Minęło pięć lat od wprowadzenia w Małopolsce zakazu palenia paliwami stałymi. To także pana zasługa. No i jak się oddycha?
- Znacznie lepiej. Pamiętam, kiedy zaczynaliśmy działać jako Krakowski Alarm Smogowy – mieliśmy każdego roku około 150 dni ciężkiego smogu. Dziś tych smogowych dni jest w Krakowie 40- 50, może nawet trochę mniej.
Na pewno mniej. Bo dane ze stacji pomiarowej przy alei Krasińskiego pokazywały 130 dni w 2012 roku, a w 2023 już 31.
- Bardzo słuszna uwaga i pytanie: jaką miarę pan redaktor stosuje? Jeżeli popatrzymy na normy, które obowiązują w prawie krajowym - i do tej pory w prawie Unii Europejskie - to one są bardzo odległe od tego, co zaleca Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). Normy, które obowiązywały i obowiązują, są wynikiem kompromisu politycznego. Ale to się zmienia - prawo w całej Europie ewoluuje i standardy jakości powietrza będą się zbliżać do poziomów, które Światowa Organizacja Zdrowia uznaje za akceptowalne (z punktu widzenia ochrony zdrowia i życia ludzi).
Co do Krakowa przywiewa obwarzanek
Jeżeli weźmiemy normy WHO, to jak wygląda sytuacja w Krakowie? Ile dni? I gdzie byłyby ich przekroczenia?
- Zgodnie z normami WHO mielibyśmy w Krakowie około 50 dni w roku ze smogiem.
Gdyby cofnąć się w czasie 10 lat i zastosować normy WHO, to dni z dużym smogiem byłoby w sumie grubo ponad... pół roku.
- Między 150 a 200. Dla Krakowskiego Alarmu Smogowego pożądanym stanem jest jakość powietrza, która spełnia standardy uznane za bezpieczne oraz akceptowalne z punktu widzenia ochrony zdrowia i życia ludzi. Z powodu zanieczyszczenia powietrza w Polsce przedwcześnie umiera co roku 40 tysięcy osób. Zła jakość powietrza to nowotwory, choroby układu krążenia (zatory, zawały). Mamy jeszcze bardzo dużo do zrobienia w Polsce. Ale tak naprawdę nie chodzi o samo prawo i standardy, chodzi po prostu o zdrowie i życie krakowian i krakowianek.
Największym problem jest dziś obwarzanek czyli gminy dookoła Krakowa, i oczywiście samochody.
- Mamy dwa główne problemy, można jeszcze powiedzieć, że jest i trzeci - punktowo występujący, a więc zanieczyszczenia przemysłowe. Jeżeli przyjrzymy się obwarzankowi, to rzeczywiście gminy ościenne, które sąsiadują z Krakowem, generują zanieczyszczenia. To również dlatego, że Kraków jest położony w kotlinie i zanieczyszczenia od naszych sąsiadów niestety trafiają do nas. Co widać zresztą po stacjach monitorujących jakość powietrza.
Do centrum miasta smog dochodzi najpóźniej.
- Tak. I niestety najdłużej się utrzymuje właśnie na dnie tej kotliny. Przywiewane zanieczyszczenia, to duże wyzwanie dla nowej administracji samorządowej, dla prezydenta Krakowa – trzeba zmobilizować gminy aglomeracji krakowskiej, żeby działały prężniej. Chociaż muszę przyznać, że wśród tych gmin są takie, które mocno angażują się w temat – na przykład Skawina.
Bo jesienią zmieniło się prawo – w całej Małopolsce obowiązuje już zakaz używania najgorszych pieców, kopciuchów, które najbardziej szkodzą.
- Nie można już stosować kotłów na paliwa stałe (węgiel, drewno), które nie spełniają wymagań klasy emisyjnej III i IV. A od 2026 roku będzie można wykorzystywać jedynie kotły spełniające wymagania ekoprojektu lub klasy V. Zasadniczą kwestią jest jednak egzekwowanie przepisów. W Krakowie się udało, ponieważ, kiedy weszła w życie uchwała antysmogowa zakazująca palenia węglem i drewnem, to ta gigantyczna poprawa jakości powietrza była możliwa dzięki wsparciu mieszkańców w wymianie starych źródeł ciepła (z dotacją na nowe piece), a później konsekwentnemu wdrażaniu i egzekwowaniu przepisów. Bo przepisy nic nie zmienią, jeżeli nikt do nich się nie stosuje i ich nie respektuje. Nie chodzi o to, żeby od razu karać i nakładać mandaty; rzecz w tym, żeby wesprzeć ludzi w procesie wymiany źródeł ciepła i termomodernizacji domów, bo na to są dostępne środki (chociażby z programu „Czyste powietrze”).
