Zapis rozmowy Jacka Bańki z wiceministrem rozwoju, Andrzejem Gutem-Mostowym.

 

Od 31 lipca będzie się można starać o polski bon turystyczny. To oznacza, że wykorzystamy go już dzień później? To też pytanie o przygotowanie systemu informatycznego ZUS.

- Tak. Jesteśmy po gorącym spotkaniu wczoraj. Ta data jest aktualna. Już 31 lipca będzie można się aktywować na stronie ZUS, żeby w następnych dniach korzystać z polskiego bonu turystycznego.

 

Nadal jest wiele niewiadomych. Nasz profil nie będzie tylko numerem bonu, ale czymś w rodzaju konta. Z 500 złotych wykorzystamy 300, więc zostanie nam 200. Tak to będzie funkcjonować?

- Tak będzie funkcjonować. System ZUS będzie też dokonywał przelewów. To nie jest tylko baza osób uprawnionych do bonu, czyli wszystkich dzieci 500+ i bazy podmiotów świadczących usługi w ramach bonu. To też dokonywanie przelewów i przelewów cząstkowych. Bon może być wykorzystywany w różnych ratach i różnych podmiotach.

 

Każdemu dziecku, które przyjdzie na świat w roku 2021, także będzie przysługiwał bon. Ma być on ważny do końca marca 2022 roku. Co z dziećmi, które przyjdą na świat w połowie marca 2022?

- W ustawie zapisaliśmy jasno, że uprawnione będą dzieci, które przyszły na świat do końca 2021 roku. Można będzie bon okazywać aż do marca. Można zarezerwować wtedy imprezy na przyszłe wakacje za dwa lata. Bon będzie można realizować do marca 2022, ale imprezy turystyczne będą mogły być przez cały rok 2022.

 

Każdy kto będzie chciał skorzystać z bonu, będzie musiał wybrać firmę z listy Polskiej Organizacji Turystycznej. 25 lipca takie firmy mogą się już zgłaszać. To będzie proces zamknięty, czy firmy będą się mogły zgłaszać do końca ważności bonu, czyli do końca marca 2022 roku?

- Lista podmiotów uprawnionych do świadczenia usług jest otwarta. Polska Organizacja Turystyczna tworzy tę listę automatycznie. Każdy podmiot, który spełnia warunki, będzie aktywowany na tej liście. Polska Organizacja Turystyczna może weryfikować. Jeśli jakiś podmiot się zapisał na listę i nie spełnia warunków, Organizacja może wykreślić firmę. Każdy pomiot turystyczny, legalnie działający, nie będzie miał problemu, żeby szybko pojawić się na liście.

 

To oznacza, że reklamacje także przyjmować będzie Polska Organizacja Turystyczna? Wyobraźmy sobie, że wybraliśmy firmę, pojechaliśmy, odliczono nam 500 złotych z bonu, ale były płatności ukryte i wyszliśmy na zero.

- Tak. Polska Organizacja Turystyczna ma wielkie zadanie. To obsługiwanie reklamacji. Około 6 milionów dzieci jest tym objętych. To wielki projekt. Organizacja będzie obsługiwała reklamacje i problemy. Dlatego powołany będzie nowy oddział Organizacji do obsługi bonu. To dobra wiadomość dla Małopolski. W okolicach Krakowa to będzie. Będzie tam pracowało około 50-70 osób. Na tym oddziale Polskiej Organizacji Turystycznej – to element dekoncentracji – będzie spoczywać ciężar pracy nad bonem turystycznym.

 

Czyli będzie zamiejscowy oddział POT. Gdzie zostanie ulokowany?

- Z tego co wiem, będą to okolice Krakowa. Nie chcę mówić o miejscowości. Umów nie ma, ale lokale były oglądane. To musi być duża powierzchnia biurowa, z dobrą infrastrukturą. Mamy dwie takie lokalizacje. Pewna miejscowość obok Krakowa pewnie będzie lokalizacją tego oddziału.

 

Ile firm turystycznych z Małopolski może trafić na tę listę?

