Były wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski znalazł schronienie na Węgrzech. Czy fakt udzielenia Romanowskiemu przez Węgry ochrony międzynarodowej to akt wrogi wobec Polski?
- Tak stwierdzili przedstawiciele rządu. Ale należałoby znaleźć przyczyny takiego stanu rzeczy. Poseł Romanowski przedstawił dokumenty i fakty, które uprawdopodobniły, że nie może w Polsce liczyć na uczciwy, obiektywny proces i postępowanie. Dlatego rząd węgierski podjął taką niezależną, suwerenną decyzję. Myślę, że tutaj jakieś negatywne komentarze są nie na miejscu.
To jest bardzo polityczne
Ale mówimy o osobie, na której ciąży 11 zarzutów karnych.
- Tak. Te zarzuty są i nikt nie podważa, że je przedstawiono. Proszę jednak zwrócić uwagę, że przedstawiciele polskiego rządu, prawnicy, ministrowie, mówili, że poseł Romanowski nie jest podejrzany o przestępstwa, tylko że jest członkiem mafii, że dokonał defraudacji. Czyli to jest nieuzasadniona i niespotykana w państwach prawa ingerencja przedstawicieli rządu w obiektywnie funkcjonujący system sprawiedliwości. Myślę, że to są takie przesłanki, które były podniesione.
Wczoraj poseł Sowa zastrzegał tutaj, że o wszystkim zdecyduje sąd. To nie jest tak, że już został z góry skazany.
- Oczywiście, że tak. Natomiast to dlaczego politycy, przedstawiciele rządu, prawnicy mówią, że poseł Romanowski zdefraudował, że był członkiem mafii... Należy mówić, że ma takie zarzuty, że jest podejrzany. I jeżeli przedstawiciele rządu, prawnicy mówią w trybie dokonanym, to jest to wpływanie na wymiar sprawiedliwości. Bardzo, bardzo polityczne.
A dlaczego był wiceminister wybrał Węgry Orbána, dobrego znajomego Władimira Putina?
- Nie jestem tak blisko posła Romanowskiego. Ale czy Węgry i Orbán to przyjaciele Władimira Putina? Wiem, że są krajem członkowskim Unii Europejskiej, obowiązują ich takie zasady, jak wszystkie inne kraje wspólnoty. Natomiast rzeczywiście polityka międzynarodowa Węgier, ostatnio Słowacji, czy naszych południowych sąsiadów jest trochę inna niż Polski i pozostałych krajów europejskich. Zapowiada się, że polityka amerykańska pod rządami Trumpa będzie miała inne akcenty i wcale nie musimy mówić, że Trump jest przyjacielem Putina. Aczkolwiek takie głosy też kiedyś parę lat temu podobno padały.
Poseł Romanowski będzie teraz posłem na wychodźstwie, czy też powinien mieć natychmiast wygaszony mandat? Jest na utrzymaniu węgierskim.
- Oczywiście w sprawach formalnych nie jestem tutaj kompetentny; nie wiem, jak dalej to będzie procedowane. Na pewno sąd węgierski będzie podejmował ostateczną decyzję o udzieleniu azylu politycznego. Czy poseł nie powinien pobierać wynagrodzenia, czy powinien mieć wygaszony mandat? To są już sprawy dla prawników i zapewne większość parlamentarna będzie tutaj bardzo rygorystyczna.
Jak organizować sport w Polsce?
Teraz pytanie do pana, jako do byłego wiceministra sportu. Obecny minister zapowiada koniec finansowania Polskiego Komitetu Olimpijskiego. To jest kolejna odsłona konfliktu z prezesem Radosławem Piesiewiczem. Czy pan wie, dlaczego polscy olimpijczycy z Paryża nie otrzymali dotąd obiecywanych przez PKOl nagród pieniężnych, podczas gdy - jak mówią wyliczenia - prezes miał zarobić od ubiegłego roku 1,3 mln zł.? Od 10 do 100 tysięcy miesięcznie ma pobierać prezes PKOl.
- Nie mam tu kompetencji i nie znam szczegółów wynagrodzenia, otrzymywania środków przez sportowców. Polski Komitet Olimpijski jest niezależną instytucją, jest zrzeszeniem polskich związków sportowych. Niezbyt stosowne jest wywieranie presji przez organy polityczne, które miałyby tę niezależną organizację zrzeszającą związki sportowe w jakikolwiek sposób dyskryminować. Zwracam jednak uwagę, że PKOl działa dobrze i te zarzuty, które już wiele miesięcy temu pojawiały się w stosunku do samego prezesa - à propos pewnych nieprawidłowości - nie potwierdziły się. Dlatego są to zarzuty medialne.
