Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z ministrem infrastruktury, Andrzejem Adamczykiem.
Zacznijmy od KPO. To gorący temat. Ministerstwo Infrastruktury zawarło z Polskim Funduszem Rozwoju umowę na prefinansowanie inwestycji drogowych i kolejowych z KPO. W oczekiwaniu na środki z KPO – wciąż fizycznie ich nie mamy – PFR zapewni gwarancje finansowania inwestycji kolejowych, które muszą ruszyć w takim terminie, żeby KPO zapewniło ich sfinansowanie?
- Wiele się mówi w debacie publicznej o kwestii środków z KPO, które przekaże nam UE. W tej dyskusji pamiętajmy, że biegnie czas. My go nie tracimy, wbrew temu co mówi opozycja. Resort infrastruktury i inne przygotowują się do realizacji inwestycji w ramach KPO. Nie ma zapewnienia środków ze strony Komisji Europejskiej, Brukseli. Mamy taki mechanizm zbudowany dzięki decyzji pana premiera, który pozwala podpisać umowy na przygotowanie i realizację inwestycji. Dotyczy to inwestycji kolejowych na dużą skalę. Mechanizm jest taki. Jest instytucja finansowa w Polsce, która daje nam gwarancję. PKP PLK podpisują umowy na realizację inwestycji w ramach KPO. Proces się toczy. Debata w Brukseli i Warszawie trwa. Niektórzy robią wszystko, żebyśmy pieniędzy nie dostali. Oby od tego odstąpili. Środki powinny spłynąć do Polski. Musimy je wykorzystać dla celów oczekiwanych przez Polaków. To między innymi modernizacja szlaków kolejowych.
To znaczy, że pan jest pewny, iż środki z KPO będą? Jeśli nie to PFR i państwo bierze na siebie wielkie ryzyko.
- Państwo jest zobowiązane do realizacji tych zadań potrzebnych Polakom. W Brukseli dominuje przekonanie, że rządowi PiS i Polakom nie należy dać pieniędzy. My musimy jednak inwestycje zrealizować. To spełnienie oczekiwań Polaków. Musi być bezpieczny, czysty transport. Takim jest transport kolejowy. Mówimy o środkach, które zostaną przeznaczone na inwestycje kolejowe. PFR to instytucja państwowa. Daje gwarancję dla umów. Bez znaczenia co zrobi Bruksela – jestem pewien, że pieniądze zostaną przekazane – my realizujemy inwestycje. Nie będziemy słuchali słów polityków opozycji. Oni mówią, że Polsce te pieniądze z KPO się nie należą, bo rząd PiS wydaje je wbrew oczekiwaniom Polaków. Wydamy je zgodnie z oczekiwaniami Polaków, w sposób właściwy. Inwestycje poprawią komfort i bezpieczeństwo podróży kolejowej i samochodowej.
Na inwestycje kolejowe przewiduje się wydanie 11 miliardów złotych. W tej kwocie są inwestycje ważne dla Małopolski, choćby budowa linii Podłęże-Piekiełko?
- Linia Podłęże-Piekiełko to projekt oczekiwany przez kilka pokoleń. Podłęże-Piekiełko i Chabówka-Nowy Sącz… To całość. Podłęże-Piekiełko powstanie w nowym śladzie, Chabówka-Nowy Sącz będzie przebudowana. Będą wielkie prace. Przed I wojną światową była decyzja o budowie tego szlaku kolejowego. Wybuch wojny przerwał proces inwestycyjny. W latach 30. XX wieku przygotowano projekt techniczny. W 1939 roku miała zostać podjęta decyzja o rozpoczęciu budowy szlaku. Wybuch II wojny zniweczył plany. Dziś stoimy przed szansą. Tym razem nic nam nie przeszkodzi. Realizujemy projekt Podłęże-Piekiełko. To projekt cywilizacyjny dla południa Małopolski, Sądecczyzny, gospodarki południa Małopolski i dla wszystkich turystów, którzy w ciągu 50 minut dojadą z Krakowa do Nowego Sącza. W ciągu 35 minut dojadą do Mszany Dolnej. To projekt dokładnie nieopisany, ale będzie to wielkie wydarzenie, gdy w tak krótkim czasie dojedziemy do Nowego Sącza, Mszany czy Zakopanego. Tego Polacy oczekują od 100 lat.