- Każda firma z branży turystycznej – obiekty hotelarskie, także oficjalny najem krótkoterminowy – będzie mogła przystąpić i być na tej liście. Przypomnę, że organizacje pożytku publicznego, które będą mogły prowadzić zajęcia sportowe dla tych dzieci, też będą to mogły robić w ramach bonu. Te rodziny, które nie chcą podróżować, mogą w ten sposób wykorzystać bon.

 

To oznacza, że na listę trafią też osoby, które wynajmują pokoje, ale pod warunkiem, że robią to legalnie?

- Tak. Musi być zgłoszona działalność gospodarczą.

 

Ile pieniędzy z 3,5 miliarda przeznaczonych na bon trafi do małopolskich firm? Próbował pan to podliczyć?

- Można to oszacować na podstawie udziału procentowego Małopolski w ruchu turystycznym. Takie badania są robione. Pobieżnie zakładamy, że to około 10% polskiej turystyki. Można zatem powiedzieć, że do Małopolski trafi 350-400 milionów z bonu.

 

Ogniska koronawirusa nie przestraszą turystów?

- Nie jesteśmy w stanie przewidzieć tych komplikacji z epidemią i innymi sytuacjami. To projekt pana prezydenta Andrzeja Dudy. On nadał temu projektowi prospołeczny charakter. Dzieci, które pobierają 500+ i nie tylko… Poprawka senacka dopisała też dzieci rodziców pracujących poza granicami, których rodzice pobierają tam wyższe świadczenia. To szersze. Dlatego ten projekt ma wielki aspekt rodzinny, zachęca do spędzania czasu w kraju. Na kod, który otrzymamy, niekoniecznie muszą jechać rodzice z dziećmi. Mogą być dziadkowie, ale musi być to związane z wypoczynkiem danego dziecka.

 

Mówi pan o społecznym wymiarze bonu. Popatrzmy na wymiar gospodarczy. Będzie to oferta dla kilkunastu procent firm turystycznych w Polsce. Będą nowe formy pomocy dla pozostałych?

- W czasie pobytu turystycznego, jeśli Polaków skłonimy do wyjazdów w ramach bonu, jest to nocleg, ale biura podróży będą mogły też robić pakiety. Usługa noclegowa, ale też spływ kajakowy, przewodnik. Wtedy cała branża ma dostęp do bonu. To najważniejsze. To spowoduje dodatkowe usługi. Turysta, przyjeżdżając w dany region, będzie mógł wydawać też inne środki. Pracujemy nad dodatkowym wsparciem dla branży. Mówiliśmy o tym publicznie. Pojawi się wsparcie, postojowe, zwolnienia z ZUS dla pilotów, przewodników, przewozów autokarowych. Także obsługa imprez kulturalnych. Zaproponujemy wkrótce ustawowe rozwiązania.

 

Jesteśmy niemal w połowie wakacji. Jak pan ocenia ruch turystyczny? Jest zapaść?

- Są regiony, które mają nawet wyższe obłożenie niż wcześniej. Wybrzeże, Mazury są oblegane. Oni sobie chwalą ten wypoczynek. W górach też są miejsca oblegane. Jednak sądzę, że jest większe zróżnicowane. Regiony popularne cieszą się obłożeniem, ale widać zmianę preferencji konsumentów. Turyści szukają miejsc mniej popularnych, gdzie są lasy, łąki. Niektóre portale podają statystyki rezerwacji i zainteresowania. Zwykle były tam gminy nadmorskie. Teraz Bieszczady na przykład. Są inne preferencje turystów w tym roku. Jest nacisk na przestrzeń i kontakt z przyrodą.

 

Są takie miejsca jak Kraków, gdzie turystów jest zdecydowanie mniej. Nie brakuje jednak krajowych turystów, ale zagranicznych.

- Na pewno turystyka miejska ma mniejsze obłożenie. Zwłaszcza miejsca oblegane przez turystów zagranicznych. Mamy nadzieję, że takie miejsca jak Kraków szybko dojdą do poziomu ruchu z lat ubiegłych. Znajdziemy dla tych miast ciekawe propozycje.