mówi pan, że jest pan ostrożnym optymistą, ale pytam pana o to dlatego, że przecież był pan posłem Platformy Obywatelskiej, potem Porozumienia Jarosława Gowina, a teraz będzie pan w jednej partii z Patrykiem Jakim i Zbigniewem Ziobrą. Trudno uznać to za naturalną i typową polityczną drogę w drugiej dekadzie XXI wieku.

- Ja nie jestem członkiem PiS, ale Stowarzyszenia Odnowa. Mamy umowę koalicyjną z PiS. Jestem bezpartyjny. To, że kiedyś byłem w innych partiach… Wiele osób z PO przez kilkanaście lat pożegnało się z partią, zwłaszcza osoby o konserwatywnym światopoglądzie. Radykalny skręt w lewo i deklaracja Donalda Tuska, że osoby, które nie są lewicowe, nie będą na listach, spowodowało, że wiele osób się pożegnało z PO.

To połączenie i obecność ziobrystów na pokładzie oznacza odejście od poszukiwania elektoratu umiarkowanego środka?

- Jest to wzmocnienie organizacyjne. Szeroki obóz Zjednoczonej Prawicy będzie miał różne poglądy u siebie. To podstawowy plus tego ruchu.

Rozumiem, że ziobryści na pokładzie to także otwarcie się Prawa i Sprawiedliwości na środowiska jawnie antyunijne?

- W ramach Solidarnej Polski są osoby radykalnie krytykujące UE i decyzje dotyczące kwestii imigracyjnych i Zielonego Ładu. Są też osoby bardziej tolerancyjne. Różnica zdań się przyda.

Wczoraj krakowska Rada Miasta przyjęła rezolucję skierowaną do rządu w sprawie nowelizacji ustawy o podatkach. Chodzi o to, by Kraków mógł pobierać opłatę turystyczną. Pan te prace rozpoczął w poprzedniej kadencji. Dlaczego tego projektu nie udało się dokończyć? Co jest problemem w opłacie turystycznej?

- Opłata turystyczna teraz to fundamentalny element rozwoju polskiej turystyki. Ja jako wiceminister sportu i turystyki uważałem, że trzeba to wprowadzić w Polsce. To wymaga wielu konsultacji. Podatki pobierze samorząd. Jak to będzie dzielone, znaczone? Środki z opłaty muszą być przeznaczone na rozwój turystyki pośrednio i bezpośrednio. To zmiana ustawy o finansach publicznych. To musi być projekt rządowy z cyklem konsultacji, nie projekt poselski. To musi być dobre. Jestem zwolennikiem tego, żeby samorządy decydowały, czy pobierają opłatę, jak ją pobierają, czy będą strefy z niższymi i wyższymi opłatami? Opłata może być uzależniona od sezonu. To skomplikowany i ważny projekt. To wymaga długich prac. Opłata powinna być przeznaczona też na rozwój infrastruktury sportowej. Jak samorząd chce budować trasy rowerowe i może pozyskać środki zewnętrzne, ale nie ma środków w budżecie, bo edukacja, kultura i zdrowie są drogie, wtedy z opłaty turystycznej można będzie przeznaczyć środki na wkład własny. Czekamy z utęsknieniem w komisji sportu i turystyki na ten projekt, żebyśmy rozpoczęli wielomiesięczny cykl konsultacji z samorządami i fachowcami.

Jaki model wydaje się realny do przyjęcia? Taki, w którym całość będą inkasować samorządy, czy taki, w którym będą się dzielić z zyskiem, na przykład z Polską Organizacją Turystyczną?

- Właśnie tu jest ponoć duża różnica zdań. Nie wiem, jaki będzie projekt. Oby w komisji było nam dane wypracować takie rozwiązania, żeby opłatę szybko wprowadzić. Domagają się tego samorządy. Dla Krakowa to fundament. Zakopane, Sopot i wiele innych miejscowości chcą mieć środki na turystykę. Turystyka przeżywa boom na świecie. Ostatnie dane mówią, że turystyka w skali świata zbliża się do 10% PKB, jak chodzi o wydawanie środków. To wielki trend. Ludzie potrzebują wyjazdów, aktywności, sportu. Miejscowości obdarzone atrakcjami turystycznymi muszą wzbogacać ofertę.

Z kolei radni pana Zakopanego apelują - zrobili to wcześniej, przed radnymi z Krakowa - by zmienić zasady poboru opłaty klimatycznej. Chodzi o to, że o opłacie decyduje jakość powietrza, a ta jest uśredniona dla całego regionu. Radni chcą, by była brana pod uwagę wyłącznie jakość powietrza w konkretnej gminie, czyli tutaj w Zakopanem. Czy to jest w ogóle realne, biorąc pod uwagę emisję napływową? Wiemy, co się dzieje w Krakowie, mimo obowiązującego zakazu stosowania paliw stałych.

- Wyjaśnię terminologię, bo ona jest różna. Opłata uzdrowiskowa jest w uzdrowiskach. Tam wymóg środowiskowy jest najważniejszy. Opłata miejscowa, czasami zwana klimatyczną, powinna się nazywać opłatą miejscowa lub pobytową. To nie powinna być rekompensata za walory środowiska naturalnego, ale opłata przypisana tylko do faktu noclegu w danej miejscowości. Tak jest w większości krajów świata. Barcelona podnosi znacznie teraz tę opłatę. To będzie 7,5 euro. 3,5 euro to podatek noclegowy, 4 euro to opłata miejska. Jak będą prace nad opłatą turystyczną, będę zwolennikiem, żeby ona nie była uzależniona od parametrów środowiska naturalnego. Samorządy i tak muszą o to dbać, ale opłata turystyczna powinna być przypisana tylko do faktu noclegu. Samorząd potrzebuje środki na infrastrukturę, obsługę ruchu turystycznego, informację i tak dalej.

Zakopane ma olbrzymie kłopoty finansowe, jest zadłużone na połowę swojego budżetu. Burmistrz Zakopanego mówi, nie boi się słowa bankructwo. Zakopane to dziś bankrut?

- Nie znam szczegółów. Podkreślę jedno. Jeśli samorząd Zakopanego w poprzednich latach wydawał masę środków, było to na ważne inwestycje za zgodą Rady Miasta. Ja bym oczekiwał od krytyków tego wysokiego zadłużenia, żeby powiedzieli, która z tych inwestycji - Centrum Komunikacyjne, trzy ronda, wymiana nakładek, Centrum Komunikacyjne w Kuźnicach - które były niepotrzebne? To były środki z budżetu przeznaczone za zgodą Rady na ważne inwestycje. Poprzednie kadencje były aktywne, chciały inwestować. Należy to uszanować. Nawet jak poziom zadłużenia jest wysoki, trzeba podejść do tego z tolerancją.

Nowy burmistrz dziedziczy oczywiście stan finansów po poprzedniku, dziedziczy także budżet obecny. Jak wyjść z tego zadłużenia?

- Nie będę doradcą. Nie znam uwarunkowań, czy dodatkowy kredyt… Sytuacja finansowa się tak poprawiła, że mamy tańszy pieniądz na rynku niż rok czy dwa lata temu. Odsetki były wtedy znacznie wyższe. Opłata miejscowa byłaby dodatkowym zastrzykiem dla Zakopanego.