Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PiS, Andrzejem Gutem-Mostowym.
O 10:00 rolnicy rozpoczną blokadę przejścia granicznego w Chyżnem. Co na to podhalańscy przedsiębiorcy?
- Szanujemy zdanie rolników, nie tylko z Podhala, ale całego kraju. Oni walczą o swoje prawa i warunki prowadzenia działalności. Ten protest jest wyjątkowy. Jest blokada przejścia granicznego dla ciężarówek. Chodzi o wyrażenie sprzeciwu wobec niekontrolowanego napływu produktów z Ukrainy i innych krajów, które odbiegają od polskich norm. To walka o równą grę, żeby polski rolnik nie musiał konkurować z produktami spoza UE, które norm nie spełniają. Protest to też sprzeciw wobec idei Zielonego Ładu. On miał doprowadzić od rygorów wobec europejskich rolników. Rolnicy na zachodzie już wiele miesięcy wcześniej zaczęli protesty. Nie ma odpowiednich wymogów wobec napływu produktów spoza Unii.
Bilans handlowy z Ukrainą mamy dodatni, pewnie to samo dotyczy Podhala. Rolnicy chcą blokować przejście do końca miesiąca. To utrudni prowadzenie biznesu na Podhalu? Pośrednio wpłynie na ruch turystyczny i branżę HoReCa?
- Zauważę, że to tylko blokowanie samochodów ciężarowych. Ruch osobowy, autobusy nie będą blokowane. To nie stworzy biznesowych problemów na Podhalu i w Małopolsce. Organizatorzy protestu oświadczyli, że kierowcy tirów, którzy pozwolą skontrolować swój załadunek, czyli jak będą na przykład meble, będą przepuszczani. Chodzi o wyrażenie woli. Podobne akcje są też ponoć na innych granicach. Tiry, które wiozą meble, bez problemu przejadą, jak kierowcy pokażą ładunek. To formuła celowana protestu. Jest tylko wola sprzeciwu wobec niekontrolowanego wwozu produktów żywnościowych.
Na jakiej podstawie prawnej rolnicy chcą kontrolować samochody ciężarowe?
- To faktycznie obywatelska kontrola. Nie ma innych przepisów, bo obowiązują nas unijne przepisy. Dlatego mówię, że to wyjątkowy i ciekawy protest. Oni nie chcą szkodzić innym sektorom, ale ma być działanie celowe, żeby kontrolować napływ żywności. To obywatelska kontrola, ale wyczytałem w oświadczeniach, że mają oni prosić policję o pomoc. To ciekawe.
Budzi to jednak pana wątpliwości?
- Jak chodzi o sprawy formalne, oczywiście. Dlatego to protest. Ta kontrola nie jest umocowana prawnie.
O fotel burmistrza Zakopanego walczy troje kandydatów. Każdy z nich chce poprawić PR Zakopanego. Pan wie, jak to zrobić?
- Ostatnie miesiące i lata były tak pokazywane, że Sylwester Marzeń psuje reputację Zakopanego, jako miejscowości gdzie jest kultura wyższa. Pokazywanie imprez zakopiańskich: Festiwal Jazzowy, Jazz na Kalatówkach, Festiwal Folkloru Ziem Górskich... To trzeba uwypuklać. Zakopane jest kojarzone z kulturą masową. Jestem mieszkańcem Zakopanego, biorę udział w imprezach kulturalnych. W Zakopanem jest co robić, jak ktoś nie lubi disco polo. Ruch turystyczny w Zakopanem jest ostatnio stosunkowo duży. Turystyka zagraniczna się w Polsce ożywiła, ale Podhale i Małopolska ma dobry czas w turystyce. Pogoda nie pomogła w sezonie zimowym, ale turystyka ma się dobrze. To wynik budowania rozpoznawalności Zakopanego. Przy wielu zagranicznych targach widać Zakopane. Były misje Polskiej Organizacji Turystycznej na Bliski Wschód, do Dubaju. Włodarze zapraszali do innych regionów Polski, ale ludzie pytali o Zakopane.
Nie powiedział pan tego wprost. Lepszy PR bez Sylwestra Marzeń, bez misia na Krupówkach i bez witryn zabitych płytami SB podczas sylwestra?
- Jak jest kilkadziesiąt tysięcy turystów w jednym miejscu, są ludzie nieodpowiedzialni. Zabezpieczanie się przed wydarzeniami… Tego nie unikniemy. Na drugi dzień właściciel sklep chce otworzyć. Jak ma wybitą szybę, może mieć przestój. Taki element zabawy szaleńczej jest też w wielu innych miastach. Wiedeń, Barcelona… Zabawy sylwestrowe bywają nieobliczalne.
Tatrzańska Izba Gospodarcza mówi, że potrzebna jest strategia i badania ruchu turystycznego w Zakopanem. Jakie powinny być fundamenty nowej polityki turystycznej po wyborach? Jeden z kandydatów, Łukasz Filipowicz zwracał uwagę na niepotrzebne wydatki. Wspólne otwarcie sezonu z Sopotem to 350 tysięcy.
- Czy to kwota za duża na taką imprezę? Nie odpowiem, bo nie wiem, jakie były powody tych wydatków. Wspólne otwieranie sezonów… Jako wiceminister otwierałem wiele razy sezon zimowy, letni. Otwarcie sezonu zimowego jest w Małopolsce od kilkunastu lat. Takie imprezy muszą być. Pokazujemy, że mamy szeroką ofertę. Trzeba budować rozpoznawalność. Nie wypowiem się o kosztach. Nie mam wiedzy, na co środki zostały przeznaczone.