- Platforma to partia walcząca o przetrwanie, przygarnie każdego, kto zwiększy szanse na utrzymanie stołków - mówił poseł Adamczyk w porannej rozmowie Radia Kraków. Oprócz Dorna z listy PO wystartuje też były szef SLD, Grzegorz Napieralski.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PiS, Andrzejem Adamczykiem.
Ludwik Dorn na liście PO. Jak pan przyjął tę wiadomość?
- Nie jestem zdziwiony. Dzisiaj PO to partia walcząca o przetrwanie. PO przygarnie każdego, kto może zwiększyć szansę na utrzymanie stołków. Ludwik Dorn niedawno o pani Kopacz powiedział „chodząca nicość”. Zastanawiam się, co teraz w niej widzi. Dzisiaj twarzami PO jest Ludwik Dorn, wicepremier w rządzie PiS i marszałek Sejmu. Twarzą PO jest Michał Kamiński, człowiek odpowiedzialny przez lata za PR PiS. On pewnie przygotował wczorajsze wystąpienie pani Kopacz. Twarzą PO jest były wicepremier rządu PiS, Roman Giertych. Tacy ludzie jak europosłowie w PO o twardym kręgosłupie nie znajdują tam miejsca. Posła Zalewskiego się wyrzuca. Dzisiaj PO to partia, która nie zajmuje się rządzeniem, ale walczy z PiS-em. Do walki używa tych, którzy pełnili wysokie funkcje w rządzie PiS.
Jest jeszcze Grzegorz Napieralski. To ruch anty-PiS?
- Nie. To ruch walki o przetrwanie i stołki. Wmawia się nam, że chodzi o Polskę, ale tak nie jest. W ostatnich wystąpieniach posłów PO słychać odgrzewane placki z walki z PiS. Ta walka po stronie PO jest organizowana przez ludzi zaangażowanych niegdyś w rząd PiS. Pomieszanie z poplątaniem. Sternik stracił kontakt z kompasem. To, co zostało z rządu, to resztki. Nie ma kontaktu.
Rzeczniczka PiS, Elżbieta Witek mówi, że nazwiska na listach będą stopniowo ujawniane. Rozumiem, że pierwsza trójka w Krakowie się nie zmieni? Małgorzata Wassermann, pan i profesor Terlecki?
- Nazwiska zostaną zaprezentowane niebawem. Ja mogę potwierdzić, że nie oczekujemy zmian. Cały czas zajmujemy się kontaktem z Polakami. Mamy za sobą układanie list. Propozycje skierowaliśmy do zarządu partii. Odbyło się to bez zawirowań. Cieszymy się. Jest pozytywnie, jeśli chodzi o relacje wewnętrzne. To nam pozawala rozmawiać o problemach Małopolski. Dziś organizujemy w Krakowie spotkanie z Andrew Lewerem, europosłem odpowiedzialnym za sprawy korytarzy komunikacyjnych. Chcemy rozmawiać. Dzisiaj interesuje nas przyszłość.
Ta przyszłość to wybory.
- Układanie list i przyjęcie propozycji mamy za sobą.
Jak to jest, że lokomotywą w Krakowie będzie Małgorzata Wassermann, która nie ma dużego doświadczenia politycznego? Pan w wielu rankingach pokazywany jako jeden z najaktywniejszych posłów i jest pan na drugim miejscu.
- Drugie miejsce to duże wyróżnienie. Pani Wassermann nie jest nieznana. Ona jest uznanym mecenasem, prawnikiem, ma kancelarię i występuje w wielu sprawach i reprezentuje pokrzywdzonych. Nie można mówić o braku zaangażowania. Cieszę się, że pani Wassermann będzie otwierała krakowską listę PiS. Zapewniam państwa, że na tej liście jest wiele kompetentnych osób. To kandydatury, które znajdą akceptacje wyborców. O to proszę.
Jarosław Gowin dalej walczy o miejsce dla Pawła Kowala?
- Rozmowy w Warszawie miały miejsce. Wiem, że jest porozumienie.
Czyli odpuścił?
- O tym dowiemy się niebawem. Nikt nie ma pretensji.
Według pana Paweł Kowal powinien trafić na listę prawicy?
- Od dłuższego czasu są rozmowy na temat kształtu list. Jestem przekonany, że reprezentować nas będą osoby, które znajdą akceptację wyborców.
Czyli to dobra decyzja, że Paweł Kowal jest poza listą?
- Nie wiem, czy pan o tym słyszał? Ja nie.
Mówi się o tym.
- Niebawem poznamy listy. Dajmy sobie kilka dni, żeby potem oceniać.
Wszystko na to wskazuje, że Senat odrzuci wniosek prezydenta Dudy ws. dodatkowego referendum, które miałoby się odbyć 25 października. Jak prawica wygra wybory, to zacznie od obniżenia wieku emerytalnego i zawróci sześciolatki ze szkół?
- Mówimy o tym od dawna. Przywrócenie wieku emerytalnego jest niezbędne. Te deklaracje składał prezydent Duda w kampanii wyborczej. Po zaprzysiężeniu zdeklarował, że trwają prace, których celem jest przygotowanie projektów ustaw. Referendum to święto demokracji. Ponad 6 milionów Polaków podpisało się pod apelem o referendum ws. wieku emerytalnego, sześciolatków i ws. lasów.
To licytacja na populizm. Lewica mówi, żeby pytać o likwidację Funduszu Kościelnego.
- Proszę nam nie imputować licytacji. 6 milionów obywateli miało nadzieję, że w ważnych sprawach będzie referendum. Chcemy uszanować tę prośbę i nie wrzucić tych list do niszczarki jak PO. Nie chcemy tego zamrażać.
Czyli jak wniosek wpadnie do kosza to prawica, w przypadku wygranych wyborów zacznie od tego?
- Na pewno przywrócenie wieku emerytalnego i sześciolatków deklarujemy.
W niedzielę pójdzie pan do referendum?
- Referenda to święto demokracji.
Nie lepiej zostać? Jeszcze frekwencja okaże się wyższa i co z tym finansowaniem?
- Tego się nie obawiam. Mam świadomość i przekonanie, że pytania referendalne zostały przygotowane w szoku przed przegraną prezydenta Komorowskiego. Stąd taka jakość pytań.
Jakość pytań obu referendów.
Przede wszystkim pierwszego. Może zabrzmi to nie tak, ale czy pan ma wątpliwość co do tego, że Polacy mają prawo się opowiedzieć za przywróceniem wieku emerytalnego do wcześniejszych granic? To pytanie jest niewłaściwe?
Pytanie dotyczące 6-latków nie zostawia możliwości wyboru. Podobnie sprawa lasów.
- To pytanie kierunkowe.
Tak tłumaczyła minister Sadurska.
- Jesteśmy co do tego przekonany. Tak samo co do lasów państwowych.
Przedsiębiorstwa Lasy Państwowe. Tego nie ma w pytaniu.
- To pytanie kierunkowe. Czy jesteśmy za sprzedaniem polskich lasów czy za utrzymaniem lasów państwowych.
To pytanie o przedsiębiorstwo.
- Tak, ale też o polskie lasy.