Dla osób najuboższych to dotacje pokrywające praktycznie 100 procent kosztów inwestycyjnych, tylko że ci ludzie często nie są w stanie sami przejść przez ten skomplikowany proces; im należy pomagać. I widzę tu ogromną rolę gmin, samorządu wojewódzkiego w tym, żeby w sposób bardziej aktywny docierać z tą ofertą do osób zagrożonych ubóstwem energetycznym. Bo ta oferta istnieje. Działania związane z wymianą źródeł ciepła, czy z dociepleniem domu, są kluczowe dla poprawy jakości powietrza, ale to również działania pozwalające gospodarstwom domowym zmierzyć się z kryzysem energetycznym, który w ostatnich latach obserwujemy.
Rosnące ceny paliw nie są związane z polityką antysmogową, tylko z wojną i agresją Rosji na Ukrainę. Najlepszą bronią w walce z kryzysem energetycznym jest inwestowanie w poprawę efektywności energetycznej polskich domów; dotyczy to także budowy bezpieczeństwa energetycznego państwa. Zwracaliśmy na to uwagę kilka lat temu, kiedy przychodziliśmy do ministrów i premiera z apelami – mówiliśmy, że gdyby wcześniej zainwestowano w poprawę efektywności energetycznej, to zużycie węgla nie sięgałoby 12 milionów ton rocznie, tylko sześć lub pięć milionów. I to byłby ten węgiel, którego nie musielibyśmy szukać na rynkach międzynarodowych w trakcie największego kryzysu energetycznego. To również dziś powinno być głównym zadaniem zarówno dla samorządów, jak i administracji publicznej, rządowej. Chodzi o pomaganie polskim gospodarstwom domowym tak, żeby były bardziej odporne na kryzysy energetyczne w przyszłości.
Obowiązek Strefy Czystego Transportu
A co z samochodami? W wakacje miała już obowiązywać w Krakowie Strefa Czystego Transportu, ale prawdopodobnie zacznie obowiązywać latem przyszłego roku.
- Typowym markerem zanieczyszczenia komunikacyjnego jest dwutlenek azotu. Mamy problem w Krakowie z przekroczeniami właśnie zanieczyszczenia samochodowego. Zresztą Krakowski Alarm Smogowy prowadził już kilka razy kampanie pokazujące, jak wygląda zanieczyszczenie nie tylko w tych miejscach, gdzie są stacje monitoringu powietrza, ale też w miejscach takich, jak szkoły i przedszkola. Jeżeli chcemy poważnie walczyć z tym problemem, to Strefa Czystego Transportu jest najzwyczajniej w świecie potrzebna.
Strefa będzie od 1 lipca 2026 roku, jeśli nic się nie zmieni.
- Samochodów nie wyeliminujemy. Nie chodzi o zakazywanie wjazdu samochodom spalinowym, tylko o to, żeby auta spełniały określone standardy emisyjne.
To są bardzo niskie standardy.
- Paradoksalnie ten przeskok między poszczególnymi klasami jest bardzo duży, jeżeli popatrzymy na emisyjność - tutaj mamy taką sytuację, że stosunkowo niewielka flota pojazdów generuje gros zanieczyszczeń komunikacyjnych. I jedna korekta - Strefa Czystego Transportu obowiązuje mimo sprawy, która toczy się w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Etap euro 3 dla samochodów benzynowych i euro 5 dla samochodów z silnikiem Diesla ma wejść w życie od pierwszego lipca 2026 roku. STC nie będą ustanawiane przez miasta dobrowolnie, jest obowiązek ich tworzenia w miastach powyżej 100 tysięcy mieszkańców, gdzie występuje problem zanieczyszczeń komunikacyjnych. Kraków należy do takich miast, więc - tak czy siak - będzie musiał tę strefę wdrożyć. Na co liczą wszyscy, którzy chcą oddychać czystym powietrzem.