Jego zdaniem rząd powinien naciskać na banki, by teraz wyciągnęły pomocną dłoń do zadłużonych we frankach. Proponował też zmiany umów kredytowych, tak by rozkładały ryzyko także na banki. Teraz pełne ryzyko ponosi jedynie osoba, zaciągająca kredyt.
Zapis rozmowy Marty Szostkiewicz z europosłem PiS i kandydatem na prezydenta RP, Andrzejem Dudą.
Zaostrza się konflikt na Ukrainie, walki trwają. Pan sam znalazł się w ogniu krytyki po wypowiedzi na temat polskiego wsparcia dla ukraińskiej armii. Mamy pomagać Ukrainie? Jak?
- Powinniśmy być włączeni w to na drodze dyplomatycznej. Źle się stało, że jak spotykają się przywódcy Europy to nas tam nie ma. Nie wiem dlaczego nasze władze nie podejmowali kroków, żeby tam się utrzymać. Na początku uczestniczyliśmy w tych rozmowach. To nasz sąsiad i to sfera naszych interesów. Musimy tego pilnować. Droga dyplomatyczna jest najlepsza.
Dyplomaci rozmawiają o tym od miesięcy a efektów nie ma. Ofensywa separatystów się rozszerza.
- To niestety jest tak, że być może jakby Polska była w tym gronie, gdyby rząd PO-PSL się nie dał wypchnąć, to może moglibyśmy lobbować za naciskiem na Rosję. Jak separatyści rosną w siłę i oficjalnie pojawiają się tam rosyjscy żołnierze to znaczy, że Rosja to wspiera. Ona daje sprzęt. Skąd by separatyści wzięli sprzęt i broń? To kwestia nacisku i sankcji. Te, które są nie okazują się zbyt skuteczne.
Premier Kopacz była niedawno w Kijowie i obiecała pożyczkę 100 milionów euro w ciągu 10 lat. Ksiądz Isakowicz-Zaleski mówi, że z polskiej kieszeni opłacimy ukraińskich oligarchów. Mamy pomagać finansowo?
- To jest trudny temat. Nie jesteśmy najbogatsi i mamy swoje potrzeby. Wielu ludzi jest poszkodowanych przez politykę. To nieprzyjemne zestawienie z rodzicami dzieci niepełnosprawnych.
Ale mamy pomagać finansowo? Jak chcemy być aktywni polityczne to coś za tym powinno iść.
- Tak, ale my się wyłączyliśmy z aktywności dyplomatycznej. Realizujemy aktywność finansową. Nie wiem na jakim poziomie pomagają inne kraje Europy.
Mówi się o 2 miliardach euro pomocy dla Ukrainy. My mówimy o 100 milionach euro pożyczki na 10 lat.
- Jakaś pomoc może być oferowana, ale ja bym nie przesadzał. Jaka wspólna decyzja będzie podjęta to Polska może partycypować finansowo, ale to głównie powinna być pomoc dyplomatyczna.
Co to znaczy pomoc dyplomatyczna?
- Tam trzeba zakończyć konflikt zbrojny. Co z tego, że damy pieniądze jak kraj jest ciągle niszczony? Trzeba skończyć konflikt. Dobrze, że Europa się włącza, ale Polska też tam powinna być. Mamy negatywne doświadczenia co do negocjacji, gdzie nas nie było. Pamiętamy Jałtę. Musimy pilnować swoich interesów. Musimy próbować kreować politykę UE wobec tego konfliktu.
Zadłużeni we frankach szwajcarskich wyszli na ulice. Kto im powinien pomóc?
- Banki. One powinny rozwiązać problem, bo one go stworzyły. Ludzie nie muszą być specjalistami. Były im sprzedawane kredyty przez specjalistów. Opowiadano im różne rzeczy, które nie były prawdą.
Jaka jest rola państwa? Państwo powinno przymusić banki do tego?
- Tak, musi być nacisk na banki, żeby one wyciągnęły rękę do ludzi. Umowy też powinny rozkładać ryzyko. Teraz ryzyko jest tylko na kredytobiorcy. To powinno się skończyć. Powinna być jeszcze taka zmiana, że jak zabezpieczeniem kredytu jest nieruchomość to powinno być to zabezpieczenie pełna. Skoro bank, który przyjął nieruchomość za zabezpieczenie chce egzekwować, to jak przejmie nieruchomość to kredyt jest spłacony. Tak powinno być. Nie może być tak, że jak kurs wzrasta, jest egzekucja to okazuje się, że olbrzymia część kredytu zostaje, bo bankowi nie udało się sprzedać nieruchomości za dobrą cenę.
Albo cena nieruchomości spadła.
- Tak, to ta kwestia ryzyka. Ja ryzykuję, ale bank też musi ryzykować. Trudno, pecha mieli jak cena nieruchomości spada. To jest rozłożenie ryzyka. Wtedy banki by się przyglądały i nie traktowały w ten sposób swojego klienta, żeby im opowiadać, że to najpewniejsza waluta. Ja nie mam tego kredytu, ale wielu moich kolegów ma. Wiem o czym ich zapewniano. Wtedy pokazywano im tabele i frank był stabilny.
Klub PiS apelował, żeby nie utrudniać brania tych kredytów. Wtedy Komisja Nadzoru Finansowego mówiła, że to nie jest dobry pomysł.
- Ale co Komisja dalej robiła jak wahania zaczęły się?
Piotr Duda, szef Solidarności zapowiada protesty we wszystkich branżach. Kolejarze, nauczyciele, górnicy i rolnicy domagają się swojego. Poprze pan te protesty?
- Sytuacja w Polsce jest trudna. Mamy za niskie wynagrodzenia.
Myśli pan, że rolnicy są w trudnej sytuacji?
- Nie podzielam pani zdania. Rolnicy też mają kryzys, ceny spadają. Mięso, zboża, owoce, produkcja przestaje być opłacalna. To tragiczna sytuacja. Wyciąganie ręki ze strony rządu jest potrzebne.
Podobno 36 miliardów złotych miałoby to kosztować, jeśli te wszystkie postulaty miałoby się spełnić. To rozwalanie budżetu.
- Tak, ale powiedzmy szczerze, że ludzie wytrzymywali i znosili to spokojnie. Jednak premier Kopacz sama podpaliła lont sprawą z kopalniami.
Czyli pani premier nie powinna ustąpić górnikom?
- Nie powinna wychodzić z takim projektem. Premier Kopacz likwidację nazywa restrukturyzacją i chce ludziom odbierać miejsca pracy. Jeśli chce likwidować zasób do wydobycia na 30 lat i koncesję do 2040 roku, jak w Brzeszczach, gdzie górnicy i dyrekcja mówiła, że nie chodzi o zamknięcie kopalni, ale o przejęcie jej przez prywaciarza to czara goryczy się przelała.