Poprzednicy prezesa Piesiewicza na tym stanowisku nie otrzymywali pieniędzy. Prezes Piesiewicz od 10 do stu 100 tys. miesięcznie przypomnę. A olimpijczycy czekają na nagrody pieniężne.
- Nie znam tego faktu, dlatego nie będę się w tym temacie wypowiadał. Co do pobierania wynagrodzenia przez pana prezesa, to też chciałbym zwrócić uwagę, że taka duża organizacja, to dużo pracy, która wymaga jednak poświęcenia czasu. Rzeczywiście poprzedni prezes nie pobierał wynagrodzenia, ale to nie jest najistotniejszy fakt, który mówi o sprawności działania organizacji. Popatrzmy po organizacjach innych krajów europejskich: z tego co wiem, to w tych krajach są pobierane wynagrodzenia, bo to trudna i ciężka i odpowiedzialna praca.
Czy o tej sprawności PKOl-u świadczy liczba medali olimpijskich w Paryżu?
- Szkolenie to jest oddzielny temat, bo można powiedzieć, że to jest taka sama odpowiedzialność nie tylko PKOl-u, ale także związków sportowych czy Ministerstwa Sportu i Turystyki. Dlatego myślę, że obciążanie jednej instytucji odpowiedzialnością za cały system szkolenia w Polsce nie byłoby zasadne. Punkt ciężkości zdecydowanie jest po stronie władzy legislacyjnej, która ustawia cały system premiowania i system działania sportu. Dlatego jest to bardziej kamyczek do parlamentarzystów, żeby się zreflektować i pomyśleć nad dobrym systemem organizacji sportu w Polsce.
Zakopane powinno być uporządkowane
"Dziennik Polski" dzisiaj stawia pytanie, czy w Zakopanem będzie referendum w sprawie odwołania burmistrza Filipowicza. Pan podpisałby się pod wnioskiem referendalnym?
- Przede wszystkim nie chciałbym w ogóle ingerować w tę kwestię.
Ale jest pan mieszkańcem Zakopanego, w związku z tym może się pan podpisać pod wnioskiem w sprawie referendum. To przecież musi trafić do Rady Miasta.
- Obserwuję to trochę z zewnątrz. Większość czasu jestem teraz w Warszawie. Z doniesień medialnych widzę, że pojawiają się pewne wątpliwości czy zarzuty co do działalności urzędu miasta, ale taka jest uroda pracy samorządowej. Mimo wszystko życzę Zakopanemu jak najlepiej. Rozmawiałem z burmistrzem i oferowałem mu pomoc oraz wsparcie, bo Zakopane jest nie tylko naszym dobrem podhalańskim, ale także miejscem wypoczynku wielu Polaków. Uważam, że mimo wszystko jeszcze nie ma istotnych powodów, które by powodowały aż tak drastyczne rozwiązania, jak organizowanie referendum za odwołaniem burmistrza. Przecież jeszcze nie mamy roku pracy pana burmistrza, dlatego dajmy jeszcze czas. Ale uwagi - czy nawet krytyka - jak najbardziej są potrzebne w każdej działalności publicznej, żeby właściwie podejmować decyzje.
Jak by się pan odniósł do tekstu "Gazety Wyborczej", z którego wynika, że część mieszkańców myśli o wyprowadzce z Zakopanego. Horrendalne ceny nieruchomości, niskie zarobki, brak przestrzeni dla mieszkańców, hałas, korki. Powtórzę pytanie: źle się dzieje w Zakopanem?
- Nie wszystko zależy od władz samorządowych. Poziom cen, czy to jest poziom cen nieruchomości, czy cen w turystyce - to jest wolny rynek. Przypominam, że wiele kurortów na świecie ma wysokie ceny przez to, że bardzo dużo chce ludzi odwiedzić te miejsca, czy kupić tam nieruchomość. To są sytuacje niezależne od władz miasta. Mądra polityka, czyli dywersyfikowanie tego popytu na okoliczne miejscowości, okoliczne rejony, powoduje to, że możemy trochę ten wzrost cen zahamować. Jakbym miał doradzać panu burmistrzowi - trzeba rozwijać i prowadzić sieć komunikacyjną tak, żeby te wszystkie negatywne zjawiska ograniczać. Na pewno wiele jest sytuacji związanych zwłaszcza z ładem przestrzennym, z tymi szpetnymi reklamami, o których wszyscy mówimy. I to działanie popieram. Zakopane powinno być miejscem bardzo uporządkowanym, jeżeli chodzi o przestrzeń.