Teraz budowa obwodnicy Zabierzowa. GDDKiA nie mogła powierzyć tego zadania wykonawcy z najkorzystniejszą ofertą, ponieważ była ona zbyt droga w stosunku do zakładanego budżetu. Podjął pan decyzję o dodatkowych środkach na tę inwestycje. To ponad 10-kilometrowa droga, która ma omijać Zabierzów. To częsta sytuacja, że jest potrzebna decyzja pana ministra, bo środków założonych jest za mało?
- Przy okazji budowy obwodnicy Zabierzowa proces nie dotyczy tylko środków finansowych. Tu są też odwołania kolejnych uczestników przetargu od decyzji GDDKiA o wyborze wykonawcy. Każdy uczestnik może się odwoływać do sądu. Proces trwa. Sąd określa, że oferta wykonawcy wybranego ma wadę prawną, trzeba wskazać kolejnego wykonawcę, jego oferta jest droższa, potem znów są odwołania do sądu. Wskazywany jest trzeci wykonawca z jeszcze droższą ofertą. Mamy teraz finał starań o obwodnicę Zabierzowa. Tam przebiega droga krajowa o natężeniu ruchu ponad 21 tysięcy samochodów na dobę. To średnia. Wyobraźmy sobie, co się dzieje, gdy natężenie jest duże. Jest to trudne inżyniersko. Są mosty, wiadukt, tunel przy dojściu do węzła w okolicach marketów w Modlniczce. Ta inwestycja jest świetnie przygotowana przez GDDKiA. Dyrektor Pałasiński zapewnia, że jak tylko GDDKiA się upora z odwołaniami, na co wpływu nie ma… Mamy nadzieję, że stanie się to w marcu. Liczymy, że po upływie 30 lat od wpisania obwodnicy Zabierzowa do planu zagospodarowania ta inwestycja zostanie zrealizowana. Takie sytuacje są częste, niezależne od rządu, ministerstwa, GDDKiA. Problemy występujące w czasie procesu wyłonienia wykonawcy są skomplikowane. My realizujemy inwestycje zgodnie z prawem od początku do końca. Szanujemy prawa innych i środowisko.
Widzimy datę oddania obwodnicy Zabierzowa do użytku. To pierwsza połowa 2027 roku. 4 lata to długo.
- W 1993 roku rada gminy Zabierzów przyjęła w planie zagospodarowania projekt obwodnicy Zabierzowa. Przez lata były starania. Jak zostałem posłem i wcześniej, jak byłem w samorządzie, podjąłem starania o tę budowę. Dziś udaje nam się te starania polityków, samorządowców i mieszkańców regionu finalizować. Oby ze szczęśliwym końcem. 2027 to będzie bezpieczna droga. To potrwa. Proces jest trudny. Nie jest to łatwe w wykonaniu.
Jeszcze stan projektu drogi S7 Kraków-Myślenice. Jest wiele wariantów, protestów ludzi, dyskusja z gminami i mieszkańcami. Widzi pan światełko w tunelu?
- Widzimy możliwość rozwiązania. Wspomniałem o oddziale GDDKiA w Krakowie. Skutecznie przygotowywane są projekty. Kraków bierze to w swoje ręce. Do tej pory sprawy były procedowane przez centralę, GDDKiA w Warszawie…
To oznacza przyspieszenie?
- To oznacza, że znajdziemy konsensus. Dyrektor Pałasiński ze swoim zespołem fachowców wiele razy pokazał, że konsensus da się znaleźć. Wierzę, że w przypadku S7 Kraków-Myślenice uda się to też zrobić.